Prawa, lewa. Lewa, prawa. Prawa, lewa. Lewa…
- Zien dobly - rozległo się gdzieś przed nim. Zaskoczony kocurek uniósł łeb i po prostu wpatrywał się przez chwilę w małą, liliową istotkę, nie mając pojęcia kim jest ani skąd się wzięła na jego drodze. Kocię zupełnie nie zważając na jego zagubienie, odezwało się natychmiast wysokim głosikiem - Cio to klan gwazdy?
Na dźwięk tej nazwy zjeżył sierść i błyskawicznie się rozejrzał. Jeśli któryś z kotów Stwórcy ich usłyszał… Wolał nie myśleć. Na całe szczęście obóz był niemal pusty.
- Cio to klan… - Zareagował odruchowo, zatykając piszczącej jeszcze głośniej istotce pyszczek swoją łapą. Koteczka chyba się tego nie spodziewała, bo odruchowo… ugryzła go. Syknął i cofnął łapę, wyrywając ją spod przypominających igły ząbków. Chyba się połapała, że głupio zrobiła, bo wlepiła w niego wielkie żółte ślepka i miauknęła:
- Pseplasam, nie chciałam.
Wróbelek był w stanie tylko patrzeć na nią z szokiem wymalowanym na pyszczku. Widocznie speszył tym małą, bo odwróciła się i czmychnęła w stronę legowiska, które zajmowali teraz starsi i kocięta.
- Z-zaczekaj! - miauknął za nią, otrząsając się. Poduszka trochę go piekła, pokuśtykał więc za małą na trzech łapach. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć! Wszystko ci opowiem, tylko wejdźmy do legowiska!
Jego ostatnie słowa chyba podziałały, bo mała odwróciła się i poczekała, aż kuśtykając ją dogoni. Weszli do środka.
- Przepraszam - miauknął raz jeszcze. - Po prostu… Tamte koty nie lubią jak rozmawia się o Klanie Gwiazdy.
Koteczka spojrzała na niego nieśmiało, ale w jej oczkach malowała się ciekawość.
- Tamte koty?
Burasek westchnął. To nie był temat, na który chciał rozmawiać z jakimkolwiek kocięciem.
- Złe koty. Mogłyby się… zdenerwować, gdyby usłyszały - stwierdził niepewnie.
- Skierko? Co się dzieje? - rozległ się głos Sennego Świtu. Kotka uspokoiła się jednak, gdy zauważyła burego. - Och, Wróblowe Serce. Przepraszam za nią. Skierko…
- Nie, nic się nie stało - odparł szybko wojownik. - Czyli masz na imię Skra? - Uśmiechnął się do małej najweselej jak potrafił. - Miło mi cię poznać, ja jestem Wróblowe Serce. Naprawdę nie chciałem cię wystraszyć - dodał.
Widząc, że wszystko w porządku, Senny Świt wróciła do reszty kociaków. Już za uderzenie serca rozległy się jej niezadowolone miauknięcia, gdy Gepard zaczął bić się ze Żbikiem, a Cierń znowu się ubrudził. Skra widocznie poczuła się śmielsza, kiedy tylko uwaga matki skierowała się na kogoś innego. Wróbelek skorzystał z okazji.
- Pytałaś kim jest Klan Gwiazdy - miauknął do niej cicho. - Opowiedzieć ci o nim?
Koteczka natychmiast pokiwała głową.
- Plose.
Bury jeszcze raz upewnił się, że nikt niepowołany go nie usłyszy i zaczął opowieść:
- Klan Gwiazdy to nasi przodkowie. Babcie i dziadkowie - dodał, widząc niezrozumienie na pyszczku małej. - Mieszkają wysoko na niebie, na Srebrnej Skórze, jako te jasne punkty, Gwiazdy. - Uśmiechnął się. - Pilnują, żebyśmy żyli według Kodeksu i żeby nie działo nam się nic złego. A przynajmniej tak mówił mój tata - dodał ciszej. To, co się teraz działo… Szybko odrzucił złe myśli. Nie chciał znów się nad tym zastanawiać, nie chciał wątpić w dobroć Klanu Gwiazdy. W obecność swojego ojca. - Mój tata też z nimi jest. Jak będziesz starsza, może pokażę ci gdzie - miauknął trochę za szybko i uśmiechnął się trochę zbyt szeroko.
<Skierko? c: Mam nadzieję, że jakoś wyszło :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz