*skip do kiedyś tam*
Wojowniczka cicho wymknęła się z obozu. Mknęła między wrzosami, roznosząc ich pyłek wraz z wiatrem. Potrzebowała chwili... A może nawet odrobiny więcej czasu dla siebie, by przemyśleć... Siebie. Kompletnie nie miała pojęcia, co myśleć o samej sobie i swojej egzystencji w Klanie Burzy. Niby przeniosła się dla swojego własnego komfortu i zadowolenia, ale... Jeśli miała być szczera, to nie do końca jej się tu podobało. Nic takiego się tu nie działo, nadal - tak jak w jej rodzimym klanie - była samotna. Nie znalazła sobie żadnych przyjaciół, ale co się dziwić? Nie sprawiała wrażenia miłej i przyjacielskiej, i nie miała zamiaru.
Zamknęła oczy, ciesząc się ciepłym powiewem w futrze. Nadeszła Pora Zielonych Liści, a z dnia na dzień robiło się coraz cieplej. Odetchnęła głęboko, zatrzymując się. Gdy rozejrzała się dookoła, zauważyła, że znalazła się niemal przy rzece, oddzielającej terytorium Klanu Burzy, i no... Chyba niczego? Sama nie wiedziała.
Usiadła na podmokłej trawie, unosząc pysk do słońca. Z chęcią oddałaby się rozmyślaniom albo i nawet zdrzemnęłaby się, ale musiała zachować ostrożność - była tu sama i nie wiedziała, czy przypadkiem kogoś tu nie spotka. A to... Mogłoby się nie najlepiej skończyć.
Jak na zawołanie, do jej uszu dobiegł szelest. Otworzyła oczy i zawęszyła, ostrożnie stając na łapy.
- Wychodź, kimkolwiek jesteś - warknęła, pusząc futro na grzbiecie.
Wyczuwała zapach jakiejś kotki, mocno zmieszany z wonią ziół. W głębi duszy miała nadzieję, że to po prostu jakieś zwierzę, a zapach przywiał wiatr z drugiego brzegu. Jednak wiedziała, że to niemożliwe.
Po krótkiej, lecz strasznie ciągnącej się chwili z krzewów wysunęła się masywna, lecz smukła niebieska kocica z pękiem ziół w pysku. Do nosa Wietrznej Melodii dobiegła charakterystyczna woń osobniczki, była pewna, że to samotniczka.
- Co robisz na terytorium Klanu Burzy? - parsknęła, stając w bardziej dynamicznej pozycji, by pokazać swoją siłę.
Samotniczka napuszyła ogon.
- Spokojnie, młoda damo - odezwała się melodyjnym głosem - Jam jest Safona, wieszczka Księżyca i Gwiazd. Jestem uzdrowicielką tego lasu i w niczym nie szkodzę twemu Klanowi.
Szylkretka zastrzygła uszami, cały czas trzymając się na bezpieczną odległość od uzdrowicielki.
- W takim razie czego tu szukasz? - zapytała ostrożnie.
Safona przewróciła oczami, co jeszcze bardziej zdenerwowało wojowniczkę. Ja ona śmie lekceważyć wojowniczkę Klanu Burzy?!
- Szukam ziół - miauknęła niebieska.
- W takim razie wynoś się! - wrzasnęła, zamachując się łapą na samotniczkę - Klan Burzy też potrzebuje ziół!
Zamknęła oczy, ciesząc się ciepłym powiewem w futrze. Nadeszła Pora Zielonych Liści, a z dnia na dzień robiło się coraz cieplej. Odetchnęła głęboko, zatrzymując się. Gdy rozejrzała się dookoła, zauważyła, że znalazła się niemal przy rzece, oddzielającej terytorium Klanu Burzy, i no... Chyba niczego? Sama nie wiedziała.
Usiadła na podmokłej trawie, unosząc pysk do słońca. Z chęcią oddałaby się rozmyślaniom albo i nawet zdrzemnęłaby się, ale musiała zachować ostrożność - była tu sama i nie wiedziała, czy przypadkiem kogoś tu nie spotka. A to... Mogłoby się nie najlepiej skończyć.
Jak na zawołanie, do jej uszu dobiegł szelest. Otworzyła oczy i zawęszyła, ostrożnie stając na łapy.
- Wychodź, kimkolwiek jesteś - warknęła, pusząc futro na grzbiecie.
Wyczuwała zapach jakiejś kotki, mocno zmieszany z wonią ziół. W głębi duszy miała nadzieję, że to po prostu jakieś zwierzę, a zapach przywiał wiatr z drugiego brzegu. Jednak wiedziała, że to niemożliwe.
Po krótkiej, lecz strasznie ciągnącej się chwili z krzewów wysunęła się masywna, lecz smukła niebieska kocica z pękiem ziół w pysku. Do nosa Wietrznej Melodii dobiegła charakterystyczna woń osobniczki, była pewna, że to samotniczka.
- Co robisz na terytorium Klanu Burzy? - parsknęła, stając w bardziej dynamicznej pozycji, by pokazać swoją siłę.
Samotniczka napuszyła ogon.
- Spokojnie, młoda damo - odezwała się melodyjnym głosem - Jam jest Safona, wieszczka Księżyca i Gwiazd. Jestem uzdrowicielką tego lasu i w niczym nie szkodzę twemu Klanowi.
Szylkretka zastrzygła uszami, cały czas trzymając się na bezpieczną odległość od uzdrowicielki.
- W takim razie czego tu szukasz? - zapytała ostrożnie.
Safona przewróciła oczami, co jeszcze bardziej zdenerwowało wojowniczkę. Ja ona śmie lekceważyć wojowniczkę Klanu Burzy?!
- Szukam ziół - miauknęła niebieska.
- W takim razie wynoś się! - wrzasnęła, zamachując się łapą na samotniczkę - Klan Burzy też potrzebuje ziół!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz