Powiedziała śmiertelnie poważnie Skra, co wywołałoby zdziwienie w oczach większości kotów, a następnie zdezorientowany śmiech. Nie jednak u Ciernistej Łodygi, której co prawda źrenice nieco zwęziły się, a brwi upadły co oznaczało z pewnością syndrom występujący zaraz po czymś, czego ktoś się nie spodziewał, jednakże nie zaśmiała się, ani nie uśmiechnęła. Po krótkiej zmianie nastawienia wojowniczki przyszła ponownie ta zimna powaga, która towarzyszyła jej za każdym razem, kiedy patrzyła w oczy Skry.
Coś jej się nie podobało w tym, jak ta na nią patrzyła, ale kotka nie mogła rozszyfrować o co chodziło. Spuściła delikatnie spojrzenie, sprawdzając czy to zmieni nastawienie kotki, a ta co prawda nieco się rozluźniła, ale nadal świdrowała ją wzrokiem. Oczywiście następnym etapem doświadczenia, jednego z wielu eksperymentów, jakie robiła szylkretowa kotka było podniesienie głowy do poprzedniej pozycji jak robot, któremu wydasz polecenie "cofnij, do poprzedniego stanu". Może posiadała coś z robota? Czuła jednak ból, więc nie było to możliwe. Prawda?
- Nie lubisz się bawić?
- Nie. - Skra odpowiedziała zgodnie z prawdą. w międzyczasie mrużąc oczy. Podobało jej się towarzystwo Ciernistej Łodygi, która była naprawdę spokojna. Kojarzyła jej się z Cienistym Pazurem a'la ojcem, który był równie nieśmiały i delikatny. Pewnego razu kocur, który pełnił funkcję wojownika twierdził, że jej ojciec za czasów ucznia nie chciał nawet upolować zwierzyny. Było to całkowicie nielogiczne, gdyż gdyby reszta klanu kierowała się jego nastawieniem to już dawno stos, który pachniał pięknie byłby pusty. Nie była do końca pewna co by się z nimi wtedy stało, ale na pewno nic dobrego, co odkryła w momencie, kiedy Rdzawy Ogon pierwszy raz dała swoim dzieciom obranego ze skóry zająca. - Przypominasz mi tatę, znasz go?
Logicznym dla małej było to, że koty podobne do siebie muszą się znać, w końcu ona sama naśladowała niektóre zachowania kotów, co doprowadziło do tego jak podczas niektórych rzeczy się zachowuje. Mimo tego, że myślała bardzo algorytmicznie to mimo wszystko była za młoda i miała za mało śladów, żeby zdać sobie sprawę, że krew jej i stojącej przed nią kocicy jest podobna.
- Tak, jest bardzo... ciekawym wojownikiem.
- Nie, jest nudny.
Bura wojowniczka najwyraźniej miała zamiar coś dodać, ale słysząc słowa Skry zamknęła pyszczek, a co za tym idzie zamilkła. Na dłuższy czas, dlatego kotki jedynie się na siebie patrzyły. Emocje kotłujące się w oczach Ciernistej Łodygi były o wiele bardziej widoczne, w oczach córki Rdzawego Ogona, które nie wyrażały praktycznie niczego. Była to taka pustka, ale nie było możliwe powiedzieć, że czegoś nie da się opisać. Zielone oczy. Jakie zielone oczy? Dla dopełnienia tego, można nieco podciągnąć fakty i stwierdzić, że Skra miała poważne oczy, tak. Poważne, zielone oczy.
Dopiero po chwili pełnej pozbawionej napięcia, ale z pewnością mało przyjemnej dla obu... nie!, jednej strony ciszy córka Białej Sadzawki odezwała się. Dla młodszej ten ruch wydawał się być pretekstem do nie patrzenia się w jej oczy, ale cierpliwie wysłuchała tego, co wytworzyły struny głosowej tej drugiej:
- A więc co tu właściwie robisz? Bo ja właściwie nic, tak sobie tutaj chodzę.
- Nie można robić nic, przecież oddychasz.
- No tak, ale co będzie jak przestanę oddychać? - W tym momencie bura wstrzymała oddech i wlepiła wzrok w małą.
- Teraz wstrzymujesz oddech.
- A jakim nie miała płuc?
- Wtedy byś stała.
- A jakim nie stała?
- Wtedy musiałabyś na przykład latać, leżeć, siedzieć lub cokolwiek, co kwalifikuje się do pozycji i ułożenia ciała.
<Ciernista Łodygo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz