Dawno nie było takiej Pory Nagich Drzew. To, że ich obóz jeszcze nie zatonął pod zwałami śniegu było zasługą tylko i wyłącznie osłaniających go drzew. I tak każdego ranka żeby wydostać się z legowiska, musieli najpierw wykopać sobie z niego wyjście. Mróz trzymał mocno i nic nie zapowiadało, żeby miał zamiar przestać. Poranne patrole, jeśli dla niektórych miały swój urok, teraz straciły go zupełnie.
Brnął przez zaspy, co rusz zapadając się w śniegu. Powoli przestawał czuć poduszki i końce uszu; nos palił go przy każdym zmrożonym oddechu, kątem oka widział swoje wąsy, na których co rusz zatrzymywały się płatki śniegu. Zmrużył ślepia, lodowaty podmuch akurat powiał w jego stronę. Coraz bardziej żałował opuszczenia obozu. W taką pogodę nie było mowy o udanym polowaniu, a jak tak dalej pójdzie, mógł zgubić się w tej śnieżycy i zamarznąć. Westchnął, a jego oddech momentalnie zamienił się w obłoczek pary. Mógł chociaż nie iść sam. Nawet nie będzie wiadomo, która zaspa skrywa jego sztywne ciało.
Nie, nie było sensu iść dalej. Zawrócił, zapadając się we własnych śladach. W jego głowie kiełkowało straszliwe podejrzenie, że się zgubił. Rozejrzał się dookoła. Biel. Ciągnęła się aż po horyzont, przysłaniając wszystko inne, kończąc się dopiero tam, gdzie zaczynało się szare niebo.
Ruszył w stronę, w której zdawało mu się, że dostrzegł niewyraźną linię lasu. Czerń zasypanych śniegiem drzew nie odcinała się z tła zbyt wyraźnie.
Przez chwilę miał wrażenie, że coś słyszy. Zmrużył ślepia, próbując przeniknąć wzrokiem prószący śnieg. Chwilę zajęło mu dostrzeżenie przedzierającej się przez śnieg sylwetki. Mróz skutecznie uniemożliwiał mu wykrycie jej zapachu, śnieżyca rozpoznanie koloru futra. Nie miał pojęcia, jak daleko od obozu się zapuścił, w skrócie - nie miał bladego pojęcia, kto to może być. Ale był zmarznięty, zmęczony i głodny. I chyba się zgubił.
Wziął głęboki wdech.
– Halo?!
Mógł się mylić, ale postać chyba się zatrzymała.
– Halo?! Kto tam jest?!
<Wronko? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz