Wtuliłam się w ciepłe futro mojej mamy i zaczęłam powoli ssać mleko. Obok mnie leżały dwie kulki podobnej wielkości co ja. Jedna z nich była czarno-ruda, wyglądający prawie tak samo, jak mama, lecz jej oczy były niebieskie i błyskały radosnymi iskierkami, z kolei druga ruda z wyraźnie kontrastowymi mlecznymi wąsami, miała śmieszne, a zarazem tajemnicze dwukolorowe oczka. Była zdecydowanie największa. Nagle po mojej głowie przemknął różowy język. Moje zielone ślepia spojrzały w kierunku wielkiej szylkretowej kotki, która patrzyła czule na swoje potomstwo. Obok niej siedział wyraźnie większy czekoladowy kocur.
- Prawda, że są śliczne? - powiedziała kotka do pointa, liżąc go po pyszczku.
- A jak inaczej miało być, jeśli mają tak przepiękną mamę. Wiesz już, jak je nazwiesz? - spytał. Jaskółczy śpiew zaczęła się dokładnie przyglądać każdemu z nas. W tym czasie poczułam ból, na co pisnęłam. Rudy kocurek oparł się o mnie swoim potężnym ciałkiem, niechcący przewalając mnie. Poczułam ucisk na skórze na karku i uniosłam się chwilowo nad ziemią. Zaczęłam się nerwowo kręcić, popiskując cicho. W końcu znalazłam się u łapek Jaskółczego Śpiewu. Zamruczałam radośnie. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam oglądać żłobek z nowej perspektywy.
- Ten będzie Wąsik - powiedziała kotka, wskazując na mojego jedynego braciszka, które skończywszy pić mleko, zaczął krążyć po żłobku - spójrz na jego bialutkie wąsiki.
- Idealnie do niego pasuję - odpowiedział jej Borsuczy Goniec, po czym wskazał na moją szylkretową siostrzyczkę, które cichutko dreptała w moją stronę - Co myślisz, by tą nazwać Noc? - mojej mamie spodobał się ten pomysł, bo kiwnęła swoim uśmiechniętym pyszczkiem.
Znalazłam kawałek jeszcze wilgotnego mchu i zaczęłam trącać go łapką, po chwili do zabawy dołączyła się moje siostra.
- Jeszcze o nazwanie została nam ta - powiedziała Jaskółczy Śpiew, wskazując łapką w moim kierunku.
- Prawda, że są śliczne? - powiedziała kotka do pointa, liżąc go po pyszczku.
- A jak inaczej miało być, jeśli mają tak przepiękną mamę. Wiesz już, jak je nazwiesz? - spytał. Jaskółczy śpiew zaczęła się dokładnie przyglądać każdemu z nas. W tym czasie poczułam ból, na co pisnęłam. Rudy kocurek oparł się o mnie swoim potężnym ciałkiem, niechcący przewalając mnie. Poczułam ucisk na skórze na karku i uniosłam się chwilowo nad ziemią. Zaczęłam się nerwowo kręcić, popiskując cicho. W końcu znalazłam się u łapek Jaskółczego Śpiewu. Zamruczałam radośnie. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam oglądać żłobek z nowej perspektywy.
- Ten będzie Wąsik - powiedziała kotka, wskazując na mojego jedynego braciszka, które skończywszy pić mleko, zaczął krążyć po żłobku - spójrz na jego bialutkie wąsiki.
- Idealnie do niego pasuję - odpowiedział jej Borsuczy Goniec, po czym wskazał na moją szylkretową siostrzyczkę, które cichutko dreptała w moją stronę - Co myślisz, by tą nazwać Noc? - mojej mamie spodobał się ten pomysł, bo kiwnęła swoim uśmiechniętym pyszczkiem.
Znalazłam kawałek jeszcze wilgotnego mchu i zaczęłam trącać go łapką, po chwili do zabawy dołączyła się moje siostra.
- Jeszcze o nazwanie została nam ta - powiedziała Jaskółczy Śpiew, wskazując łapką w moim kierunku.
<Noc? Wąsik? >
K L E P
OdpowiedzUsuń