Każdy szanujący się wojownik wie, że przebywanie w towarzystwie bachorów to największe piekło, jakie kogokolwiek mogłoby spotkać na ziemi. Kotka prychnęła pod nosem, gdy poczuła pazurki wbijające się w jej ogon, gdy usiłowała oddalić się od kociarni. Sądziła, że bachory odpuszczą sobie te zaczepki, gdy odejdzie dalej, ale tarmosiły się za nią nawet, gdy miała już wychodzić z obozu, więc w końcu strzepnęła ogonem i warknęła, próbując je odstraszyć. Oczywiście, nie był to nikt inny jak Głazik i Obłoczek, które doczepiły się do niej jak muchy do lisiego łajna.
- Czego chcecie tym razem? - Syknęła, kładąc uszy. Nie była w nastroju, a przez ostatnie sytuacje marzyła tylko o tym, by dano jej w końcu święty spokój, tak jak Klan Gwiazdy przykazał.
- Zabierzesz nas poza obóz? - Zapytała Głazik. - Ten chuj ojciec nigdy tego nie zrobił!
Kamienna Agonia ledwo powstrzymała się od śmiechu przez te słowa, ale opanowała się i spiorunowała dzieciaka wzrokiem.
- Kto cię nauczył tak mówić? - Warknęła.
- Ty - Odpowiedziała vanka.
- W sumie racja - Mruknęła czarna pod nosem. Spojrzała się na wyjście z obozu, legowisko Zajęczej Gwiazdy, stertę zwierzyny, a potem z powrotem na córki Marchewkowego Grzbietu. Nic innego nie miała w sumie do roboty. Nie chciała polować samotnie, nie teraz, gdy tyle sytuacji w jej życiu się popieprzyło. Tak się popieprzyło, że każda chwila bez nikogo w pobliżu sprawiała, że Kamienna Agonia myślała o tym zbyt dużo, niż powinna.
- To zabierzesz? - Powiedziała w końcu Obłoczek. - Marchew ma nas w dupie! A przecież wiesz, że trzeba się litować nad kociętami, a zwłaszcza tak biednymi jak ja! Powinnaś się zgodzić.
- Teraz, to wy wracajcie do kociarni - Warknęła poirytowana zastępczyni. - Nikogo nigdzie nie zabiorę. Jak zostaniecie uczennicami, to wyjdziecie poza obóz.
- Nie masz serca! - Prychnęła Obłok. - Żeby odmawiać komuś takiemu jak ja?! Nigdy nie czułaś tego co ja, więc jak możesz mnie rozumieć!
Czarna zamknęła oczy i odetchnęła, próbując się uspokoić. Kur-wa. Miała tak wielką ochotę wrzucić te jebane wywłoki do rzeki, że przez chwilę miała wrażenie, że właśnie to robi. Przeżyła wszystkie te księżyce na własnych łapach, a jakiś byle dzieciak będzie jej mówić, że go nie rozumie. Obłoczek nie stąpała po tej ziemi nawet trzech księżyców!
- Nie pyskuj - Warknęła Kamienna Agonia, wysuwając pazury. - Jak zostaniesz wojowniczką, to będziesz mogła mi się sprzeciwiać, a teraz zamknij tą japę i wracaj do matki. A najlepiej do ojca, bo twoja matka jest tylko popieprzonym żartem.
- Zamknij japę - Powtórzyła Głazik z tyłu. - Fajne słownictwo, użyję go na jakimś uczniu!
Czarna powstrzymała się ostatkiem sił od mocnego przywalenia obu tym kulkom w łeb.
- Ale ojciec mówił, że Wrzosową Łapę zabierałaś, jak był kociakiem! - Miauknęła Obłok.
- Tak - Syknęła Kamienna Agonia. - I wrzuciłam go wtedy do kałuży, która capiła borsukiem.
Ta wypowiedź ostatecznie zadziałała, bo zniechęcona szylkretka pokuśtykała na małych łapkach z powrotem do kociarni. Głazik potruchtała za nią, krzycząc w międzyczasie, żeby zamknęła japę.
**
Zastępczyni leżała w cieniu skał, gotowa, by niedługo rozplanować patrol graniczny. Westchnęła z poirytowaniem, gdy dosłyszała, jak zbliża się ku niej oburzona Głazik, tuptająca gniewnie nogami.
- Ciociu Kamień! - Warknęła. - Cisowa Łapa nazwała mnie jebniętym bachorem!
Kamienna Agonia nastroszyła futro. Co za ruda kretynka? Głazik przynajmniej zachowywała się jak nieruda, a ta debilna Cis, nie dość, że córka tej pośredniej morderczyni Pokręconego Łba, to jeszcze kretyński rudas.
- Nie nazywaj mnie ciocią - Syknęła czarna, po czym podniosła gniewny wzrok na Głaz. - I wróć do Cisowej Łapy. Powiedz jej, że jeśli się nie uspokoi, to jutro pójdzie na każdy patrol z rzędu.
Głazik uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Nie mówiłam poważnie - Powiedziała po chwili poirytowana córka Króliczego Susu. - Nie będę ze złośliwości dokładać jej patroli. Ale dogryź tej piździe tak, jak ona dogryzła tobie. To tylko córka tej kretynki, pewnie odziedziczyła geny bycia jebniętym.
- Ja jej powiedziałam, żeby zamknęła japę - Pochwaliła się Głaz. - Tak, jak mnie nauczyłaś!
- Moja krew - Miauknęła zastępczyni bez wyrazu, ale czując satysfakcję z tego, że córka Jałowego Pyłu jest tak silna. - Może coś z ciebie będzie, jak na córkę Marchewy.
Wstała i wyszła na środek obozu, żeby lepiej było słychać jej głos. Miała dość powtarzania każdemu głuchemu debilowi, kto idzie na patrol.
- Graniczny patrol poprowadzi Słonecznikowa Łodyga, pójdzie z nim Jelenie Kopytko, Szybka Łania, Orlikowa Łapa, Blady Zmierzch i Cisowa Łapa.
Odwróciła się i sama wyszła z obozu, by zapolować, mimo protestów Głazik, która usilnie chciała iść z nią, upierając się, że poluje lepiej niż niejeden wojownik.
**
Akurat, gdy odnosiła łup na zwierzynę, dopadł ją Słonecznikowa Łodyga. Kamienna Agonia nastroszyła futro jak jeż w porze opadających liści i wbiła w niego wściekłe spojrzenie.
- Możesz, na cholerny Klan Gwiazdy, poczekać, aż położę tego pierdolonego królika na stertę?! - Syknęła i uderzyła ogonem. - Co chcesz?
- Raport z patrolu, zapomniałaś? - Miauknął Słonecznik spokojnie.
Kotka musiała przyznać, że nie chciało jej się słuchać tego monologu, ale kiwnęła niechętnie głową i słuchała uważnie. Według Słonecznikowej Łodygi, obeszli całe terytorium bez jakichkolwiek oznak kotów z innych klanów, które weszłyby poza granicę. A poza tym, stwierdził też, że Szybka okazała się całkiem dobra w tropieniu.
Czarna po ostatnich słowach kremowego, skierowała się do legowiska Zajęczej Gwiazdy, by przekazać mu sprawozdanie kocura. Ledwo wyszła z leża, już widziała Głazik, biegnącą do niej z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Kotka poirytowana najeżyła futro.
**
Kamienna Agonia skierowała wzrok na kociarnię i wyostrzyła pazury, dostrzegając dobrze jej znaną Szczypiorkową Łodygę rozmawiającą z Głaz i Obłok. Czarna bez zawahania ruszyła w tą stronę i spojrzała się gniewnie na szylkretową wojowniczkę.
- Co im powiedziałaś? - Syknęła.
- Co miałam? Napatoczyły się mi pod nogi, to pozwoliłam sobie opowiedzieć im trochę o tobie. I o ich fatalnym ojcu. - Miauknęła Szczypiorkowa Łodyga, unosząc brodę.
- Zaraz zrobisz z nich rasistów! - Warknęła Kamienna Agonia. - Zabierz ze sobą Kozi Skok i idźcie na patrol łowiecki, bylebyś nie ślęczała w obozie i nie obgadywała mnie z moimi własnymi podopiecznymi!
Przypomniała sobie, że obiecała Jałowemu pomagać w opiece nad nimi, w zamian za opiekę nad jej braćmi. Zawarli mały deal, a ona nie zamierzała, by po Piaskowej Gwieździe jakaś kretyńska Szczypior truła głowy tym małym umysłom.
- Widzę, że prawda bardzo cię boli - Odpowiedziała Szczypiorkowa Łodyga, jakby próbowała ją sprowokować, ale pod jej ostrym wzrokiem musiała w końcu prychnąć pod nosem i wykonać polecenie.
- Wszystko, co ona o mnie mówi jest nieprawdą - Warknęła kotka, gdy bura szylkretka opuściła obóz wraz z Kozią.
- Mówiła, że jesteś żałosna, i nie dorównujesz nam - Miauknęła Głazik. - Co za tępa dzida! Przecież każdy wie, że rudzi to debile! A ty nie jesteś ruda.
- Więc jednak łapiesz. - Miauknęła córka Świerszcza. - To dobrze o tobie świadczy, przynajmniej nie będziesz słabym, idiotycznym rudym plugastwem.
- Czemu ona w ogóle mówi o tobie takie rzeczy? - Prychnęła Głaz.
- Kiedyś była fajna - Odpowiedziała Kamienna Agonia. - Nawet lubiłam tą skurwysyńską imitację córki mojego mentora, gdy byłyśmy jeszcze bachorami. Bo wtedy wydawała mi się silna i nie była jeszcze za Piaskową Gwiazdą, bo wtedy liderem był Mokra Gwiazda, a potem Chabrowa Gwiazda. A teraz jest zwykłym tchórzem! Nawet boi się mi dogryźć, bo myśli, że poszłabym się poskarżyć Zajęczej Gwieździe, tak jak ona by poszła do Piasek!
- Piasek wydawała mi się fajna - Miauknęła Obłoczek. - Przynajmniej nie jest taką idiotką, jak ci nierudzi, o których mówiła!
Czarna zacisnęła zęby.
- Odszczekaj to - Warknęła. - Ta głupia szuja zabiła moją matkę!
- A kim była twoja matka? - Prychnęła Obłok.
"Morderczynią"
- Wspaniałym kotem - Odpowiedziała Kamienna Agonia. - Bo nie bała się sprzeciwić Piasek, gdy ci rudzi kretyni wbijali w nią pogardliwe spojrzenia. Podobnie jak mój ojciec i mentor. Gdyby Piaskowa Gwiazda miała choć trochę oleju w tym swoim głupim łbie, to nie zostałaby taką tyranką. A ja może nie uważałabym, że rude koty to skończeni debile.
**
Weszła do legowiska uczniów. Musiała w końcu odezwać się do kogoś innego, niż Wrzosowej Łapy. Usłyszała głos brata zza pleców.
- Odwiedzasz ich? - Miauknął. - To... dobrze, powinnaś spędzać z nimi więcej czasu.
Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo brat szybko odszedł. Czarna trąciła Orlikową Łapę. Był wieczór, a on z uczniów jako jedyny dotąd skończył dzisiejszy trening.
- Orlik? - Syknęła kotka. - Wstawaj.
Uczeń podniósł powoli powieki i wtulił się w kąt, widząc agresywną siostrę, a w jego oczach pojawiły się łzy. Kotka strzepnęła ogonem. Teraz wszystko było dobrze... prawie. Chciała korzystać z tego. Nie rozmawiała długo z Orlikową Łapą i Ostrzeniową Łapą. Los chciał, że Wrzosowa Łapa łatwiej wpadł w jej łaski, być może przez zawyżoną pewność siebie.
- Powiedziałam, żebyś wstawał! - Warknęła zirytowana, a Orlik w końcu podniósł się na własnych łapach, jąkając coś pod nosem.
Zaprowadziła go poza obóz. Wieczór był spokojny. Kotka pragnęła chwili wolności od spraw Wilczej Zamieci, które zaprzątały jej głowę, czy też Szczypiorkowej Łodygi, której złośliwość sięgała największych granic. Spojrzała się na idącego w ciszy Orlikową Łapę.
- Słonecznikowa Łodyga jest twoim mentorem. - Miauknęła.
- Tak - Odpowiedział syn Króliczego Susa.
- Co ci mówił? - Zapytała Kamienna Agonia, czując, jak jej serce bije coraz głośniej. Trochę ufała Słonecznikowej Łodydze. Trochę. Ale chciała wiedzieć, czy uczył dobrze.
- Mówił, że to, co mówiła Pszczeli Pyłek nie było prawdą - Miauknął szczerze uczeń. - Ż-że wszyscy jesteśmy równi.
Pierdolenie. Ale przynajmniej dawał mu dobry przykład odnośnie niesłuchania się Pszczoły. Czarna pokiwała głową.
- Więc wiesz, kogo się trzymać - Warknęła. - Polecałabym ci nie słuchać tego, co wmawiają ci dawni poplecznicy Piaskowej Gwiazdy. Ona umarła, ale wciąż będzie żyć z nami.
Poczuła ból, zdając sobie sprawę, że to prawda. Panowanie Piaskowej Gwiazdy odcisnęło na nich nieśmiertelne piętno. To, że ona umarła, nie znaczy, że wszystko, co jej dotyczyło, ucichło. Wciąż są jej poplecznicy, którzy będą szerzyć te bzdury. To jest jak zaraza. Króliczy Sus opowiadała jej trochę o czasach wścieklizny, które zakończyły się niedługo po tym, jak zastępczyni się urodziła. Z Piaskową Gwiazdą... było tak samo. Szczypiorkowa Łodyga była zarażona wstrętnymi przekonaniami kremowej, i Kamienna Agonia nie musiała się wysilać, by wiedzieć, że samym swoim bytem będzie zarażała kocięta tą kretyńską ideologią, według której rudzi są potęgą, a nierudzi zostali stworzeni wyłącznie jako niższa krew.
- Dlaczego? - Miauknął Orlikowa Łapa. - Złe duchy idą chyba do Mrocznej Puszczy, prawda? Nie mogą tu wrócić.
- Pomyśl! - Syknęła córka Królik. - Równie dobrze, Zajęcza Gwiazda mógłby przechścić pół klanu na Piaskowe Gwiazdy. Tyle jej popleczników!
Pokręciła głową i uderzyła pazurami w głaz, obok którego akurat przechodziła.
- Nieważne. - Powiedziała. - Nie mam zamiaru o tym mówić. Wiesz, Słonecznikowa Łodyga wcześniej uczył też Gliniane Ucho. I nie jest rasistą, więc chyba uczy dobrze.
- Uczył mnie, jak polować i walczyć - Miauknął spokojnie Orlik.
- Mój mentor nie chciał mnie na początku uczyć walczyć. - Powiedziała Kamienna Agonia i poczuła się jak wtedy, gdy była uczennicą, kompletnie zapominając o obecności młodszego brata. - Bo uważał, że nie jestem gotowa. Zbyt mała. Byłam na niego zdenerwowana i nazywałam go idiotą. Ale gdy już zaczęłam się uczyć walki, to było wspaniałe uczucie. Czułam się, jakbym atakowała jakiegoś pierdolonego rybojada! Żałuję, że nie było mnie na zgromadzeniu, kiedy...
Zamilkła, przypominając sobie o uczniu i spiorunowała go spojrzeniem.
- Dość tego pierdolenia - Warknęła, a jej twarz przybrała ponownie gniewny, chłodny wyraz. - Upoluj coś, zamiast sterczeć tu jak robak!
Niebieski pokiwał chaotycznie głową, zmieszany tonem czarnej i przysiadł do skoku. Zastępczyni odwróciła się w przeciwną stronę i otworzyła pysk, a gdy poczuła zapach królika, rzuciła się na niego i przygwoździła do ziemi. Wbijając kły w szyję stworzenia i przebijając jego tętnicę, poczuła smak krwi rozchodzący się w jej pysku. Spojrzała się na Orlika, który nie trafił, a królik uciekł mu. Z oczu spiętego bicolora popłynęły łzy. Kamienna Agonia, nie wiedząc, jak zareagować, prychnęła.
- Czemu płaczesz? - Warknęła. - Myślisz, że nikt nie popełnia błędów? Po prostu się stresujesz! Stresujesz się, jak ostatni kretyn, bo myślisz, że nic ci się nie uda! A gdy tak myślisz, faktycznie tak jest.
Przejrzała jego emocje, bo zbyt dobrze uświadamiała sobie, że jej brat był wyjątkowo delikatny, słaby. Wrażliwy.
- P-przepraszam - Wyjąkał.
- Nie przepraszaj, do cholery! - Syknęła. - Czego musi cię uczyć Słonecznik, skoro jesteś taki słaby? Wracajmy do obozu. Jeden królik wystarczy.
**
Położyła zająca na stercie i spojrzała się na Orlikową Łapę, który wrócił do legowiska uczniów. Przejechała wzrokiem po obozie i dostrzegła Szczypiorkową Łodygę wracającą z Kozim Skokiem. Kazała im polować tak długo, aż łapy oderwą im się od wysiłku. A raczej Szczypiorkowej Łodydze, bo z Kozim Skokiem nie tylko nie miała zatargów, a co więcej, była nieruda - w dodatku dawną rebeliantką. Niemal od razu czarna wstała i podeszła do dwójki wracającej z patrolu łowieckiego.
- Podobało ci się? - Miauknęła gniewnie w stronę Szczypiorek, nie próbując tłumić złośliwości.
- Tak, przynajmniej będę miała co jeść - Odpowiedziała, uśmiechając się z satysfakcją.
- Szkoda, że ego masz większe, niż rozum - Warknęła Kamienna Agonia.
- Mówi to ktoś, kto sam się wpakował w niejedną karę. Wciąż się zastanawiam - jesteś głupia, czy po prostu zbyt pewna siebie, żeby przyznać komuś racji?
- Zamknij się - Syknęła kotka. - Słyszałaś, co mówił Zajęcza Gwiazda, na własnych łapach znosiłam wszystkie te bezsensowne przylepki od Piaskowej Gwiazdy, więc nie masz prawa mówić do mnie takich rzeczy!
- Kamienna Agonia ma rację - Miauknęła Kozi Skok. - Zdanie lidera jest prawem, jak mówi kodeks wojownika. Chyba nie możemy mu zaprzeczać.
Odeszła bez słowa, gdy to powiedziała. A córka Króliczego Susa zmierzyła tylko Szczypiorkową Łodygę pogardliwym wzrokiem i odprowadziła ją spojrzeniem, gdy ta wchodziła do legowiska wojowników.
Nie mogła powiedzieć, że było łatwo. Myślała, że po śmierci Piaskowej Gwiazdy wszystko się ułoży. A było chujowo. Spać nie pozwalała jej sytuacja z Wilczą Zamiecią. Wręcz czuła na sobie każdego dnia spojrzenie Szczypiorkowej Łodygi, która chętnie obgadywała ją ze swoimi wiernymi przydupasami. Nie mówiąc już o dzieciakach Jałowego Pyłu i jej rodzeństwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz