Rozbiegane niebieskie oczy śledziły dyskusję Drżącej Ścieżki z nim samym. Kremowy mówił jak obłąkany, co jakiś czas zachowując się zupełnie inaczej. Raz był nieśmiałym, speszonym Dreszczykiem, żeby w następnej chwili nabrać pewności siebie. Było to bardzo dziwne do obserwacji. Jeżowa Ścieżka wziął głęboki wdech, gdy wojownik zakończył. Było ich dwóch? Ale jak to? Przecież dusza była jedna, Drżąca Ścieżka to był jeden kot. Czekoladowy poczuł się niepewnie w tej sytuacji. Zajęcza Stopa nigdy mu o takim przypadku nie mówiła i głowę własną by oddał za to, że sama nie wiedziała o takiej chorobie. Przypominało to chorobę psychiczną. Ale kiedy to się stało? Przecież Dreszczyk jeszcze nie tak dawno trenował jako uczeń i przeżywał śmierć ojca. Teraz Jeżyk i jego bratanek znaleźli się w tej nowej sytuacji. Jeżowa Ścieżka starał się znaleźć jakieś słowa, gest, czy lekarstwo, ale w jego głowie panowała całkowita pustka. Zapanowała cisza podczas której słyszał swoje serce. W niebieskich oczach odbiło się natomiast zmartwienie. Jego biedny Dreszczyk. Śmierć ojca, siostry, nękanie przez matkę, pożar.... to wszystko było dla niego zbyt bolesne i mocne. Do tego córka, której nie chciał. To wszystko mogło wpłynąć na syna Oślego Ucha.
- Ja.... będę cię wspierał, Dreszczyku i znajdę rozwiązanie. Nie zostaniesz ze.... ze swoją drugą stroną sam. Wszystko wróci do normalności, naprawdę, tylko....
- Idziemy. On nas nie rozumie.
- Naprawdę rozumiem, chociaż dla mnie to również nowe. Dreszczyku!
Nie zdołał zatrzymać kocura. Wojownik odwrócił się i wybiegł z obozu, trącając przy okazji Krowi Ogon w bark. Kotka upadła na ziemię i syknęła rozgniewana. Jeżowa Ścieżka odprowadził swojego bratanka wzrokiem. Klanie Gwiazdy! Co teraz będzie?
Przez to niestety zaniedbał Drżącą Ścieżkę. Od czasu ich ostatniej rozmowy minęło sporo czasu. Kremowy kocur przestał go odwiedzać, jak to dawniej robił. Już nie dzielił się z wujkiem zmartwieniami, nie prosił o rady, nie płakał w jego futro. Oddalili się od siebie. Było ich trzech w tym wszystkim; Jeżyk, Dreszcz i Ścieżka. Nadal nie mógł pojąć tego wszystko, co się stało z kremowym, ale dalej go kochał, obiecał bratu się nim opiekować i naprawdę nie chciał krzywdy Dreszczyka. Problem polegał na tym, że nie miał pojęcia o jego wyleczeniu. Iskra miała pomóc, ale Drżąca Ścieżka nie dał się zaprowadzić na miejsce spotkania. Pozostała mu modlitwa do Klanu Gwiazdy oraz szukanie jakiegoś sposobu, żeby pokonać Ścieżkę i przywrócić Dreszcza. Bo przecież to ten drugi był najbardziej podobny charakterem, prawda? To wszystko sprawiało, że miał mętlik w głowie. Żeby nie myśleć poświęcał się jeszcze bardziej intensywnej pracy.
- Jeżowa Ścieżko!
Szemrzące Szuwary wpadła do jego legowiska. Jej szeroko otwarte oczy rozejrzały się i spoczęły ostatecznie na medyku. Czekoladowy zaprzestał segregacji ziół. Wstał na równe łapy. Dał krótki znak ogonem Sierpówkowej Łapie, żeby nie przerywał. Uczeń powinien jeszcze dokładniej opanować zioła, żeby móc z nich korzystać jako przyszły medyk. Brat Rzecznego Nurtu podszedł do siostrzenicy, wlepiając w nią spokojne spojrzenie.
- Coś nie tak z twoimi kociętami? - spytał dla upewnienia.
Kotka spodziewała się młodych. Musiała więc przenieść się do żłobka i tam oczekiwać narodzin. Jeżowa Ścieżka był gotowy do odebrania porodu i przyjęcia na świecie nowych członków swojej rodziny. Oczywiście jeszcze trochę czasu musiało minąć. Po wyrazie pyska swojej siostrzenicy stwierdził jednak, że nie chodziło o kocięta. Była wręcz roztrzęsiona, nigdy nie widział jej w takim stanie, a znał karmicielkę odkąd się urodziła. Ba, nawet odebrał poród! Przekrzywił lekko głowę. Jego ogon poruszył się mimowolnie. W powietrzu dało się wyczuć nieprzyjemne napięcie.
- Nie. Tata nie żyje.... a mama....
Nie dokończyła. Jeżowa Ścieżka kiwnął głową i szybko chwycił jakieś podstawowe zioła. Dał znać swojemu uczniowi i oboje wybiegli z legowiska, pędząc w stronę legowiska wojowników. Czekoladowy zatrzymał się przed wejściem i ogonem dotknął boku Sierpówkowej Łapy.
- Zostań tutaj. - polecił.
Nie był pewny, jaki widok zastanie w środku. Wolałby, żeby kremowy nie musiał oglądać nic nieprzyjemnego. Uczeń medyka kiwnął łebkiem i Jeżowa Ścieżka mógł wejść do środka. Wewnątrz panowała ciemność przerywana pojedynczymi promieniami światła, ale tak lichymi, że trzeba było przyzwyczaić swój wzrok. Czekoladowy zostawił zioła, żeby następnie rozejrzeć się za siostrą.
Na początku dojrzał futro Tańczącej Zorzy. Słowa siostrzenicy odbiły się w jego głowie. Tata nie żyje. Powoli podszedł do kocura i położył nos na jego szyi, żeby sprawić oddech. Był zimny i sztywny, bok nie unosił się w rytm oddechu. Jeżowa Ścieżka cofnął się o krok. To się nie działo naprawdę! Przecież pamiętał jak kocur, jeszcze jako kociak, odkrywał tajniki życia w Klanie Burzy. Pamiętał jak cieszył się na to, że został ojcem. Tak po prostu mógł teraz odejść polować z Klanem Gwiazdy? Jeżowa Ścieżka widział wiele śmierci w swoim życiu, ale dalej potrafił każdą przeżyć - miał po prostu dobre, wrażliwe serce.
Pochylił z szacunkiem głowę przed wojownikiem na kilka uderzeń serca. Byłeś dobrym kotem. Pomyślnych łowów. Uznał, że na czuwanie przyjdzie jeszcze czas. Klan przejmie się informacją o śmierci kocura, dzieci pożegnają go z należytym szacunkiem. Jeżyk będzie tęsknił za jego optymizmem. Westchnął. A Rzeczka? Przecież ona....
Nie dokończył swojej myśli. Rzeka! Na chwilę pozwolił sobie na zagapienie. Od razu naprawił swój błąd i rozejrzał się za siostrą. Leżała dwa legowiska dalej. Jej bok unosił się wraz z oddechem, ale oczy miała zamknięte, a pysk wykrzywiony w bólu. Jeżowa Ścieżka znalazł się przy niej błyskawicznie, siadając naprzeciwko siostry i dotykając nosem jej szyi. Oddychała, ale coraz słabiej. Nie miała jednak gorączki, nie kaszlała, nie miała kataru. Podniósł na nią zaskoczone spojrzenie.
- Nie jadłaś królików, prawda?
Wścieklizna dalej panowała, ich klan nie był bezpieczny. Zakaz Mokrej Gwiazdy obowiązywał, więc spożywanie królików i polowanie na nie, było surowo zabronione. Ponieważ była to ich główna zwierzyna, teraz znacznie ciężej było o pożywienie. Wojownicy i uczniowie niemal całymi dniami musieli szukać posiłku i często wracali z pustymi pyskami. Głód, strach i osłabienie zapanował w ich klanie.
Rzeczny Nurt otworzyła śliczne oczy i pokręciła głową, gdy dotarło do niej pytanie brata. Jej zmęczone spojrzenie na chwilę stanęło na partnerze. Do jej oczu napłynęły łzy.
- Taniec.... Jeżyku, czy on....?
Nie potrafiłby jej okłamać. Nie chciał tego. Wolał, żeby znała prawdę, więc kiwnął głową i otarł się o jej policzek, żeby zapewnić jej wsparcie i zapewnić o swojej obecności. Rzeczny Nurt znieruchomiała na chwilę, a potem zaniosła się urywanym, cichym płaczem. Nie przerywał jej, pozwalając wypłakać się w swoje futro. Siostra i jej partner byli ze sobą bardzo blisko. Nie byli tylko partnerami, ale stanowili również duet przyjaciół i rodziców trójki swoich kociąt. Jego odejście było dla niej bolesne.
- Skarżył się na coś? - musiał zadać to pytanie.
Rzeczny Nurt odsunęła głowę i ułożyła ją z powrotem na łapach. Nagle znowu zrobiła się zmęczona. Usłyszał jej burczenie w brzuchu. Jego oczy stały się jeszcze bardziej zmartwione.
- Wszystko oddaliśmy Szumowi, Szelestowi i Szmer. Oni potrzebowali tego jedzenia bardziej niż my. Teraz tak ciężko o zwierzynę. - miauknęła ściszonym głosem.
On sam nie dostawał tak częstych posiłków, ale wystarczające, żeby nie głodował. Nie miał pojęcia, że siostra oddawała swoją działkę. Że jej partner robił to samo. Przecież starczyłoby myszy, nornic i wiewiórek. Od ilu dni byli na głodzie? To przecież było niebezpieczne.
- Jak mogliście być tak nierozsądni. - miauknął z lekką pretensją. Wstał i odwrócił głowę w stronę wyjścia. - Sierpówkowa Łapo!
Usłyszał szelest przy wejściu. Uczeń wsunął głowę, zaglądając do środka i wlepiając spojrzenie w mentora.
- Przynieś coś do jedzenia. Tylko szybko.
Nie musiał dwa razy powtarzać. Uczeń kiwnął głową i wycofał się, żeby zapewne podbiec do stosu ze zwierzyną. Wróci z posiłkiem dla Rzeczki, siostrze wrócą siły i będzie mógł odetchnąć z ulgą. Spojrzał na niebieską. Zdawała się być pogrążona we śnie. Oddychała coraz słabiej. Zmęczona, głodna, zrozpaczona. Medyk przycisnął się do jej boku i zaczął ją energicznie wylizywać, żeby pobudzić krążenie i nie pozwolić jej zasnąć. Klanie Gwiazdy! To nie mogło się dziać! Nie, nie, nie! Nie mógł stracić siostry! Stracił Psiankę, rodziców, brata, bratanicę, mentorkę, uczennicę! Straty bliskiej mu siostry, z którą trzymał się od kociaka, która była zawsze przy nim, już by nie przeżył.
- Rzeczko nie, otwórz oczy. Przecież wiem, że potrafisz. Nie chcesz zobaczyć swoich wnuków? Nie możesz nas teraz zostawić. Potrzebujemy cię. Rzeczko. - miauczał między regularnymi pociągnięciami językiem po jej boku.
Przypomniał sobie, jak byli kociakami i bawili się w klany. Rzeczna Gwiazda, przywódczyni Klanu Rzeki i Jeżowa Gwiazda, przywódca Klanu Jeża. Na to wspomnienie uśmiechnął się smutno, jednak ta emocja trwała tylko chwilę. Do jego oczu napłynęły łzy. Zaprzestał lizania. Rzeczny Nurt otworzyła jedno oko i wpatrywała się w niego dłuższą chwilę. Jej spojrzenie mówiło więcej niż wszystkie słowa: Przepraszam, kocham cię, jestem tam potrzebna. A potem je zamknęła. Jeżowa Ścieżka zesztywniał. Każdy mięsień palił go z rozpaczy i smutku, które wręcz przekuwały mu serce. Przestała oddychać. Rzeczny Nurt odeszła polować z Klanem Gwiazdy.
- R-rzeczko?
Wiedział, że mu nie odpowie. Był świadomy, że jest teraz w lepszym miejscu. Nie chciał przyjąć do siebie tej myśli, wolałby żeby była zwykłym koszmarem. Zamknął oczy. Znowu był kociakiem, wtulonym w bok Brzozowego Szeptu, słuchającym sprzeczki trójki swoich sióstr. Gdy je jednak ponownie otworzył przed nim leżało ciało Rzecznego Nurtu, pozbawione ostatniej iskierki życia.
Sierpówkowa Łapa wszedł do legowiska, niosąc w pysku okazałą nornicę. Za nim stanął Drżąca Ścieżka. Jeżowa Ścieżka nie zwrócił uwagi na ich obecność. Jego puste, pełne rozpaczy ślepia wpatrywały się w niebieską kotkę. W pewnym momencie pochylił się i wtulił pysk w jej sierść. Wkrótce ta utraci swój zapach, kotka zostanie pochowana z partnerem, on wróci do swoich obowiązków, ale wiedział, że ból straty i tęsknota pozostaną w nim na zawsze. Stracił swoją siostrę.
- Dlaczego? - wyszeptał do siostry, chociaż nie mogła mu odpowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz