*dawno temu*
Strata bliskiego członka rodziny bolała wyraźnie i mocno. Była niczym cierń wbity w serce. Królicze Serce dobrze znał to uczucie. Stracił rodziców, a jako jedynak pozostał mu tylko klan. Wypłakał już swoją żałobę, starał się nie narzekać, tłumił w sobie uczucia, milczał. Chyba to pewien rodzaj ucieczki od problemów. Tęsknota za rodzicami narastała z każdym dniem, ale wiedział, że chcieliby jego siły.
Jaskrowy Pył zmarł tragicznie. Śmierć brata była na pewno ciosem dla Wieczornikowego Wzgórza. Królicze Serce doskonale wiedział, że byli ze sobą bardzo blisko. Niestety nie mogli przewidzieć, co się wydarzy. Pozostało jedynie czcić pamięć kocura, który spogląda teraz na swoich pobratymców ze Srebrnej Skóry.
To również oczywiste, że Króliczek chciał ulżyć w bólu swojemu przyjacielowi. Chociaż trochę go pocieszyć. Widząc jego załamanie podszedł do kocura i objął go nieśmiało ogonem. Nie był pewny, czy ten go nie odepchnie i nie rozkaże mu odejść, żeby zostać w samotności. Musiał jednak zaryzykować. Jaki byłby z niego przyjaciel, gdyby zostawił go samego?
Wieczornikowe Wzgórze go nie odtrącił. Siedział zgarbiony, wbijając pazury w ziemię. Kręcił głową, mrucząc pod nosem "Nie, nie, nie". Zachowywał się zupełnie tak, jakby nie zdawał sobie sprawy z otaczającego go świata. W sumie nie można było mu się dziwić. Młodszy wojownik nieśmiało oparł pysk na jego karku i zaczął uspokajająco mruczeć. Zwinkowy Ogon mu tak kiedyś zrobiła i wtedy poczuł się chociaż odrobinę lepiej. Może wojownikowi to również pomoże?
- Bardzo cię kochał. Na pewno jest teraz bezpieczny z twoją mamą i oboje na ciebie spoglądają z gwiazd. Nie chcieliby, żebyś długo rozpaczał.
Żałował, że nie mógł być bardziej pewny siebie. Z natury był jednak skryty w sobie. Pozostało mu trwać przy Wieczornikowym Wzgórzu w tych ciężkich dla niego chwilach.
- Dlaczego on? To nie może być prawda!
Królicze Serce położył uszy na rozpacz w głosie wojownika.
- W-widocznie tam na górze po-potrzebowali go bardziej.
Jaskrowy Pył zmarł tragicznie. Śmierć brata była na pewno ciosem dla Wieczornikowego Wzgórza. Królicze Serce doskonale wiedział, że byli ze sobą bardzo blisko. Niestety nie mogli przewidzieć, co się wydarzy. Pozostało jedynie czcić pamięć kocura, który spogląda teraz na swoich pobratymców ze Srebrnej Skóry.
To również oczywiste, że Króliczek chciał ulżyć w bólu swojemu przyjacielowi. Chociaż trochę go pocieszyć. Widząc jego załamanie podszedł do kocura i objął go nieśmiało ogonem. Nie był pewny, czy ten go nie odepchnie i nie rozkaże mu odejść, żeby zostać w samotności. Musiał jednak zaryzykować. Jaki byłby z niego przyjaciel, gdyby zostawił go samego?
Wieczornikowe Wzgórze go nie odtrącił. Siedział zgarbiony, wbijając pazury w ziemię. Kręcił głową, mrucząc pod nosem "Nie, nie, nie". Zachowywał się zupełnie tak, jakby nie zdawał sobie sprawy z otaczającego go świata. W sumie nie można było mu się dziwić. Młodszy wojownik nieśmiało oparł pysk na jego karku i zaczął uspokajająco mruczeć. Zwinkowy Ogon mu tak kiedyś zrobiła i wtedy poczuł się chociaż odrobinę lepiej. Może wojownikowi to również pomoże?
- Bardzo cię kochał. Na pewno jest teraz bezpieczny z twoją mamą i oboje na ciebie spoglądają z gwiazd. Nie chcieliby, żebyś długo rozpaczał.
Żałował, że nie mógł być bardziej pewny siebie. Z natury był jednak skryty w sobie. Pozostało mu trwać przy Wieczornikowym Wzgórzu w tych ciężkich dla niego chwilach.
- Dlaczego on? To nie może być prawda!
Królicze Serce położył uszy na rozpacz w głosie wojownika.
- W-widocznie tam na górze po-potrzebowali go bardziej.
*zbliżona teraźniejszość*
Królicze Serce został ojcem. Był to dorosły krok w jego życiu. Nie czuł się na początku gotowy, ale wziął odpowiedzialność na swoje barki i zamierzał zatroszczyć się najlepiej jak umie o swoją rodzinę. Zwinkowy Ogon praktycznie codziennie miała świeżą zwierzynę. Kociaki rosły bardzo szybko, nauczyły się mówić, stawiać pierwsze kroki i podbiły cały żłobek. Kocur zaglądał do nich codziennie, gdy tylko skończył trening z Kurkową Łapą.
Tak było również teraz. Leżał przy Zwince, która korzystając z chwili odpoczynku, ucięła sobie małą drzemkę. Szałwia gryzł jego uszy, natomiast Muchomorek bawił się ogonem. Królicze Serce wytrzymywał ten lekki ból, a wręcz zachęcał swoich synów do aktywności. Musiał się nacieszyć każdą chwilą, bo księżyce miną zanim się obejrzy.
W wejściu do żłobka stanęła znajoma sylwetka. Niebieski odwrócił pyszczek i uśmiechnął się delikatnie. Od razu rozpoznał Wieczornikowe Wzgórze. Wojownik uśmiechnął się do niego szeroko i pewnie ruszył przed kociarnię. Zaciekawione kocięta przerwały zabawę, wpatrując się w przybysza.
- Cześć, Wieczorniku. Poznaj Szałwię i Muchomorka. - przedstawił swoje kocięta z dumą w głosie. Przyjaciel koniecznie musiał ich poznać, to nie potrzebowało dyskusji.
Tak było również teraz. Leżał przy Zwince, która korzystając z chwili odpoczynku, ucięła sobie małą drzemkę. Szałwia gryzł jego uszy, natomiast Muchomorek bawił się ogonem. Królicze Serce wytrzymywał ten lekki ból, a wręcz zachęcał swoich synów do aktywności. Musiał się nacieszyć każdą chwilą, bo księżyce miną zanim się obejrzy.
W wejściu do żłobka stanęła znajoma sylwetka. Niebieski odwrócił pyszczek i uśmiechnął się delikatnie. Od razu rozpoznał Wieczornikowe Wzgórze. Wojownik uśmiechnął się do niego szeroko i pewnie ruszył przed kociarnię. Zaciekawione kocięta przerwały zabawę, wpatrując się w przybysza.
- Cześć, Wieczorniku. Poznaj Szałwię i Muchomorka. - przedstawił swoje kocięta z dumą w głosie. Przyjaciel koniecznie musiał ich poznać, to nie potrzebowało dyskusji.
<Wieczornik? Strasznie cię przepraszam, że tak długo. Niestety zgubił mi się ten odpis. Ale już naprawione! :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz