- Listkowy Bałaganik rodzi! - na te słowa uczennica poderwała się z miejsca, wbiegła do składzika, wyciągnęła kilka ziół i pobiegła za mentorką do żłobka. Jednocześnie martwiła się, cieszyła i ekscytowała. Wbiegły do wgłębienia, do którego prowadziła skalna ścieżka po lewej stronie wejścia do obozu. W środku była już Pluskająca Rybka, a na posłaniu leżała Listkowy Bałaganik.
- Zaraz się zacznie. - miauknęła cicho czekoladowa medyczka. Listkowa Łapusia wpatrywała się zainteresowana w karmicielkę. To była jej pierwsza pomoc przy porodzie. Chciała jak najwięcej zapamiętać. Listkowy Bałaganik westchnęła. Kumkająca Żabka położyła łapę na brzuchu kotki i nakazała Listkowej Łapusi zrobić to samo. Uczennica wyczuła skurcze wstrząsające ciałem karmicielki.
- Podaj liście maliny. - rozkazała Kumkająca Żabka. Listkowa Łapusia posłusznie podała duże, włochate liście. Listkowy Bałaganik zjadła trochę. Potem jęknęła głośno i po chwili na legowisku z ptasiego gniazda pojawił się mały kociak. Uczennica pisnęła cicho z zachwytu, patrząc w duże i słodkie, chociaż zamknięte oczy malutkiej i bezbronnej kulki.
- Jakie to jest urocze. - szepnęła do mentorki, przyglądając się, jak ta przegryza błonę otaczającą kociaka.
- Tak. - przytaknęła i podała jej mokrą kuleczkę porośniętą futrem. - Umyjesz?
- Oczywiście! - miauknęła ochoczo Listkowa Łapusia i zaczęła delikatnie lizać kociaka. Pogłaskała go łapką i spojrzała na niego. Był taki słodki! Pisnął cichutko, więc odłożyła go do mamy. Od razu zaczął pić mleko.
***
Na posłaniu leżała kolejna mała kulka. Uczennica od razu wyciągnęła łapy w jej stronę.- Mogę ja? Mogę tego kociaczka umyć? - spytała i delikatnie podniosła małego kotka.
- Mhm. - przytaknęła Kumkająca Żabka. Listkowa Łapusia delikatnie i jak najdalej od ciałka przegryzła błonę. Zaczęła myć kulkę długimi i delikatnymi pociągnięciami języka. Następnie odłożyła ją do mamy. To samo zrobiła z następnym kociakiem. Gdy wszystkie kocięta już przyszły na świat, napiły się mleka, wyschły, było bardziej widać kolory ich futerek. Jeden był czekoladowym kocurkiem z białymi łatkami i dłuższą sierścią na pyszczku. Nazywał się Judaszowieczuś. Był krótkowłosy. Biała koteczka o półdługiej sierści nazywała się Bożodrzewusio. Okrągła koteczka o krótkiej sierści miała na imię Czyścioszek. Jej futerko było kolorowe. Była cała biała, a na ogonie miała kremowe i liliowe łaty z klasycznymi pręgami. Cała trójka była przeurocza!
***
Dała Wyjącemu Wilczkowi zioła na ból brzucha, gdyż cierpiał na niestrawność. Teraz przeżuwała na papkę oczyszczony korzeń łopianu. Nałożyła lekarstwo na grzbiet Ciemniusieńkiego Futerka. Musiała się przy tym trochę wysilić, bo wojownik był dosyć wysoki. Rozłożyła papkę, żeby pokryła całe ugryzienie. Wzięła pajęczynę i przymocowała opatrunek.- Już! - uśmiechnęła się i cofnęła, by spojrzeć na kocura pod innym kątem. Opatrunek wydawał się trzymać, więc pozwoliła mu iść. Sama odwróciła się i zaczęła sortować zioła. Przy okazji nuciła piosenkę o ziołach. Jednak nie pośpiewała sobie długo, bo zaraz do legowiska wszedł kolejny pacjent, a dokładniej Listkowy Bałaganik. Karmicielka utykała i widać było, że chodzenie ją męczyło.
- Cześć, Listkowa Łapusiu! Ugh… - westchnęła i zatrzymała się. - Jesteś zajęta?
- Nie. - miauknęła uczennica przyjaźnie i podeszła bliżej do kotki. Lubiła ją, bo miały taki sam pierwszy człon imienia. - Wszystko w porządku?
- Coś mi się z łapą stało. Chyba złamałam… - na te słowa Listkowa Łapusia uważnie przyjrzała się łapie, którą wskazała karmicielka. Podotykała w kilku miejscach, żeby sprawdzić, gdzie boli, a gdzie nie.
- Nie jest złamana. - powiedziała z ulgą. - Tylko skręcona. - skoczyła do składzika z ziołami i wyjęła pikantnie pachnące, grube, czarne korzenie oraz liście bzu.
Wyleczeni: Wyjący Wilczek, Ciemniusie Futerko, Listkowy Bałaganik
[pomoc przy porodzie]
[541 słów]
[Przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz