Wojownicy wzięli się do pracy, oczyszczając jamy. Pozbywali się krzewów, które wadziły łapy i powoli, krok za krokiem, odsłaniali znajome miejsca.
Przechadzał się po obozie, nadzorując prace. Wysłał niektóre koty na zwiady, by na pewno upewnić się, że nic w pobliżu się nie zalęgło. Na razie jednak wszystko wskazywało na to, że byli tu bezpieczni.
Deszczowa Chmura miauknął entuzjastycznie, kiedy odsłoniło się wejście do dawnego legowiska medyka. Wpadł tam jak burza, witając pająki, które z tego miejsca zrobiły istną kopalnie pajęczyn. Dostrzegł, że wiele z pozostawionych ziół zeschło się lub rozłożyło po tylu księżycach.
- Posprzątajcie tu i przenieście zioła - miauknął do kocura, który pokiwał głową, wtulając pysk w stary mech.
Eh... dziwak.
Widząc, że dobrze kotom idzie praca, postanowił się przejść. To było już normą, że wychodził. Jedyne kto się do tego czepiał to Mała Róża. Kilka razy próbowała go śledzić, ale od czego ma się zastępczynie? Wiśniowy Świt zawsze ratowała mu tyłek przed tą wywłoką, nie odstępując jej na krok, dzięki czemu jego spacer mógł przebiec bez zbędnych problemów.
A jeśli o problemach mowa... Dotarł na granicę z Klanem Burzy. Przechadzał się wzdłuż granicy, rozmyślając. I wtedy też dostrzegł czarną kotkę. Musiał przyznać, że miała wejście. Czasem się zjawiała, czasem nie. Teraz jednak widzieli się pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Sądził, że już tam zdechła, próbując zrobić zamach stanu, a tu proszę. Żyła.
Widząc, że do niego zmierza, stanął i poczekał aż się zbliży.
— Miałeś rację. Nie mam zamiaru już ani chwili dłużej siedzieć na dupie i pozwalać, by wszyscy bezkarnie ze mnie drwili. — warknęła. Jej mięśnie się napinały, a łapy kurczowo trzymały ziemi. — Nie pozwolę więcej czerpać satysfakcji z mojej szkody.
Zacisnęła zęby, wbijając wzrok w swoje łapy.
Podobał mu się ten jej wyraz pyska. Była gotowa. Czekała tylko na zgodę, potwierdzenie, że to co planuje zrobić jest właściwe. Najwidoczniej właśnie dlatego jeszcze nie zaczęła działać. A miała tyle na to czasu... Czasami czuł się tak, jakby rozmawiał z wahającym się kocięciem. Wszystko podał jej na tacy. Jak skontaktować się z Mroczną Puszczą, co zrobić by pozbyć się lidera i przejąć klan. A ona co? Przychodziła po to, by ten jeszcze raz ją upewnił w tym, że to co zamierza zrobić jest właściwe.
Ta sytuacja jednak bardzo go śmieszyła. Z jednej strony... miał sojusz z Piaskową Gwiazdą, która opętała lidera Klanu Burzy, z drugiej... knuł jak tu jej popsuć zabawę. A to wszystko tylko ze względu na Kamienną Agonię. Był po prostu ciekaw czy to zrobi. Czy dotrzyma obietnicy, zabiję i podda się Mrocznej Puszczy. To tylko niewinna zabawa. Zabawa w śmierć i życie.
- I prawidłowo - miauknął, uśmiechając się lekko. - Idź więc i udowodnij mi, że naprawdę chcesz zmian. Że twoje słowa nie są puste. Uwolnij swój klan... Piaskowa Gwiazda zginie już na zawsze, a Zajęcza Gwiazda wróci.
- I prawidłowo - miauknął, uśmiechając się lekko. - Idź więc i udowodnij mi, że naprawdę chcesz zmian. Że twoje słowa nie są puste. Uwolnij swój klan... Piaskowa Gwiazda zginie już na zawsze, a Zajęcza Gwiazda wróci.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz