Treningi z Tygrysią Smugą w końcu zaczęły obejmować praktycznie samą praktykę. Była znudzona teorią i nudną gadaniną rudej. Mysz się podchodzi od tyłu, królik cię szybko usłyszy... O wiele lepiej było polować na żywo! Nie mogła się doczekać większej ilości treningów. Z dumą niosła koszatkę. Dorosła reszta patrolu łowieckiego odnosiła właśnie na stertę króliki, ale ważne było, że Owcza Łapa położył na nim niewyrośniętą ryjówkę. Biały mógłby spłoszyć nawet starego, głuchego i ślepego kreta. Była jednak zmęczona. Po odstawieniu zdobyczy na stos chciała skierować się w stronę Irysowej Łapy, jednego z jej przyjaciół. Chyba. Nie gadał za dużo, ale był rudy i się wygłupiał. Nie był najbardziej rozmowny i nie plotkowało się z nim najlepiej, ale uszło. O wiele bardziej lubiła Drozdową Łapę, z którym być może do tej pory wymieniła parę rozmów, jednak wydawał jej się być po prostu fajniejszy. Niestety treningi zabierały mu też sporo czasu, więc drugi rudziak musiał jej wystarczać.
Okazało się jednak, że nie doszła nawet blisko leża terminatorów, a zaczepił ją jakiś rudy kociak. Oceniał od góry do dołu, przez co Nacyzowa Łapa uniosła brew. Już otworzyła pysk, ale ta druga była szybsza.
– O, ty jesteś Narcyzowa Łapa? – spytała mała kotka. – Masz ładne futro, ale okropnie ci w tej białej plamie. – stwierdziła. Narcyz już miała w głowię mnóstwo dogryzek, ale zdała sobie sprawę, że żadna nie ma sensu. Biała łatka ją psuła i nawet durne kociaki musiały jej o tym przypominać! Dlaczego jej rodzice musieli być biali?
– Mam ją po ojcu. – mruknęła.
– I tak jest brzydka.
– Nie moja wina. I tak wiele kotów może mi pozazdrościć mojej rudej sierści.
– Mi bardziej. – napuszyła sierść na piersi jak paw. Faktycznie, była bardziej ruda od niej, ale to nic nie zmieniało. Rozwydrzony narcyz. Za kogo się uważa, żeby gadać, że jest lepsza od niej?
– Myślę, że mój odcień rudego jest cudowniejszy. Twój jest taki... ognisty.
– Czystorudy.
– Piecze w oczy.
– Nieprawda. Jest piękny.
– Może. Ale mój jest taki naturalniejszy.
– Im bardziej rudy tym lepszy. – stwierdziła kotka.
– Im ładniejszy rudy tym lepszy. – trzymała się stanowiska Narcyz. Nikt w całym Klanie nie miał tak cudownej tonacji sierści jak ona. Była prawdziwym ideałem. Nie zepsuje jej tego jakiś dzieciak. – Ale i tak wszyscy jesteśmy równi...
– Płomieniu. – uśmiechnęła się. – Nie wszyscy. Nie ten plebs. Powinnaś to wiedzieć, skoro masz na sobie tyle rudego. – wskazała łapą na okoliczne nierude koty. Ruda chciała jej przytaknąć, ale zauważyła w tym tłumie Jałowy Pył. Swoją rodziną nie da pomiatać. Fakt, do rudego było mu daleko, ale był jej przodkiem i trzeba było mu oddawać szacunek. Był właściwie jedynym nierudym (prócz Mrocznego Omenu) którego jakoś szanowała.
– Nie obrażaj mojego dziadka, młoda. – popatrzyła na nią chłodno z góry.
<Płomień?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz