Klifiak zajął się jego mamą odpowiednio. Miał rację. Powinna odpocząć, była zbyt przemęczona. Królicza Łapa zdecydował, że porozmawia o tym z Żółwim Brzaskiem i na zmianę będą pilnować, by przestrzegała zaleceń.
Jesionowy Wicher również zjawił się w legowisku. Niebieski spoglądał na niego kontem oka, jednak bardziej skupił się na Szałwiowej Chmurze. Siedział przy mamie cierpliwie, słuchając z lekkim uśmiechem każdego jej słowa. Bardzo ją kochał. Cieszył się też, że mentor był wyrozumiały i pozwolił mu dzisiaj na odwołanie treningu, by nią się zająć. Jak widać, on również potrzebował pomocy medyka. Był jednak znacznie młodszy, więc szybciej wyzdrowieje po urazie, niż kotka już w kwiecie wieku.
***
Zwinkowa Łapa na jego prośbę, obudziła go jeszcze przed świtem. Wiedział, że po Zgromadzeniu powinien się wyspać, jednak Królicza Łapa nie chciał zawieść mentora, więc postanowił stawić się punktualnie na treningu. Po słowach Jesionowego Wichru, że wkrótce nadejdzie jego mianowanie, cieszył się ogromnie i czuł dumę na samą myśl. Chociaż będzie mu brakowało treningów z kocurem. Nastąpił jednak taki etap w jego życiu. Kiedyś to on będzie mentorem! Zauważył jednak, że dalej pozostał tym samym Króliczkiem, z radością łapiącym i gromadzącym listki oraz gotowy zawsze komuś pomóc.
Zgromadzenie było wyjątkowo spokojne. Bardzo mu się to podobało. Po ostatnim się bał, ale teraz zmienił zdanie i chętniej będzie na nie uczęszczał. Był taki zmęczony nawet, że zasnął przy Jaskrowym Pyle. Pomyśleć, że potem się zgubił, zbyt wystraszony zbyt bliską obecnością Pstrągowej Gwiazdy i brakiem mentora oraz Jaskra. Z uśmiechem pomyślał o Wróblowym Sercu. Jeśli będzie mu dane go jeszcze kiedyś spotkać, z pewnością podziękuje jeszcze raz za pomoc. Gdyby nie wojownik, pewnie by jeszcze bardziej się zgubił i zszedł na zawał.
- Dzięki, Zwinka! - miauknął do kotki, z uśmiechem.
Wymknął się z legowiska uczniów. Większość terminatorów jeszcze smacznie spała. Odkąd Rzeczna Łapa, jego kuzynka, została Rzeczną Bryzą, zrobiło się więcej miejsca, jednak było oczywiste, że to się zmieni. Albo dojdą nowi uczniowi, czyli kocięta Płotkowego Skoku, albo ktoś z nich wkrótce dołączy do leża wojowników. Życie ucznia zdecydowanie było pełne niespodzianek.
Ziewnął, otwierając szeroko pyszczek, gdy dopadły go pierwsze promienie jesiennego słońca. Zaczął bawić się listkami, wesoło memlając je między łapkami i z rozbawieniem ciesząc się taką chwilą. Tylko trójka strażników obecna w obozie, była świadkami jego zabawy.
Na mentora wyjątkowo musiał trochę dłużej poczekać. Pewnie załatwiał jakąś ważną sprawę. Króliczej Łapie nie wypadało wypytywać. Kocurek czekał na niego cierpliwie, a na widok czekoladowego kocura, podbiegł do niego w kilku susach.
- O, Królicza Łapa. Wcześnie wstałeś. - zauważył wojownik.
- Możemy zacząć już trening! - miauknął z entuzjazmem kocurek. Nie mógł się doczekać, aż nauczy się o wiele więcej. Lubił zdobywać wiedzę, w końcu był bardzo pracowity.
Jesionowy Wicher widocznie zadowolił się jego entuzjazmem. Niebieski chętnie ruszył za kocurem. Przeszedł zwinnie przez powalone drzewo, ruszając wgłąb terenów Klanu Nocy. Dotrzymywał kroku mentorowi. Pomyśleć, że gdy zaczynał, ledwo go doganiał. To mu przypomniało, że miał już te kilkanaście księżyców na karku. Na samą myśl poruszył wąsami. Był zupełnie jak taki liść. Może drugi człon jego imienia będzie brzmiał Liść? Pokręcił głową. Nie, nie podobał mu się. Liczył, że Pstrągowa Gwiazda wybierze coś odpowiedniego i nie obrażającego jego osóbki.
- Dzisiaj nauczę cię wspinać i schodzić z drzewa... - zaczął Jesionowy Wicher, jednak Królicza Łapa szybko mu przerwał, wesołym machnięciem puchatego ogona.
- Umiem się wspinać. Patrz.
Znajdowali się akurat w odpowiednim miejscu, porastającym przez drzewa. Króliczek wysunął pazurki, wbijając je w korę. Podciągnął się. Pamiętał jak pierwszy raz się wspinał w ucieczce przed Szkarłatnym Mrozem. Nabrał od tamtego dnia wprawy i siły. Z łatwością wspiął się na pierwszą gałąź. Balansował na niej chwilę, zanim się zatrzymał i spojrzał w dół na mentora, oczekując dalszego polecenia. Schodzić nie umiał, ale chyba początek był obiecujący, prawda?
<Jesionowy Wichrze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz