– Pająki zasnuły ci mózg? Pies nie groźny to prawie takie samo jakby jeże zaczęły latać – stwierdziła poważnie. – A teraz się nie wygłupiaj i chodź, on może przyjść w każdej chwili!
– Al-ale...Ale ona ni-nie zrobi n-nic...– stwierdził ponownie cichy kocur, prawie w sumie nie rozumiejąc co do niego mówi kotka, chociaż nie, rozumiał jedną rzecz, że ona dalej chce go bronić.
– Posłuchaj nie wiem co ci dwunożni i pies tobie zrobili, że mówisz takie głupoty…
– Ni-nic mi ni-nie zrobili… – oznajmił, gdy Czereśnia zrobiła chwilę przerwy nim chciała zakończyć swoją wypowiedź.
– Jak to nic? A twój wygląd?
– T-to...To ni-nie oni…
– W takim razie kto? - Spytała ciekawsko kotka z opowieści starych wojowników zawsze widziała pieszczoszki dwunożnych jako grube, egoistyczne i pewne siebie koty, a kocur, który przed nią stał ani trochę nie wyglądał jak kot z jej wyobrażeń. Przez chwilę zostawiała się czy naprawdę jest w siedlisku dwunożnych, no ale oni tu byli i pies, to znaczy, że dobrze trafiła, a Oset uważał, że nie da rady do nich pójść, a potem wrócić. Już się cieszyła jak będzie mogła mu odpowiedzieć, żeby był zazdrosny o tym co tu robiła i co to za dziwna w sumie bariera i kot, który ją pokonał.
– Ni-nieważne...Oni są do-dobrzy jak...jak Bi-Bishu…
– Naprawdę jesteś dziwny, ale w sumie nie wydaje mi się, byś kłamał. Więc dobrze, ale jeśli ten pies zaatakuje to spokojnie cię obronię – czarno-biała kotka się do niego uśmiechnęła. – A w ogóle jak się nazywasz? I wreszcie powiesz mi co to za bariera i jak ją pokonałeś? – zaczęła mu zadawać pytania, machając ogonem, chociaż dalej była czujna, jakby ta cała Bishu nie była jednak niegroźna.
<Lavik, opowiadaj mi o świecie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz