Kocur podał jej zioła. Tak po prostu. Ładnie pachniały, były kuszące, ale nie. Musiała mieć silną wolę. W końcu nie wiadomo, czy nie są jakąś kolejną mieszanką na sraczke. Lub co gorsze - czymś, co zmusi ją do rzygania. Bo i tak się zdarzało. Z tym medykiem nic nie wiadomo! On był jakiś pokręcony, szczuł biedną Płomień, a ona ciągle cierpiała. To wrzucenie go do dołu (i jej przy okazji) było niczym w porównaniu z tym!
Zostawiła te zioła, wypinając język do nich, jakby były żywymi istotami. Pchnęła je łapą gdzieś w kąt.
- Te, wujaszku - zaczęła, idąc za nim. - Ty to tak po prostu?
Zmarszczyła brwi, rozglądając się. Wszędzie ciemno i głucho, a co jeśli nadepnie na jakąś czaszkę, z których medyk był znany? Kto wie co on po kątach chował! Pewnie jakąś pułapkę na swoją siostrzenicę!!
Dostrzegła liliowe, cętkowane futro. Kocur leżał na swoim posłaniu i ją ignorował, kiedy normalnie by wykopał kotkę z rozmachem.
- Te zioła co mi dałeś - zaczęła, machając ogonem. - Nie są jakieś podejrzane? No wiesz, nie wiem czy mogę Ci ufać po ostatnich paru razach.
Położyła nacisk na swoją wypowiedź, by kocur na pewno zrozumiał jej przekaz.
Trójka zdawał się mieć okrutny humor. No cóż, Płomień ma taki większość życia, bo musi użerać się z debilami. Dziś jednak dopadł ją całkiem dobry humorek. Co oznaczało, iż nie zamierzała zostawić od tak liliowego.
W końcu...przecież miała oczy i mózg. Coś go dołowało. Może Płomień nie była najlepszym towarzyszem do rozmów, ale hej, lepsza ona niż nic, co nie? Powinien być jej wdzięczny.
- W końcu kto wie, czy się na mnie za coś nie mścisz. - Burknęła. - Ale ostatnio byłam grzeczna, nie zaprzeczysz. Nawet na treningi chodziłam!
Nie wiedziała czy kocur się na nią złościł za to zawracanie dupy czy nie, ale miała to gdzieś. Chciała otworzyć do niego pysk to to zrobiła. Poza tym - w jego jaskini było cieplej niż na zewnątrz.
Rozejrzała się dookoła, dostrzegając różne kości. Czaszki zwierząt, ich łapy i inne takie... Ozdoby.
- Przytulnie tu. - Miauknęła marszcząc brwi na... Niecodzienny wystrój.
Przynajmniej próbowała być miła, nikt nie zaprzeczy. Miała dobre intencje. Chyba po raz pierwszy od daaaaawnaaa.
- Trójka? - Zapytała po kolejnej ciszy. Zbliżyła się do kocura, tykając go ogonem. - Żyjesz? Ej, weź nie umieraj dobra?
Zmarszczyła brwi, kładąc po sobie uszy. Usiadła obok starszego.
- Czemu ci smutno? - Zapytała, o dziwo, łagodnie. - Mam kogoś dla ciebie pobić? Bo wiesz, w sumie mogę. O ile obiecasz, że nie dasz mi już podejrzanych ziół.
<Trójka? Tylko we nie wyrzucaj mnie zbity pysk>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz