Przekazał swojemu ojcu wiadomość o ciąży Węgorzego Wąsa. Jesiotrowy Wicher zdecydował po wyjściu z lekkiego szoku, że trzeba pogratulować nowym rodzicom. Kaczą Łapę tylko na kilkanaście uderzeń serca uspokoiły słowa ojca. Nie umiał mimo wszystko pozbyć się zazdrości. Kocięta Jesiotrowej Łuski zgarną całą uwagę swoich dziadków. Jesionowy Wicher i Brzoskwiniowa Bryza kompletnie przestaną zwracać uwagę na Kaczorka i Malinkę! Kocur uderzył ogonem o ziemię z rozdrażnieniem. Jesiotrowa Łuska będzie się teraz przechwalał, a w roli ojca wypadnie pewnie bardzo kiepsko.
- Twoja siostra pewnie pójdzie, a ty nie pójdziesz? - rzucił jeszcze ojciec, wstając i kierując się w stronę legowiska wojowników, gdzie dostrzegł ogon córki.
Kacza Łapa westchnął. Skoro Malinowy Pląs miała iść, a Jesionowy Wicher nie dał mu się wykręcić, to chyba faktycznie powinien iść z całą rodziną pogratulować temu smrodowi. A przynajmniej w teorii, gdyż w praktyce wiadomo jak wyjdzie.
Siedział w oczekiwaniu na siostrę i tatę. Jesionowy Wicher rozmawiał z Malinowym Pląsem. Po jakimś czasie siostra opuściła legowisko wojowników i skierowała się do swojego brata. Na jej pysku widział szok, niedowierzanie i odrazę. Stanęła naprzeciwko niego.
- Nie cieszysz się, że Jesiotruś doczeka kociaczków? - miauknął przesłodzenie.
Kotka wywróciła oczami.
- Nawet mnie nie drażnij. Co ten lisi bobek sobie myślał? - prychnęła.
- On nawet do bycia wojownikiem się nie nadaje, a co dopiero na niańczenie bachorów. - stwierdził Kacza Łapa, krzywiąc się.
- Wrzucimy je do rzeki. Kochające wujostwo musi w końcu nauczyć smarkacze pływać. - miauknęła Malinowy Pląs, posyłając mu spojrzenie pełne niebezpiecznych iskierek. Kacza Łapa odpowiedział tym samym.
- No chodźcie. Trzeba znaleźć jeszcze mamę.
Na głos ojca oboje zamilkli. Kacza Łapa podniósł się ze swojego miejsca i u boku siostry ruszył do czekoladowego kocura. Zastępca poprowadził. Cała trójka rozglądała się za Brzoskwiniową Bryzą. W końcu odnaleźli kotkę w towarzystwie Chorego Ucha. Niebieska kotka na widok kuzyna czmychnęła jednak pośpiesznie. Jesionowy Wicher otarł się o ukochaną na powitanie i zaczął wyjaśniać sytuację. Brzoskwiniowa Bryza również była w szoku, ale po krótkiej chwili uśmiechnęła.
- Na co czekamy? Trzeba im pogratulować. - stwierdziła kocica i ruszyła w stronę żłobka.
Rodzice bardzo się cieszyli perspektywą zostania dziadkami. Kaczorkowi i Malince niezbyt się jednak widziało bycie wujostwem. Szli obok siebie, ramię w ramię, kilka kroków za rodzicami. Wreszcie Malinka zdecydowała się przerwać milczenie.
- Pewnie będą brzydkie jak ich ojciec.
- I równie głupie.
Kacza Łapa zatrzymał się i chwycił dwa cienkie patyki, które włożył sobie do pyska. Miało to być coś na kształt większych zębów.
- Wies kim jesten? Dieckiem Jesiotla! Łabu Łabu! - zrobił śmieszną minę, żeby jeszcze bardziej podkreślić, jakie to wyjdą mysie móżdżki z najmłodszego w miocie.
Najwyraźniej Brzoskwiniowa Bryza musiała ich usłyszeć. Kotka odwróciła głowę i posłała swojemu potomstwu zawiedzione spojrzenie.
- Jak wy się zachowujecie? Powinniście się cieszyć szczęściem brata! Tak chcecie powitać nowych członków rodziny?
Dwójka karzełków nic nie odpowiedziała. Kacza Łapa wszedł do kociarni zaraz za czekoladowym i kremową. W środku oczywiście była Węgorzowy Wąs. Karmicielka wtulała się w futro Jesiotrowej Łuski. Oboje wyglądali na bardzo szczęśliwych. Jesiotr na widok rodziców uniósł głowę i posłał im zaskoczone spojrzenie.
- Już wiecie?
Kacza Łapa i Malinowy Pląs usiedli kawałek dalej. Oboje mieli naburmuszone miny.
<Jesion?>
16 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz