— Zamknij się! — warknął.
To, co mu powiedziała, zabolało go. Odwrócił od niej swój wzrok i mruknął coś pod nosem, wbijając go w nieokreślony punkt w oddali.
— Ja nie potrzebuję innych kotów — stwierdził.
Owinął swój ogon wokół łap i zadarł do góry nos. Oset z pewnością by mógł poradzić sobie samemu. Przebywanie z Płomykówką i Czereśnią nie dawało mu żadnych korzyści, a jedynie go wytrącało z równowagi i szarpało za jego nerwy. Nie miał ochoty na marnowanie z nimi czasu, więc zerknął na, jak mu się zdawało, siedzącą w wyjściu ze stodoły Jemiołę, jednak jej tam nie było.
— Na co się tak gapisz, ptasi móżdżku? — Czereśnia, mówiąc to, uśmiechnęła się do niego ze złośliwością.
— Czereśnia! — wypowiedziała to z oburzeniem Płomykówka. — Jak chcesz się z nim zaprzyjaźnić, skoro się zachowujesz tak samo jak on, a może i nawet gorzej?
Oset i Czereśnia popatrzyli na Płomykówkę z wielkim zdziwieniem w oczach. Chwilę im to zajęło, nim zrozumieli to, co kilka uderzeń serca temu powiedziała im kotka o jasnym futerku, zaś ona sama wodziła po nich swoim wzrokiem wyczekująco, jakby oczekując od nich tego, że się pogodzą w tej chwili.
— Hę? — mruknął. — Powiedziałaś, że mam się zaprzyjaźnić z tym mysim bobkiem? Chyba po moim trupie!
Kocur o niebieskich oczach patrzył ze znudzeniem i lekką irytacją na Płomykówkę, która wyglądała tak, jakby chciała uratować tą znajomość i za wszelką cenę doprowadzić do tego, by Czereśnia i Oset się polubili. Wysunął z pyszczka swój język i przesunął nim po wargach, a następnie zerknął na kotkę o długim, czarnym futrze z białymi znaczeniami, chcąc się dowiedzieć, jaka będzie jej reakcja na słowa Płomykówki. Przewidywał, że i ona nie wyrazi na to chęci, a wtedy ze spokojem będzie mógł od nich odejść i poszukać Jemioły, by w końcu zacząć ten trening.
< Czereśnio? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz