Jego życie było naprawdę do kitu. Już myślał, że uwolnił się od tej jędzy na dobre, ale nieee... Ta wróciła z przytupem, próbując ponownie się rządzić. Miał ochotę rzucić się na nią i dać upust swojej wściekłości. Niestety... W pobliżu był Mokra Gwiazda, który pewnie stwierdził, że jest zbyt niebezpieczny na przebywanie w Klanie Burzy. Już i tak dostaję zaszczyt nie uczestniczenia w zgromadzeniach, przez wiele księżyców, odkąd Drżący wygadał mu się, że jest szalony. Pewnie nie sądził, że taki skutek tym uzyska. Kolejny powód, aby nie ufać liderowi w kwestii pomocy, bo po prostu oleję sprawę. Tak. Dobrze pamiętał, dlaczego jego drugie ja to zrobiło. Oboje tego chcieli. Pomocy. Z każdym dniem jednak tracili jakikolwiek zapał i chęci, by dalej walczyć o połączenie. Nikt nie chciał im pomóc. No bo kogo obchodzi jakiś świr? Pozostawało mu tylko machać zdenerwowanie ogonem z nadzieją, że kocica się od nich odwali.
- Idź na polowanie w końcu i coś złap, niedojdo! - syczała na niego.
Przez wściekliznę, dużo osób głodowało. Matka jednak mimo to starała się wykorzystać go do cna, kiedy nie miał sił na ruszenie łapą. Tak. Gdyby zdechł, to pewnie nawet by ją to nie obeszło. Już nie zwracał nawet tak bardzo uwagi na burczenie w brzuchu. Oboje pogodzili się, że tak skończy się ich przygoda w Klanie Burzy.
Piaskowa Ścieżka odeszła, a on nadal siedział, rozmyślając, czy warto wychodzić poza obóz, skoro i tak nic się nie złapie. Króliki były zagrożeniem. Ostatnio uciekał przed nimi, gdy te w szale zaczęły go gonić. To był chyba koniec świata. Może powinien uciec i znaleźć lepsze miejsce na polowania? Poza terenami Klanu Burzy, pewnie nie było wścieklizny. Klan Gwiazdy ich po prostu karał, ale za co? Tego już nie wiedział.
- Hej!- miauknął ktoś radośnie na powitanie.- Całkiem ładny dzień mamy.
Odwrócił głowę i spojrzał na Jałowcowy Świt, który położył wróbla na ziemi. Ścisnęło mu się w żołądku. Po co go tak torturował?
- Nie jest ładny. Zimno i mokro - burknął do niego.
- B-b-będziesz t-t-o jadł? M-może się p-p-odzielimy? - zapytał Drżący z nadzieją zerkając na gryzonia.
- Oczywiście. Nie przynosiłbym go ze sobą, gdyby tak nie było.
Dziwne uczucie zalało jego wnętrze. To było... naprawdę miłe. Już dawno nikt nie zrobił dla nich nic dobrego. Pokiwał głową i podzielił mysz na pół, szybko zjadając swoją porcję. Mmmmm... ten smak... był przepyszny.
- Dziękujemy - miauknął do kocura, który również zjadł swoją część. - Chciałbyś wybrać się na polowanie? Ale... poza tereny Klanu Burzy? Sam widzisz, że tu nic nie ma, bo nie możemy polować na króliki - westchnął.
- Chcesz... okraść jakiś inny klan? - zapytał zdziwiony kocur.
- Nie. Nie jestem samobójcą. Możemy po prostu wyjść poza granicę, idąc wzdłuż rzeki, przy granicy z dawnym Klanem Lisa. Tam dalej w końcu też jest świat. Co ty na to?
<Jałowiec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz