Rozpoczynała się odbudowa tego miejsca. Wojownicy ciężko pracowali, on zresztą też. Chociaż jego umysł wciąż zaprzątała sytuacja z Rysią Pogonią.
Czasami w podświadomości, gdy akurat wychodził na patrol rozglądał się, z nadzieją, że ją zobaczy i będzie mógł osobiście pozbawić ją futra, wydrapać oczy, a na koniec rozgrzebać ciało, rozrzucić flaki po lesie i pozwolić wronom zjeść jej resztki. Na to zasługiwała.
Tchórzliwa tandetna istota, nie potrafiła nawet stawić mu czoła. Uciekła.
Strzepnął ogonem. Chęć pozbycia się te idiotki własnoręcznie była wręcz nie do zniesienia. Zaprzepaściła jego potomków. Skąd miał niby wiedzieć, gdzie się teraz podziewają i czy w ogóle żyją?! On wychowałby ich na porządnych wojowników, a teraz albo gniją gdzieś między drzewami, albo jakiś samotnik czy inny obrzydliwy kot wychowuje ich nie tak, jak on by tego chciał.
Nienawidził jej.
Powoli żałował, że w ogóle wplątał się w tą zabawę. Mógł znaleźć kogoś lepszego. Kogoś mniej tchórzliwego, ale bardziej naiwnego, kogoś kto zostałby z nim i urodziłby mu dzieci bez wahania, a potem pozwolił wyrzucić.
Ale było za późno. Skoro pieprzona Rysia Pogoń zniknęła, a wraz z nią jego bachory, to musiał zrobić sobie nowe, albo chociaż liczyć, że linia jego uczniów wychowa kolejnych Wilczaków na godnych, żądnych krwi wojowników. Krzaczasty Szczyt, Stokrotkowa Polana... Ona także dostała swojego ucznia, Trójoką Wronę. Nie miał jeszcze okazji się z nim zapoznać, jednak widział już na pierwszy rzut oka dobrego terminatora. I wcale nie był zaskoczony. W końcu Stokrotka uczyła się pod okiem jego ucznia, Krzaka. Liczył, że ten wspaniały ciąg nigdy nie zostanie przerwany przez jakiegoś półgłówka.
Pomagał kilku wojownikom naprawić zniszczony baldachim liści okalający jedno z legowisk. W międzyczasie dostrzegł znajome sylwetki idące w kierunku legowiska medyków. Jego uczeń, Krzaczasty Szczyt, tuż obok Lulkowego Korzenia, Wierzbowej Kory i Cisowej Kołysanki, która niedawno urodziła kolejne pokolenie. Niedaleko Modliszkowy Skok w towarzystwie Sennego Pyska. Senna była ciekawą personą. Czasami zastanawiał się, czy też nie należy do grupy Małej Róży, jednak zdecydowanie nie wyglądała na feministkę. Pamiętał, jak zgryźliwa potrafiła być, gdy byli młodsi. Teraz wydoroślała i bynajmniej nie martwiło go, że nie sprawiała wrażenie kolejnej słabej idiotki, takiej jak większość klanu. Zmrużył oczy, gdy Ostowy Pył, charcząc pod nosem, wszedł do legowiska Ośnieżonej Łąki. Dziwiło go, że był sam. Zazwyczaj chodził w towarzystwie Ości. Nienawidził tego, że miał cholerną obstawę. Już dawno by mu powyrywał nogi z dupy, gdyby byli sami. Jednak Ost też nie był wcale tak słaby w walce i Mrok nie uważał siebie za tak głupiego, by pchać się w otwarte konflikty z nim. Musiał uważać, bo dobrze wiedział, jak ta szemrana dwójka się na niego gapiła. Nie miał zamiaru pozwolić im się oszpecić ani razu. Zauważył też Goryczkową Łapę. Nieudane dziecko Irgi. Szkoda, że nie wyszła tak jak Stokrotka. Mogliby mieć kolejnego rekruta do ich ścisłej grupki. Nie dziwił się, że nie ukończyła jeszcze szkolenia. Był dumny, że jego uczeń tak szybko wyszkolił Stokrotkę. Nie to co Motyli Trzepot Goryczkową Łapę.
wyleczeni: Krzaczasty Szczyt, Lulkowy Korzeń, Wierzbowa Kora, Cisowa Kołysanka, Modliszkowy Skok, Senny Pysk, Ostowy Pył, Goryczkowa Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz