Piaskowa Gwiazda leżała wtulona w futro Trzcinowej Sadzawki. Uwielbiała je. Ten ziemisty zapach sierści... Nikt nie pachniał tak jak ona. Cieszyła się każdą chwilą spędzoną z kotką. Od bardzo dawna nie miała nikogo, więc to nagłe uczucie, które wykiełkowało w jej wnętrzu, było zaskakujące i zbawienne. Mogła na kimś polegać, dostać potrzebne sparcie. To było dla niej najważniejsze. No i oczywiście ciepło, które odnarzało jej tyłek. Mogłaby się tak rozpływać przez długi okres czasu, jednak hałasy z zewnątrz uniemożliwiały jej relaks. Niedawno wrócili do obozu. To co zastali wołało o pomstę do nieba. Wszystko zamarznięte i zniszczone. Nikt nie miał, gdzie się skryć przed mrozem, a ona już dłużej nie mogła znieść tego chłodu. Bardzo długo czekała, aż te nierude nieroby odbudują jej legowisko. Poganiała ich raz za razem, kiedy traciła czucie w łapach, a jej tyłek z każdą chwilą przymarzał bardziej. Nie chciała znów do tego dopuścić! Jednak w końcu się doczekała i nie zamierzała wychodzić na zewnątrz. Ten czas spędzała z partnerką, która była jej ocieplaczem.
– Coś się stało? – zwróciła się do niej Trzcina, widząc jak uniosła łeb i zaczęła mordować wzrokiem wyjście z legowiska.
– Yh... po prostu hałasują.
– Nie zwracaj na nich uwagi. Muszą w końcu odbudować obóz.
– Wiem, ale mogliby chociaż przez chwilę być ciszej. NIe mogę się zrelaksować i skupić - prychnęła zirytowana kremowa.
– A na czym tak chcesz się skupić?
– No jak to na kim. Na tobie – to powiedziawszy, znów zanurzyła pyskiem w jej sierści. Trzcinowa Sadzawka otuliła ją ogonem. Była wdzięczna. Od razu zrobiło jej się lepiej. Starała się ignorować odgłosy z zewnątrz. Zamknęła oczy, próbując skupić się tylko i wyłącznie na cieple, które rozgrzewało jej ciało. Nie wiedziała kiedy zasnęła.
– Coś się stało? – zwróciła się do niej Trzcina, widząc jak uniosła łeb i zaczęła mordować wzrokiem wyjście z legowiska.
– Yh... po prostu hałasują.
– Nie zwracaj na nich uwagi. Muszą w końcu odbudować obóz.
– Wiem, ale mogliby chociaż przez chwilę być ciszej. NIe mogę się zrelaksować i skupić - prychnęła zirytowana kremowa.
– A na czym tak chcesz się skupić?
– No jak to na kim. Na tobie – to powiedziawszy, znów zanurzyła pyskiem w jej sierści. Trzcinowa Sadzawka otuliła ją ogonem. Była wdzięczna. Od razu zrobiło jej się lepiej. Starała się ignorować odgłosy z zewnątrz. Zamknęła oczy, próbując skupić się tylko i wyłącznie na cieple, które rozgrzewało jej ciało. Nie wiedziała kiedy zasnęła.
***
Trochę minęło od tamtego czasu. Ciężka pora nagich drzew minęła, pora nowych liści przeszła, przynosząc za sobą burzową porę zielonych liści. Cały czas grzmiało, nie ważne czy w dzień czy w nocy. Nie mogła się na niczym skupić, przez co chodziła bardziej rozsierdzona niż zwykle. W dodatku obrzydliwsza część jej klanu coś knuła. Widziała to w ich oczach, ruchach. Łatwo było poznać, że coś kombinują. Wysyłała swoje pionki, by dowiedzieć się więcej. Niestety, wszyscy okazali się bezużyteczni.
Gdy się obudziła poczuła, że coś jest nie tak. Uniosła głowę. Trzcina dalej spała tuż obok niej. Niebo na zewnątrz pociemniało, więc musiało być już późno. Nie to jednak zwróciło jej uwagę. To coś... pochodziło do niej. Przez cały czas wypoczywała, a czuła się tak, jakby wcale tak nie było. Jej wiek odbił się na jej ciele, czuła się stara i zmęczona. Chłód dostający się do jamy sprawił, że zadrżała. W tle rozległ się głuchy grzmot poprzedzony ostrym błyskiem. Uniosła się powoli na łapy, delikatnie odsuwając od siebie łapę Trzciny i wyjrzała na zewnątrz. Obóz pogrążony był we śnie. Gdzieniegdzie widziała walające się resztki materiałów, które służyły do odbudowy legowisk. Skuleni wojownicy spali, tuląc się do siebie, aby zachować chociaż odrobinę ciepła. Nie zwracała uwagi na to, że marzną. Ona też czuła ziąb. Zresztą większość, to byli ci obrzydliwi nierudzi. A wśród nich... wśród nich był morderca. Nie zasługiwali na litość. Rozejrzała się po otoczeniu. Bycza Szarża stał na warcie i wpatrywał się w Srebrną Skórę. W oddali nocne niebo rozdarł kolejny błysk. Stała tak, próbując zrozumieć, co takiego się stało. Bo się stało. Czuła to, ale nie potrafiła tego nazwać słowami. Czyżby to był niepokój o to, że morderca niedługo znów zaatakuje. Nie... to nie to. Chciała go dorwać w swoje łapska i wymierzyć sprawiedliwość, kto by nie chciał? Jednak... to nie pochodziło od tego. Spojrzała w niebo. Gwiazd było mniej niż zwykle. Było tak... pusto. To, to! Czuła pustkę. Ale dlaczego to odczuwała? Co takiego się stało? Przecież nikogo bliskiego nie straciła. Pszczeli Pyłek odeszła, prawda. Lecz ona była tylko narzędziem. Dała jej rude wnuczęta, szkoliła młode Króliczego Susu, aby były im poddane, ale nie były ze sobą zżyte. Trzcinowa Sadzawka była tuż obok, dzieci żyły, co mogło spowodować to uczucie? Wróciła do legowiska nie znajdując odpowiedzi na pytanie. Po co miała dłużej tam stać i marznąć? Może niedługo zrozumie, co takiego utraciła. Ułożyła się na powrót przy Trzcinie, wtulając się w jej sierść. Zamknęła oczy, a wraz z tym nadszedł sen.
Wyłoniła się z ciemności, a ciemna ciecz otaczała jej łapy. Otaczał ją mrok, a bezgwiezdne niebo biło pustką i żalem. Na całej, pokrytej breją polanie wyrastały ciernie, które szybko wędrowały w jej kierunku. Zaryły w jej kończynach, wplotły się w krótkie futro i zaczęły rozrywać skórę. Kolczaste rośliny zaczęły oplatać ją ciaśniej i ciaśniej, przez skórę dostając się do mięśni i kości. Piasek zawyła z bólu, jednak zamiast wrzasków z jej piersi wydarło się 6 nikłych gwiazd. Ich zanikający blask odbił się w jej oczach owianych przerażeniem.
Obudziła się oblana zimnym potem, nagle rozumiejąc, co takiego straciła. Poczuła się słabo, a spróbowawszy wstać na równe łapy zachwiała się, rozbudzając Trzcinę.
- Piasek?
Wschodzące słońce oświetliło blady pysk kremowej kotki. Liderka wzięła głęboki wdech, po czym spojrzała na ukochaną kotkę.
Po krótkiej rozmowie obie wyskoczyły z legowiska. Piaskowa Gwiazda z niemałym trudem wdrapała się na skałę i donośnym głosem zwołała zgromadzenie, budząc część obozu.
- Klanie Burzy! Z dniem dzisiejszym Orlikowy Szept odchodzi od stanowiska zastępcy ze względu na swoją niesubordynację. Nowym zastępcą zostaje Wiewiórczy Pazur - ogłosiła, po czym zostawiła członków klanu burzy w szoku, gdy sama zaszyła się u siebie w leżu, obstawiając własne legowisko dwójką zaufanych kotów.
Aż zaczęłam ją trochę rozumieć XD
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńTo się nie skończy dobrze
OdpowiedzUsuń