Promienie letniego słońca przebiły się do środka legowiska, mieszczącego się w dziupli. Legowisko prowadziła od razu na Wysoką Gałąź, z której wiekowa przywódczyni przemawiała, składając różnorodne obwieszczenia swoim pobratymcom. Mówiąc o czarnej kotce należy wspomnieć, że właśnie otworzyła żółte ślepia, żeby powitać kolejny dzień. Liczyła, że będzie równie miły jak poprzednie. Niewiele zakłócało spokój Owocowego Lasu i choć można sądzić, że była to cisza przed burzą, Szyszka widziała w tym po prostu pewien rytm. Zaznali nareszcie upragnionego spokoju. Niezwykle cieszył ją taki stan. Po naprawdę wielu sezonach mogła odetchnąć z ulgą.
Otworzywszy oczy poczuła, że coś jest wyraźnie nie tak. Leżała na posłaniu z miękkiego mchu, piór i liści, zwinięta w ciasną kulkę. Wkrótce nadejdzie Pora Opadających Liści, należało się przygotować do większych mrozów i spadających na głowy jabłek. Kotka uniosła głowę, odsłaniając różowy języczek w ziewnięciu. Chciała się unieść w celu przeciągnięcia, a następnie przejść się po obozie, jak to miała w zwyczaju, żeby sprawdzić stan członków Owocowego Lasu. Uwielbiała z nimi przebywać. Szybko się jednak przekonała, że nie dane jej będzie podnieść się na równe łapy. Kotka stęknęła, napinając mięśnie, żeby się unieść, jednak ciało było tak ciężkie, że nie mogła nawet wstać. Opadła bez sił na posłanie, jednak prędko ponowiła próbę wstania. Szczupłe ciało ozdobione czarną sierścią, odmówiło jej posłuszeństwa. Bolało ją od łap po uszy. Kotka westchnęła ciężko, wracając do poprzedniej pozycji. Była zdezorientowana tym, co właśnie się działo.
— Szyszko, mam ci do złożenia raport. — Błysk weszła do legowiska, witając swoją przywódczynię szerokim uśmiechem na pysku, zapewne licząc na taki sam gest. Dostrzegła skrzywienie bólu i paniki na pysku liderki. Zamrugała. — Wszystko w porządku?
— Nie mogę wstać. Pójdź po Niezapominajkę, proszę. Pewnie to znowu ból mięśni.
Błysk nie zaprzeczyła ani nie próbowała protestować. Opuściła posłusznie legowisko przywódczyni, żeby wybrać się po medyczkę. Szyszka poruszyła koniuszkiem ogona. W takich chwilach pragnęła, żeby pojawił się Wschód. Tęskniła za przyjacielem, los odebrał go za szybko. Podejrzewała, że został zabity przez lisa i ta wersja rozeszła się po "klanie".
Kotka ułożyła się na boku, oddychając równo. Od kilku księżyców bolały ją mięśnie, łapy odmawiały posłuszeństwa, natomiast pysk pokryły siwe włoski. Nie była już tak żywiołowa jak za czasów młodości i chociaż wciąż wspinała się na drzewa, ukrywała ból pojawiający się wtedy na jej pysku i łzy w oczach, gdyż czuła się słaba i stara. Nie mogła jednak oszukać mijającego czasu. Przeleciał zaskakująco szybko. Jednak wbrew pozorom czarna kocica nie bała się śmierci ani nie wstydziła swojego wieku. Wręcz była dumna, że udało jej się dożyć takiej liczby, nie każdy kot może dożyć starości. Dlatego Szyszka szczyciła się swoim podeszłym wiekiem, życie można przecież w końcu tylko jeden raz i nie można niczego żałować.
Kotka zamknęła oczy i odpłynęła do świata wspomnień. Przez tyle sezonów zdążyło uzbierać się ich naprawdę sporo, jednak nie wszystkie były dobre i kolorowe. Znała smak żałoby, smutku, rozpaczy i żalu, poznała również dobro, radość, nadzieję. W cyklu swojego życia pełniła role kociaka, uczennicy, wojowniczki, przywódczyni, matki, partnerki, mentorki, babci i przyjaciółki. Czego więcej mogła chcieć od losu, który okazał się dla niej tak łaskawy?
Oczami wyobraźni znalazła się na terytorium Klanu Lisa, jeszcze na starych terenach. Obraz Różanecznika był zamazany, nie pamiętała zbyt dobrze matki. Widziała jej brązowe oczy, spoglądające na Szyszkę i Brzózka. Potem zniknęła, a oni zostali zaprowadzeni do Czereśni. Tak zaczął się etap jej życia, który utworzył kolejne. Z bratem była bardzo blisko i mocno przeżyła jego śmierć. Mieli inne charaktery, jednak łączyło ich szczere uczucie.
A potem była Leszczynka. Najlepsza przyjaciółka Szyszki. Stanowiły razem świetny duet, przez wiele sezonów dzieląc się wsparciem, radością, smutkami, wyznaniami i wyrzeczeniami. Przez pamięć przeszedł atak lisa, którego spotkała jako energiczna i ciekawska uczennica. Zjeżyła futro na wspomnienie swojego strachu i późniejszej długiej kuracji u medyczki.
— Jesteśmy.
Czarnulka otworzyła ślepia, witając zastępczynię i młodą medyczkę skinieniem głowy. Niezapominajka od razu przeszła do badania, natomiast Błysk usiadła obok. Szyszka obserwowała córkę Brzoskwinki. Właśnie. Brzoskwinka. Szyszka chciałaby, żeby kotka w przyszłości została przywódczynią. Posiadała w sobie determinację, odwagę i lojalność. Owocowy Las byłby z nią bezpieczny. Westchnęła.
Ona nigdy nie była zastępczynią. Atak Klanu Nocy wydarzył się niespodziewanie i na zawsze zapadł w pamięci liderki. Być może jej los potoczyłby się zupełnie inaczej, jednak tak trzeba mówić przy każdym większym wydarzeniu. Krew, leżące martwe ciała, pojmani uczniowie i kocięta, wiatr targający futro podczas ucieczki i szukania schronienia. Było to najokropniejsze wydarzenie w jej życiu, jej rodaków również. Zamieszkali w sadzie, stając się z Klanu Lisa, Owocowym Lasem. Powstali jako silniejsi, pewniejsi, zżyci ze sobą bardziej niż kiedykolwiek. Zdołali odbić swoich i zamknąć się w tym miejscu na wiele wiele księżyców. To miejsce stało się ich domem. A ona? Czuła zaszczyt, że mogła nazwać się przywódczynią. Nie wiedziała, jak zostanie zapamiętana przez historie. Jako najlepsza przywódczyni, pierwsza, a może będą jej żałować? Tak naprawdę przyszłość była za bardzo zamazana, jednak jedno było pewne - nikt nie zwątpi, że szczerze kochała i dbała o swoją grupę.
Dbała również o uczniów. Bycie mentorem nauczyło ją odpowiedzialności. Jej uczniami byli kolejno Nostalgia, Ostróżka i Pędrak, Cicha, Krzemień. Z każdym z nich wytworzyła wyjątkową więź i mogła mianować wojownikami. Nostalgia.... była nie tylko jej uczennicą, ale również przyjaciółką. Wspólnie wychowali Obłok i pozwoliły jej odejść, gdy pragnęła zostać z ukochanym i potomstwem. Tęskniła za swoją zastępczynią. Nadal pamiętała jak się czuła, gdy Nostalgia prawie spadła z drzewa i innego dnia, gdy wyznała jej swoje uczucie. Miała nadzieję, że kiedyś się ponownie spotkają i znowu usłyszy zadziorne "lisi bobku".
Zwracała się tak do Sokoła, choć w jego przypadku wyzwiska były niekiedy jeszcze gorsze. Prowadzili ze sobą długi konflikt. Nawet raz Sokół uderzył Nostalgię, za co Szyszka się na niego obraziła. Jednakże szczerze i mocno kochała kocura. Odczuła ciarki na ciele za każdym razem gdy wspominała, jak wyznali sobie miłość i jak leżała wtulona w jego ciepłe, niebieskie futro. Byli sobie wierni i nie mogła nawet wyobrazić sobie lepszej historii miłosnej. Wspólnie doczekali piątki cudownych kociąt, które szybko stały się oczkiem w głowie matki. Kochała każde z nich tak samo, choć różnili się od siebie charakterami. Lubiła opowiadać Daglezji o Klanie Gwiazdy, myć futro Orzełka, przytulać Bielik, rozmawiać z Płomykówką, dzielić się posiłkiem z Głogiem. Jej kociaki wyrosły na wspaniałe koty, wielkich wojowników. Pomyśleć, że liczyli już pięćdziesiąt trzy księżyce!
Była świadkiem śmierci Płomykówki, zarówno swojej mentorki, jak i córeczki. Właściwie to widziała wiele śmierci w swoim nie tak krótkim życiu, jak i również narodzin. Została babcią Zimozioła, Mrówki i Słonecznika. Kochała swoje wnuki i bardzo je rozpieszczała. Miała rodzinę, to był największy dar, do tego sama na niego pracowała, stając na czele rodu, zawsze gotowa służyć pomocą swoim najbliższym.
Poruszyła rozbawiona wąsami na wspomnienie własnych treningów. Wtedy była taka niewinna i pełna życia! Ale nawet wtedy ambicja pozwoliła jej kroczyć z dumnie uniesionym do góry ogonkiem. Cieszyła się każdym dniem, witając go z szerokim i promiennym uśmiechem na pysku. Nawet teraz się uśmiechała, choć nie umknęło jej zmartwione spojrzenie Błysk, gdy rozmawiała z Niezapominajką. Oddaliły się specjalnie, żeby liderka nie mogła ich usłyszeć, jednak wyraz oczu zdradzał wiele i równie zmartwione słowa Niezapominajki, gdy wspomniała, że pójdzie po ziarna maku i coś na bóle stawów. Ciągnęła przy tym ogon po ziemi, wywołując u Szyszki mieszaninę wielu emocji.
— Chcesz coś zjeść? — spytała zastępczyni, chcąc brzmieć pogodnie.
Była jej trzecim zastępcą. Wcześniej tą funkcję pełnił Myszołów, za nim Nostalgia i to Błysk zaszła najdalej. To właśnie ona będzie prowadziła przez kolejne księżyce Owocowy Las.
— Błysk. — spojrzała głęboko w oczy córki Muszelki. — Wiele razy ci mówiłam, dlaczego wybrałam cię na swoją zastępczynię. Nie zgub swojej odwagi, sprawiedliwości, determinacji, dobroci i honoru. Wiem, że Owocowy Las będzie bezpieczny pod twoim panowaniem. Zadbaj, żeby przez wiele sezonów cieszył się dobrobytem i by nasi pobratymcy nie zaznali cierpienia. Niech znają historię i tworzą własne ścieżki, żeby nasz dom się rozrastał i niech żar tli się w sercach wszystkich pokoleń.
Oczy zastępczyni otworzyły się szerzej.
— Dlaczego teraz mi o tym mówisz?
Szyszka była wdzięczna, że kocica próbowała robić dobrą minę do złej gry. Jednak była już na tyle stara, że dobrze znała swój los. Delikatny uśmiech pojawił się na jej pysku, natomiast w oczach koloru słońca, widoczny był jedynie spokój.
— Nie dożyje wschodu słońca. Umieram, Błysk, i jestem tak bardzo szczęśliwa, że mogę to zrobić na własnych warunkach. Nadchodzi twój czas, ale się go nie obawiaj, gdyż jesteś gotowa. Rządź naszą społecznością na własnych warunkach, poprowadź dalej tą historię i pamiętaj, że nigdy nie będziesz sama. Mogę odejść spokojna o nasz dom.
Błysk pokręciła głową, cofając się o krok do tyłu. Szyszka ułożyła głowę na łapach, nawet nie próbując podjąć próby wstania. Gwiazdy migotały na Ciemnej Skórze i ona stanie się wkrótce jedną z nich. W pewnej chwili młodsza kotka podeszła i mocno ją przytuliła. Szyszka wtuliła nos w futro burej.
— Obiecuję, że cię nie zawiodę, Szyszko. Wszyscy będziemy tak bardzo za tobą tęsknić.
— Ja również będę za wami tęsknić.
Każdy kot rodził się i umierał. Była na wszystko gotowa, ostatni etap jej życia się kończył. Długo wtulała się w futro zastępczyni, która wypłakiwała słone łzy w jej futro. Szyszka mogłaby posłać po swoje dzieci i wnuki, które pełniły już rolę uczniów, jednak nie chciała ich martwić i zasmucać. Pożegnają się na pogrzebie.
— Pochowajcie mnie obok Sokoła i Nostalgii, pod tą śliczną jabłonką. — poprosiła.
Błysk zamierzała dotrzymać obietnicy i jeszcze zanim opuściła legowisko, posłała swojej przywódczyni ostatnie tęskne spojrzenie. Szyszka została sama w legowisko, jednak była świadoma, że śpiące w swoich gniazdach pobratymcy ją otaczają i nigdy nie była samotna. Nie każdemu jest pisana tak piękna śmierć. Szyszka zamknęła oczy, pozwalając odetchnąć swojemu ciału. Na pysku kotki wciąż tkwił uśmiech i pozostał nawet wtedy, gdy bok przestał unosić się w rytmie oddechu.
Tato!
Żegnaj, Szyszko [*]
Zmarła w wieku 122 księżyców
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz