Van uśmiechnął się lekko, wypinając ogon ku górze. Teraz, gdy jego przyjaciel był wojownikiem, nie musieli pytać kogokolwiek o zdanie. Mogli po prostu wyjść i cieszyć się wszechobecną Porą Opadających liści. Srebrny chyba dawno nie czuł się tak spokojny.
– Jasne, chodźmy – odparł z uśmiechem, ruszając przez siebie, wraz ze starszym od niego kocurem. Szybkim krokiem opuścili obóz i szybko znaleźli się nieopodal wodnych głazów. Srebrne Poroże, jak to na jego wielce dojrzałość przystało, niemal od razu zaczął radośnie skakać od jednego, do drugiego, szybko znajdując się na drugim brzegu rzeki. Jasny kieł był ostrożniejszy. Spokojnie stawiał łapy na kolejnych kamieniach. Biało-niebieski kocur doskonale wiedział o jego awersji do wody i nie dziwił się, że cynamonowy nie ma zamiaru ryzykować chociażby minimalnego starcia z tym okropnym żywiołem. On sam zaś bardzo lubił wodę, a polowanie na ryby było jednym z jego ulubionych zajęć. Nie oczekiwał jednak, że każdy będzie lubić to samo.
Czekanie na ostrożnego przyjaciela nudziło go jednak niemiłosiernie, do tego stopnia, że zaczął już przebierać ogonem po ziemi, rozgarniając wokół kurz. Jasny Kieł uniósł na chwilę wzrok, aby z rozbawieniem się temu przypatrywać, widząc jednak nadąsaną minę Srebrnego Poroża przyśpieszył tempa i pokonał ostatnie dwa kamyki trochę szybciej.
– Myślałem, że zapuścisz tam korzenie – mruknął młodszy z kocurów, na co starszy trzepnął go lekko ogonem.
– Nie marudź, tylko chodź. Klan się sam nie nakarmi – to mówiąc wyminął go i ruszył przed siebie. Srebrny przez chwilę podążał za nim wzrokiem, aby następnie zerwać się na równe łapy i dogonić go w kilku susach. Spojrzał z zadowoleniem na teren mokradeł, a w jego głowie od razu zaświtała myśl.
– Urządźmy zawody – zawołał z uśmiechem. Jasny Kieł spojrzał nań, bez zdziwienia, acz z lekką konsternacją.
– Zawody? Srebrne Poroże, czegóż innego mogłem się po tobie spodziewać? – zaśmiał się cicho. Srebrny uśmiechnął się lekko, po czym odparł.
– Kto z nas złapie większego ptaka, wygrywa! – Jasny Kieł jedynie skinął głowa, wiedząc, że jeśli nie przystanie na tę opcję, Srebrne Poroże zaproponuje mu inną. Po chwili oboje kocurów rozeszło się po mokradłach, poszukując sobie zdobyczy. Srebrny błądził przez moment, spokojnym i miarowym krokiem, co było dlań trudne. Nie zamierzał jednak przegrać. Co to, to nie! Ptactwa było co prawda coraz mniej, ze względu na Porę Nagich Drzew, która niebawem miała nastąpić, kocur jednak nie baczył na to w ogóle, a wręcz przeciwnie - było to dlań mobilizujące. W końcu dojrzał coś, wartego jego uwagi. Nagle jego oczy dojrzały głuptaka. Nie wielkiego, pewnie dość młodego. jego głowa pokryta już jednak była lekko żółtawym opierzeniem. Kocurek szybko wykalkulował swoje szanse. Przeciwnik nie widział go, zbyt skupiony na poszukiwaniu dla siebie pożywienia, co van'owi było na rękę. I właściwie to, plus fakt, że owy ptaszor był mniej więcej długości Srebrnego zaoponowało w decyzji, aby wolnym krokiem ruszyć w jego kierunku, zbliżyć się najbardziej, jak jest to możliwe. Kiedy miał go już na tyle blisko, aby wystarczył jeden skok... ptak obrócił się, nagle, zupełnie spontanicznie. Patrzyli sobie prosto w oczy. W pierwszej chwili pomiędzy ową dwójką wystąpiło dziwne zakłopotanie. Było to tylko bicie serca, nim zwierzę rzuciło się do ucieczki, a Srebrny skoczył na nie, chwytając w zęby jego kark. Las przedarło głośne skrzeknięcie, dźwięk tak rozrywający, że mógłby konkurować z krzykiem potwora. Srebrny poczuł, jak mocarne skrzydło uderza to w bok, był to jednak ostatni akt obrony głuptaka. Po chwili obaj opadli do wody mokradeł, obtoczeni niewielką kałużą krwi. Kocur odetchnął z ulgą, chwytając ptaszysko za kark. Ruszył szybko, odnaleźć swojego przyjaciela. Dostrzegł go, zaczajonego, nie zwrócił jednak uwagi na to, na co poluje, a jedynie na mimikę jego pyszczka, pełną skupienia. Zachichotał cichutko, gdy brązowy listek opadł na nos kocura, który pokręcił pyszczkiem, starając się jak najszybciej, a za razem jak najciszej strącić z siebie przeszkadzajkę. Wyglądało to uroczo.
Wróć. Uroczo?
<Jasny? Na co polujesz? :D>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz