Nie był w stanie uwierzyć, że to zrobił. Ten łagodny uśmiech, ciepło w brązowych ślepiach.
Szaleństwo płonące w oczach matki. Zimne spojrzenie Borsuk.
Wszyscy jesteśmy potworami.
Wawrzynek rzucający się na niego i krzyczący, że wszyscy zginą. Tata proszący, żeby opiekował się braćmi. Kocurek mówiący, że to wnuki Wilczego Serca.
Uśmiechnięty Wawrzynek szepczący coś do rozpromienionej Sarenki.
Zwinął się w kłębek, chowając pysk między łapami.
Chciał być sam.
- Wawrzyn został ojcem - usłyszał dobrze znajomy głos. - Ponoć Węgorzowy Grzbiet go zmusił. Sarna nie przeżyła porodu.
Skulił się mocniej, nie chcąc słyszeć.
- Wiesz, że Modrzew krzyczy przez sen? Słoneczny Zmierzch też, ale mniej. Nie musi brać maku. Potrójny Krok coraz mniej chętnie daje mu ziarna. Mówi, że nie powinien ich tyle brać. Pewnie dlatego, że z nami nie śpi.
Zamilkła. Poczuł na sobie jej wzrok. Zacisnął powieki.
- Błaga, żeby przestała. Nie pokazywała mu nic więcej. Płacze. I żałuje. Mówił, że żałuje każdej nocy. Ale jej to widocznie nie wystarcza. - Pewnie wzruszyła ramionami, bo usłyszał szelest jej burego futra. - Chciałam tylko, żebyś wiedział. Nie wiadomo, ile wizyt Dzierzby jeszcze wytrzyma.
Odeszła. Zostawiła go tak po prostu.
Gorące łzy pociekły po jego policzkach. Nie potrafił powiedzieć dlaczego.
Brat. Przyjaciel. Dzierzba.
Dlaczego wtedy go tam nie było?
Dzierzba :0
OdpowiedzUsuńNo w końcu jej synek zginął to teraz robi paranormal xD
UsuńOoo, super! Będzie ciekawie!
Usuń