Ukradkiem zerknął na siedzącą obok niego kotkę. Jej śnieżnobiałe futerko lśniło w świetle księżyca, a czekoladowe plamy wyglądały niczym chmury pokrywające niebo. Wyglądała trochę jak to niebo. Czyli nawet ładnie, choć do jego mamusi nadal było jej daleko. Ziewnął leniwie i przeleciał wzrokiem leniwie po obozie. Nocą wydawał się taki spokojny, wszystkie koty smacznie spały w swoich legowiskach, a w lesie panowała prawie całkowita cisza. Kocurkowi już powoli zamykały się ślipka, gdy nagle latające światło przeleciało mu przed pyskiem.
― Widziałaś?! ― krzyknął podekscytowany, prawie budząc swoje rodzeństwo i mamę.
Zaskoczona Żabka prawie podskoczyła i energicznie pokręciła łebkiem.
― Co widziałeś? ― spytała cichutko zaciekawiona.
Kocurek wyjrzał za kociarnie w poszukiwaniu tajemniczego obiektu latającego.
― Gwiazdka spadła z nieba ― powiedział szeptem, jakby bał się, że ją przestraszy. ― Naprawdę, to była gwiazdka ― powtórzył, wbijając wzrok w ciemny obóz.
Zrozpaczony, że nie może jej znowu znaleźć, wyjrzał lekko z kociarni. Pewnie wystawił łebek, później jedną łapkę, następnie drugą. Ale nadal nie mógł znaleźć gwiazdki. Na pewno zabłądziła i próbowała wrócić do swojego domku na niebie. Kocurek poczuł, że musi jej pomóc.
Bo kto inny mógł ją uratować jak nie Pszenica?
― Pszenico, wierzę ci, ale proszę wróć tutaj ― mruknęła nieśmiało czekoladowa koteczka, która najwyraźniej obawiała się nocnej wycieczki.
Kocurek pokręcił łebkiem i uparcie szedł przed siebie. Przecież gwiazdki nie znikają od tak! A on musiał jej pomóc. Na pewno bardzo się bała! On też by się bał, gdyby zgubił swoją mamusie.
― Nie bądź mysią strawą i pomóż mi ją znaleźć ― rzucił trochę oschle, który trochę za bardzo wczuł się w swoją misję ratunkową. ― Pewnie się zgubiła i nie wie jak trafić do domku ― dodał zmartwiony, spoglądając na niebo.
Żabka niepewnie stała w kociarni, spoglądając a to na jego mamę, a to na liliowego.
― Gdzieś ja tutaj widziałem... ― urwał, wlepiając wzrok w pobliskie krzaki.
Nagle latające światełko znów się pojawiło. Kocurek zadziwiony wbił w nie wzrok. A pomyśleć, że był przekonany, że nie ma piękniejszej rzeczy od jego mamusi. Jednak teraz widząc zagubioną gwiazdkę był stanie stwierdził, że to jedna z piękniejszych rzeczy jakie widział. Światełko podleciało do niego i było zaledwie mysi ogon od jego różowego noska. Zafascynowany przyglądał się mu, po czym przeniósł wzrok na sterczącą koło wyjścia Żabkę.
― No chodź jest super ― szepnął, bojąc się, że spłoszy gwiazdkę.
<Żabko? odważysz się?>
Jasne! ^^
OdpowiedzUsuń