*po śmierci Kreciej Norki*
Kolec miał rację. Nie mogli ryzykować, nie po tym, jak odszedł od nich Krecik, a Leśny Świt ledwo wyszedł z choroby. Był w legowisku medyków, widział… Ciągle nie potrafił zrozumieć, jak to możliwe, że czarnego już z nimi nie ma. Tak po prostu. Na zawsze.
-Racja, chodźmy. Po wszystkim pójdziemy do wujka Igły. Tak będzie najbezpieczniej.
Zgodnie kiwnęli głowami i ruszyli w dalszą drogę. Patrol upływał im spokojnie, ale Wróbelek miał wrażenie, że od momentu odkrycia dziwnego zapachu, ich rozmowy stały się bardziej nerwowe i cichsze.
Gdy tylko wrócili do obozu, ruszyli w stronę legowiska lidera. Kocur wysłuchał ich z uwagą i podziękował, że od razu do niego przyszli. Obiecał, że przekaże wszystko medykom, którzy i tak podejrzewali, że to wina zatrutej wody. Przy okazji ich zrugał, że przecież zabronił zbliżać się do potoku, ale chyba nie był na nich bardzo zły, bo nie otrzymali żadnej kary. Kocury pożegnały się przy wyjściu z legowiska, wracając do swoich zajęć.
*time skip, teraźniejszość*
Wlókł się przez obóz ze spuszczonym łbem, modląc się w duchu, żeby nikt go nie zaczepił. Chciał być sam. Może i zgromadzenie poprawiło mu humor, ale gdy tylko otworzył ślepia, poczuł się tak samo beznadziejnie jak zawsze.
Miał dość. Siebie, wszystkich dookoła, unikania ich, samotności. Dręczących go wątpliwości. Nie rozmawiali z Modrzewiem od tamtego momentu, Słonecznego Zmierzcha też unikał jak ognia. Albo i gorzej. Jak większości zresztą. Tylko Borsuk wydawała się tym nie przejmować, podchodząc do niego w najbardziej niespodziewanych momentach i rozmawiając, jak gdyby nigdy nic.
Do jego nosa dotarł znajomy zapach. Zanim to sobie uświadomił, podniósł łeb i podążył za nim wzrokiem. Kolczasta Skóra siedział samotnie obok stosu ze zwierzyną.
Jego myśli momentalnie poszybowały w stronę martwego Wawrzynka. Nawet nie był na jego pogrzebie.
Kolec pewnie był. W końcu to jego brat.
Bury poczuł, jak coś ściska go za gardło.
Srebrny stracił brata.
Nawet nie zapytał go, jak się czuje.
Palące poczucie winy zalało go od środka. Był tak skupiony na sobie i swojej tragedii, że zapomniał. Zapomniał, że ma brata.
Ze zwieszonym ze wstydu łbem podszedł do kocurka.
-Hej - miauknął, starając się uśmiechnąć. - Co tam?
<Kolcu? Przepraszam, że tak długo xd>
:)
OdpowiedzUsuń