- O-obiecałeś, B-bluszczyku! M-mieliśmy s-się u-uczyć r-razem!
Słysząc jego płaczliwy ton głosu, kocurek momentalnie zastygł w bezruchu. Widział w jego wypełnionych od łez oczach żal, skierowany bezpośrednio do liliowego za to, że nie powiedział mu nic o jego planach. Van sam nie był do końca pewien, dlaczego nie raczył mu zdradzić swych zamiarów.
Swą decyzję podjął dosyć gwałtownie, co było niespotykane jak na niego. Po prostu pewnego dnia doszedł do wniosku, że walka z innymi kotami i polowanie na zwierzynę to nie jest to, na co chciałby poświecić życie. Natomiast medyków podziwiał od zawsze, a dowiadując się, że sam może zdobyć wiedzę, dzięki której będzie w stanie leczyć roślinkami innych, postanowił pójść do lidera i ubłagać go o możliwość szkolenia na tę rangę. Kiedy Lwia Gwiazda zgodził się, poczuł ulgę, ale nie wpadł na to, by podzielić się tym ze Sroczkiem. To znaczy, miał przez taką myśl, ale z niej zrezygnował.
- Przepraszam, zapomniałem - wyrzucił bez namysłu, spoglądając na niego ze skruszeniem. Serce mu się krajało, kiedy widział brata w takim stanie. Śnieżna Zamieć wydawał się być zirytowany całym zajściem. Chciał tylko odwalić całą szopkę z mianowaniem i pójść zająć się swoimi sprawami, a zamiast tego stał się świadkiem "kłótni" rodzeństwa.
Słysząc jego płaczliwy ton głosu, kocurek momentalnie zastygł w bezruchu. Widział w jego wypełnionych od łez oczach żal, skierowany bezpośrednio do liliowego za to, że nie powiedział mu nic o jego planach. Van sam nie był do końca pewien, dlaczego nie raczył mu zdradzić swych zamiarów.
Swą decyzję podjął dosyć gwałtownie, co było niespotykane jak na niego. Po prostu pewnego dnia doszedł do wniosku, że walka z innymi kotami i polowanie na zwierzynę to nie jest to, na co chciałby poświecić życie. Natomiast medyków podziwiał od zawsze, a dowiadując się, że sam może zdobyć wiedzę, dzięki której będzie w stanie leczyć roślinkami innych, postanowił pójść do lidera i ubłagać go o możliwość szkolenia na tę rangę. Kiedy Lwia Gwiazda zgodził się, poczuł ulgę, ale nie wpadł na to, by podzielić się tym ze Sroczkiem. To znaczy, miał przez taką myśl, ale z niej zrezygnował.
- Przepraszam, zapomniałem - wyrzucił bez namysłu, spoglądając na niego ze skruszeniem. Serce mu się krajało, kiedy widział brata w takim stanie. Śnieżna Zamieć wydawał się być zirytowany całym zajściem. Chciał tylko odwalić całą szopkę z mianowaniem i pójść zająć się swoimi sprawami, a zamiast tego stał się świadkiem "kłótni" rodzeństwa.
- Nie m-mogłeś przecież od t-tak o tym z-zapomnieć! - wykrztusił, trzęsąc się na swych chudych łapkach. Bury skulił się, nie mogąc powstrzymać cieknącego strumienia łez po pysku. - M-mówiłeś w-wcześniej, że b-będzimy r-razem t-trenować! - wyszeptał zestresowany.
- To... tak jakoś wyszło - mruknął niepewnie. - Jeszcze raz cię przepraszam. Przecież wciąż możemy się często widywać i spędzać ze sobą czas, w końcu jesteśmy braćmi. - Uśmiechnął się, starając się go tym uspokoić.
Sroczek tylko pokręcił głową, chwiejąc się w miejscu i przełykając głośno ślinę.
- Rozumiem, że nie wszystko między sobą wyjaśniliście, ale musimy dokończyć mianowanie - odezwał się niespodziewanie lider, wpatrując się w nich z lekkim zmartwieniem w oczach - Nie martw się Srocza Łapo, Śnieżna Zamieć zadba o twój trening. - Uśmiechnął się do malca łagodnie.
Bluszczyk odwrócił wzrok. Nie mógł patrzeć na spanikowanego z jego winy brata. Ten zapewne czuł się zraniony i oszukany przez niego, a tego liliowy kompletnie nie planował.
Owszem, mógł mu powiedzieć wcześniej, ale uznał, że bury się tylko bardziej zestresuje i nie zeche nawet iść na mianowanie. Teraz pewnie nie będzie do niego zbyt pozytywnie nastawiony, ale van zdawał sobie z tego sprawę i musiał się z tym pogodzić. To była tylko i wyłącznie jego wina.
Po mianowaniu Sroczka kociak próbował z nim porozmawiać, ale ten tylko odwracał głowę i potrząsał nią. Bluszcz zrozumiał, że powinien dać mu trochę czasu na pogodzenie się z tym wszystkim
- To... tak jakoś wyszło - mruknął niepewnie. - Jeszcze raz cię przepraszam. Przecież wciąż możemy się często widywać i spędzać ze sobą czas, w końcu jesteśmy braćmi. - Uśmiechnął się, starając się go tym uspokoić.
Sroczek tylko pokręcił głową, chwiejąc się w miejscu i przełykając głośno ślinę.
- Rozumiem, że nie wszystko między sobą wyjaśniliście, ale musimy dokończyć mianowanie - odezwał się niespodziewanie lider, wpatrując się w nich z lekkim zmartwieniem w oczach - Nie martw się Srocza Łapo, Śnieżna Zamieć zadba o twój trening. - Uśmiechnął się do malca łagodnie.
Bluszczyk odwrócił wzrok. Nie mógł patrzeć na spanikowanego z jego winy brata. Ten zapewne czuł się zraniony i oszukany przez niego, a tego liliowy kompletnie nie planował.
Owszem, mógł mu powiedzieć wcześniej, ale uznał, że bury się tylko bardziej zestresuje i nie zeche nawet iść na mianowanie. Teraz pewnie nie będzie do niego zbyt pozytywnie nastawiony, ale van zdawał sobie z tego sprawę i musiał się z tym pogodzić. To była tylko i wyłącznie jego wina.
Po mianowaniu Sroczka kociak próbował z nim porozmawiać, ale ten tylko odwracał głowę i potrząsał nią. Bluszcz zrozumiał, że powinien dać mu trochę czasu na pogodzenie się z tym wszystkim
***
Minął prawie księżyc od tamtego dnia. Bluszczyk rzadko kiedy siedział w żłobku. Zazwyczaj bywał poza nim i obserwował obozowisko, wypatrując brata. Bardzo chciał z nim porozmawiać, ale ten wydawał się momentami wciąż zraniony, a ich rozmowy były niezwykle krótkie.
Srocza Łapa akurat wrócił z treningu, jak zwykle ze strachem w oczach. Liliowy bez wahania podbiegł do niego, uśmiechając się delikatnie, byleby poprowadzić z nim dłuższą konwersację niż to mieli ostatnio w zwyczaju.
- Hej, jak było? - zagadnął. Widział łzy w ślepiach burego, czym z lekka się zmartwił. - Coś się stało? Twój mentor ci coś zrobił? - spytał łagodnie. Nie chciał go wystraszyć, gdyż bardzo tęsknił za bratem. Odkąd ten został mianowany, naprawdę mało się widywali.
<Srocza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz