Tego dnia była nadzwyczajnie znudzona. Bezchmurne niebo pozwalało słońcu na dostarczenie ziemi większej ilości ciepła, przez co kotce przyszło narzekać na jej długie futro. Odkąd Jastrząb przyjął pozycję zastępcy, był strasznie zabiegany i miała mniej okazji do wprawiania go w stan irytacji. Teraz gdy został liderem, zdawał się już całkowicie niedostępny i choć denerwował ją w wielu kwestiach, tak zaczynała tęsknić za możliwością widoku jego skrzywionego pysku i złości, skrytej pod maską obojętności. A szczególnie wtedy, gdy to ona była przyczyną takiej reakcji.
Ostatecznie w formie rozrywki, jak i bycia przydatnym dla klanu, przeszła się na polowanie. Łapy same wiodły ją przed siebie, a ona pogrążona w swych myślach i planach na przyszłość, nie przykładała aż tak wielkiej wagi do otoczenia. Jedynie co jakiś czas nastawiało ucho na każdy odgłos, nawet ten najcichszy szmer pod krzakami, w nadziei, że dorwie sporych rozmiarów zwierzynę, która spełni rolę obfitego posiłku. Zmrużyła oczy i zaczerpnęła powietrza w płuca, czując intensywny zapach potencjalnej ofiary.
Bez namysłu pokierowała się ku granicy z Klanem Burzy, z czego sprawę o swym położeniu zdała sobie przy samym końcu ich terenu. Niespodziewanie niewielki królik wpadł jej niemal prosto pod łapy, a ona wykorzystała sytuację i zatopiła w jego karku kły. Stworzenie chwilę się szamotało. Gdy zamarło w bezruchu, usłyszała kolejny szmer, tym razem głośniejszy. Do jej nozdrzy doszła znajoma woń.
- Daj sobie spokój, Jastrząb.
Żeński głos. Od razu coś w niej drgnęło. Wyprostowała się i dopiero wtedy spostrzegła czarną wojowniczkę, z którą niegdyś wdała się w intensywną rozmowę na zgromadzeniu.
- Jastrząb? - powtórzyła Skała, patrząc na nią nieufnie. I nie chodziło o to, że obawiała się ataku ze strony burzaczki. Ciekawiło ją bardziej, dlaczego ta założyła, że spotka tu jej brata. Wysunęła się pewnie z cienia drzew i zatrzymała nieopodal zielonookiej, będącej w lekkim szoku. - Miło cię widzieć, Kamienna Agonio - zaczęła z pełną życzliwością w głosie. Była zadowolona, że zapamiętała jej imię. - Fakt, że spodziewałaś się tu zastać Jastrzębią Gwiazdę, jest dosyć interesujący - stwierdziła. - I mam nadzieję, że zaraz nie powiesz na swoje usprawiedliwienie, że pomyliłaś mnie z nim przez wygląd. Proszę cię, go prędzej można porównać do kłody albo drzewa, niż do kota, a tym bardziej mnie - rzuciła.
Krótkowłosa milczała przez chwilę, jakby zastanawiając się, jakim cudem dopuściła do tej sytuacji.
- Co cię to interesuje? - syknęła w końcu, na co Skalny Szczyt tylko cicho parsknęła. W tej reakcji nie było żadnej złośliwości, a jedynie rozbawienie.
- Bo jeśli przychodzisz tu, by wdać się z nim w walkę, to weź mu raz a porządnie skop dupę. Ma i tak te swoje pare liderskich żyć, nic mu się nie stanie, jak jedno straci - rzekła beztrosko. Miała nadzieję, że nie chodzi tu o żaden romans, bo zdążyła obdarzyć kotkę sympatią za mózg we właściwym miejscu. Jeśli jednak kręciłaby coś z burasem, to okazałaby się skończoną idiotką. Kto normalny by go chciał?
- Widzę, że bardzo się lubicie - mruknęła od niechcenia Kamień. Kołyszący się na boki ogon dał Skale znak, by uważać, bo nie wiadomo, co może siedzieć w jej głowie. Jakby burzaczka na nią skoczyło, to chętnie wdałaby się w walkę. Wydawała się całkiem umięśniona, więc nie był to raczej typ wojownika, który większość czasu z okresu bycia uczniem przeleżał bezczynnie w legowisku. Pracowitość była według ciemnookiej najważniejsza i bardzo chętnie przetestowałaby siłę czarnej.
- Oj tak, Jastrząb wydaje się silny, ale to taka zwykła sierota. Zauważyłaś, że ma z jednej strony pyska naderwaną wargę? Cienias dał się zbić jakimś wojownikom, jak był jeszcze uczniem. Potem głupi wstydził się i krył to przed każdym, a jednak proszę, i tak to zobaczyłam - miauknęła z satysfakcją w głosie. - Serio, jeśli przyszłaś tu z nadzieją, że go po prostu zobaczysz, to błagam. Szanuj się - mruknęła. - Nie ma nawet na co patrzeć, prędzej oślepłabyś od takiego gapienia się.
Brązowooka była w swoim żywiole, kiedy mogła rozgadać się na tak błahy temat i to jeszcze dotyczący tego konkretnego burasa. A że w klanie wolała nie siać aż tak negatywnej opinii o swoim bracie, to Kamienna Agonia wydawała się spaść jej z nieba. Mogła komuś ponarzekać. Chociaż dawno się nie widziały, to Skała miała wciąż na uwadze negatywne i wrogie nastawienie burzaczki, więc w oczekiwaniu na dalszy rozwój dyskusji, stała w pozycji, z której najłatwiej byłoby jej się obronić przed niespodziewanym atakiem.
Ostatecznie w formie rozrywki, jak i bycia przydatnym dla klanu, przeszła się na polowanie. Łapy same wiodły ją przed siebie, a ona pogrążona w swych myślach i planach na przyszłość, nie przykładała aż tak wielkiej wagi do otoczenia. Jedynie co jakiś czas nastawiało ucho na każdy odgłos, nawet ten najcichszy szmer pod krzakami, w nadziei, że dorwie sporych rozmiarów zwierzynę, która spełni rolę obfitego posiłku. Zmrużyła oczy i zaczerpnęła powietrza w płuca, czując intensywny zapach potencjalnej ofiary.
Bez namysłu pokierowała się ku granicy z Klanem Burzy, z czego sprawę o swym położeniu zdała sobie przy samym końcu ich terenu. Niespodziewanie niewielki królik wpadł jej niemal prosto pod łapy, a ona wykorzystała sytuację i zatopiła w jego karku kły. Stworzenie chwilę się szamotało. Gdy zamarło w bezruchu, usłyszała kolejny szmer, tym razem głośniejszy. Do jej nozdrzy doszła znajoma woń.
- Daj sobie spokój, Jastrząb.
Żeński głos. Od razu coś w niej drgnęło. Wyprostowała się i dopiero wtedy spostrzegła czarną wojowniczkę, z którą niegdyś wdała się w intensywną rozmowę na zgromadzeniu.
- Jastrząb? - powtórzyła Skała, patrząc na nią nieufnie. I nie chodziło o to, że obawiała się ataku ze strony burzaczki. Ciekawiło ją bardziej, dlaczego ta założyła, że spotka tu jej brata. Wysunęła się pewnie z cienia drzew i zatrzymała nieopodal zielonookiej, będącej w lekkim szoku. - Miło cię widzieć, Kamienna Agonio - zaczęła z pełną życzliwością w głosie. Była zadowolona, że zapamiętała jej imię. - Fakt, że spodziewałaś się tu zastać Jastrzębią Gwiazdę, jest dosyć interesujący - stwierdziła. - I mam nadzieję, że zaraz nie powiesz na swoje usprawiedliwienie, że pomyliłaś mnie z nim przez wygląd. Proszę cię, go prędzej można porównać do kłody albo drzewa, niż do kota, a tym bardziej mnie - rzuciła.
Krótkowłosa milczała przez chwilę, jakby zastanawiając się, jakim cudem dopuściła do tej sytuacji.
- Co cię to interesuje? - syknęła w końcu, na co Skalny Szczyt tylko cicho parsknęła. W tej reakcji nie było żadnej złośliwości, a jedynie rozbawienie.
- Bo jeśli przychodzisz tu, by wdać się z nim w walkę, to weź mu raz a porządnie skop dupę. Ma i tak te swoje pare liderskich żyć, nic mu się nie stanie, jak jedno straci - rzekła beztrosko. Miała nadzieję, że nie chodzi tu o żaden romans, bo zdążyła obdarzyć kotkę sympatią za mózg we właściwym miejscu. Jeśli jednak kręciłaby coś z burasem, to okazałaby się skończoną idiotką. Kto normalny by go chciał?
- Widzę, że bardzo się lubicie - mruknęła od niechcenia Kamień. Kołyszący się na boki ogon dał Skale znak, by uważać, bo nie wiadomo, co może siedzieć w jej głowie. Jakby burzaczka na nią skoczyło, to chętnie wdałaby się w walkę. Wydawała się całkiem umięśniona, więc nie był to raczej typ wojownika, który większość czasu z okresu bycia uczniem przeleżał bezczynnie w legowisku. Pracowitość była według ciemnookiej najważniejsza i bardzo chętnie przetestowałaby siłę czarnej.
- Oj tak, Jastrząb wydaje się silny, ale to taka zwykła sierota. Zauważyłaś, że ma z jednej strony pyska naderwaną wargę? Cienias dał się zbić jakimś wojownikom, jak był jeszcze uczniem. Potem głupi wstydził się i krył to przed każdym, a jednak proszę, i tak to zobaczyłam - miauknęła z satysfakcją w głosie. - Serio, jeśli przyszłaś tu z nadzieją, że go po prostu zobaczysz, to błagam. Szanuj się - mruknęła. - Nie ma nawet na co patrzeć, prędzej oślepłabyś od takiego gapienia się.
Brązowooka była w swoim żywiole, kiedy mogła rozgadać się na tak błahy temat i to jeszcze dotyczący tego konkretnego burasa. A że w klanie wolała nie siać aż tak negatywnej opinii o swoim bracie, to Kamienna Agonia wydawała się spaść jej z nieba. Mogła komuś ponarzekać. Chociaż dawno się nie widziały, to Skała miała wciąż na uwadze negatywne i wrogie nastawienie burzaczki, więc w oczekiwaniu na dalszy rozwój dyskusji, stała w pozycji, z której najłatwiej byłoby jej się obronić przed niespodziewanym atakiem.
<Kamień? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz