Leżała w dziurze, którą wykopał Fiołek niedługo po ich znalezieniu się w Klanie Nocy. Spała spokojnie w żłobku, nie spodziewając się tego, co miało zaraz nastąpić. Nagle delikatnie zaczęła się rozbudzać, słysząc zbliżające się kroki. Nim jednak zorientowała się, co takiego miało miejsce, została chwycona za kark. Gdy otworzyła zaspane ślipia, jej oczom ukazał się brzeg wyspy, a potem usłyszała hlust. Woda zaczęła wlewać jej się do pyszczka i noska, gdyż bura nie zdążyła wstrzymać oddechu. Po chwili wynurzyła się z tafli wody, dalej trzymana przez jednego z wojowników. Cętkowane kocię wzdrygnęło się z zimna i głośno zaczęło kaszleć, próbując wypluć wodę, która wleciała tam gdzie nie powinna. Kiedy tylko dotarli na brzeg, wojownicy ruszyli w las. Zatrzymali się dopiero po pewnym czasie. Mokra Krokus została położona na brei, a następnie bury wojownik zaczął wylizywać jej zmoczone do suchego włoska futro.
- Co ja tutaj robię? Czemu mnie zabraliście ze sobą? – spytała zdziwiona i zarazem podejrzliwa kotka.
- Bo Niezapominajkowa Gwiazda nam kazał. Zapolujemy dla klanu, a potem poszukamy tej twojej matki. – miauknął czarno-biały wojownik, patrząc bez wyrazu prosto w miodowe ślepia córki Sadu, które rozbłysły iskrami nadziei.
- Zostań tu, my pójdziemy zapolować. – miauknął Trzcinowa Sadzawka, po czym wraz z Bezchmurnym Niebem oddalił się. Kotka usiadła, po czym delikatnie najeżyła swe futerko, gdyż był środek nocy i zrobiło jej się zimno, plus nie miała tyle energii, żeby wydzielać dużo ciepła, przez swoją nieustanną głodówkę. Czekała. I czekała. I czekała. Księżyc przemieszczał się po niebie, a tej dwójki dalej nie było. Czyżby o niej zapomnieli? Nie, to nie możliwe. Pewnie zostawili ją tu na śmierć i wrócili już do obozu, przepłynęli rzekę w innym miejscu. Bura wstała. Nie miała czasu na nich czekać. Siedziała już tutaj za długo. W każdej chwili mogła zostać zaatakowana przez jakiegoś samotnika albo innego drapieżnika. W końcu czegoś już się nauczyła od matki, i wiedziała, że świat jest niebezpieczny. Rozejrzała się, zaniuchała w powietrzu aby sprawdzić, czy ktoś niebezpieczny jest w pobliżu, po czym ruszyła w losowym kierunku. Musiała znaleźć matkę. Nie sądziła, aby błękitna wróciła do terenów za rzeką. W końcu starsza kochała ich wszystkich całym sercem, w przeciwieństwie do tego, co mówiła o niej Kminek. No właśnie, Kminek.
Krokus przypomniała się ta sytuacja. Ich bójka. Ktoś odgryzł jej w takcie ogon, nie była to jednak bura. Mimo to cała wina spadła na nią, jako iż miała reputację kłopotliwego, nieposłusznego i agresywnego kocięcia w klanie.
Ptasi Jazgot kompletnie zmieniła swoje podejście. Złota karmicielka bała się, iż coś może stać się jej dzieciom przy „barbarzyńskim kociaku samotniczki-szpiega”. Nagle cętkowanej przez głowę przeszła przerażająca myśl, z powodu której młoda aż zatrzymała się i najeżyła futerko.
A co, jeśli jej mama nie żyje…
W końcu koty z Klanu Nocy zostawiły wycieńczoną kocice samą sobie, praktycznie bezbronną, na pożarcie drapieżnikom.
Dreszcz przebiegł po kręgosłupie miodowookiej. Po chwili kotka potrząsnęła głową.
Nie, nie mogła tak myśleć. Musiała znaleźć matkę. Bylica była silna, na pewno znalazła sposób, aby przetrwać. Nie mogła zginąć…prawda?
Krokus ruszyła dalej. Na każdy niepokojący dźwięk stawała bez ruchu. Była tutaj sama, może i była większa niż przy rozdzieleniu z matką, ale dalej w głowie miała atak samotnika na jej rodzinę i przyjaciółkę mamy, Safonę. Dobrze, że kocur gryzł już piach, ale bura zdawała sobie sprawę z tego, że nie był jedyny, i że w swoim życiu może spotkać gorsze, niebezpieczniejsze rzeczy.
Nagle zatrzymała się, po czym powąchała powietrze, w którym unosił się…
zapach mięty.
Znała go doskonale. Srebrna kocica często się w niej tarzała, aby zamaskować swój zapach. Mówiła im o tym. A Krokus była w stanie dobrze to poznać, bo wychowywała się otoczona tą przyjemną dla nosa wonią. Młoda pośpiesznie podążyła za zapachem, obwąchała każde drzewo i krzew, każdą kępę trawy, aby na pewno nie zgubić tropu. Szła, niestrudzenie przedzierając się przez breję i trawę oraz kolczaste krzewy, szukając swej rodzicielki. Szła i szła, nie mogła odpuścić, nie teraz, z każdą chwilą zielonooka mogła być coraz dalej, jeśli teraz odpuści, może jej już nigdy nie znaleźć.
Szukała jej, aż do świtu. Promienie słońca zaczęły delikatnie oświetlać ziemię.
Wtedy właśnie trop się urwał. A kiedy tylko Krokus uświadomiła to sobie, poczuła zmęczenie. Nie jadła od dawna, była słaba, a całą noc chodziła szukając Bylicy. Zmęczona kotka dostrzegła małą norkę pod kamieniem, podobną do tej, w której schowała się przed Aster na zgromadzeniu, wraz z Fiołkiem. Wsunęła się ostrożnie do niej, po czym zwinęła w koci kłębuszek. Wiedziała, że bezpieczniej było by na drzewie, ale nie miała siły się na żadne wspiąć. Położyła więc głowę na glebie, po czym przymknęła zmęczone oczy i natychmiastowo zapadła w sen.
Mamo, gdzie jesteś?
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz