Klan Burzy już prawie dotarł na miejsce. Jeżowa Łapa, nie mógł się doczekać, gdy oficjalnie zostanie uczniem medyka, znajdzie się w bezpiecznym obozie, oraz wreszcie nie będzie musiał nieść niezbyt lekkich zapasów, przez całą męczącą drogę. Zmęczenie kocurka, pomału ustępowało ekscytacji, w miarę jak głębiej zapuszczali się w nieznane terytorium. Prowadził ich Czapla Gwiazda, obok niego odważnie kroczył zastępca, zaś medyczka i jej uczeń, mogli cieszyć się miejscem zaraz za nimi. Jeżowa Łapa nie przywykł jeszcze do szacunku, jaki został mu okazany, gdy tylko przeszedł pod szkolenie Zajęczej Stopy. Radość przyniosło mu także to, że Pliszkowy Krok nie była już na niego zła. Kocica skupiła całą swoją uwagę, na najmłodszych członkach klanu, oraz ciężarnych kocicach, mających lada dzień wydać na świat potomstwo. Jeżyk drgnął na samą myśl, że będzie musiał być tego świadkiem.
Nocne cienie pomalutku ustępowały miejsca dniu, co oznaczało, że pora zrobić postój. Zdziwieniem nie było to, że lider dał znać ogonem, a jego koty od razu wygodnie się rozsiadły, pod najbliższymi krzewami. Jeżowa Łapa westchnął. Miał ochotę ponieść się swojemu lenistwu i trochę odpocząć, ale najpierw musiał cierpliwie poczekać, aż Zajęcza Stopa nałoży maść, na spękaną poduszkę łapy Cienistej Łzy.
- Jeżowa Łapo.-zwróciła się do czekoladowego kocurka, który jedynie zastrzygł uszami pokazując, że nadal tutaj jest i słucha. - Poszukasz podbiału? Przyda nam się trochę na dalszą drogę.
Jeż skinął głową.
- Oczywiście.
Podniósł się z cichym jękiem niezadowolenia, ze swojej wygodnej pozycji, po czym puścił się biegiem w głąb terytorium. Liczył, że się nie zgubi i bezpiecznie wróci do grupy. Szukanie podbiału mogło mu zająć trochę czasu, ale czego się nie robi dla zdobycia nowych umiejętności i dobra pobratymców.
Tak jak przypuszczał, poszukiwania pachnącej rośliny, nie były wcale łatwe i zajęły mu kilkanaście uderzeń serca, zanim dotarł do rzeki, przy której rósł. Jakby sam się prosił o zerwanie! Uczeń medyczki pochylił się, nieświadomy, że ktoś mu się przygląda i szybko zerwał podbiał, uważając, by nie uszkodzić cennego lekarstwa.
<Ktoś? Coś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz