Znalazł się w pułapce, znowh zrobi z siebie ofiarę losu.
- Nie! Nie zabijaj mnie! Ja... Ja nie miałem być taki gruby i paskudny, i.... Nie, nie... To nie tak... Wybacz, mój.... Panie? Mentorze? Potworze? Nie wiem... Nie bij mnie.... Nie.... Nie... Nie chciałem.... Ja.... Nie jestem silny. Ja.... - mówił spanikowany Drozd, a właściwie już Droździa Łapa.
Czarny spojrzał na Sokole Skrzydło, który uśmiechnął się łagodnie.
Wojownik ruszył ku buremu, powoli oraz ostrożnie. Nie chciał znowu go wystraszyć.
-Droździa Łapo… hej, nie bój się. Nic ci nie zrobię, obiecuję. - Miauknął miękko. - Jestem tu, by cię uczyć oraz bronić.
No i dać mnóstwo miłości, dopowiedział sobie w myślach. Serce mu się krajało, kiedy widział strach u młodego. Naprawdę, jego pierwszy uczeń, a taki pokrzywdzony… musiał mu pomóc!
-Wyjdziesz ze mną? - Zapytał delikatnie.
Drozd zatrząsł się, ale ruszył chwilę później łapami. Powolutku, ostrożnie, udało im się wyjść na zewnątrz. Barwinek pożegnał się ze starym przyjacielem, dołączając do Drozda.
Kocurek siedział skulony. Jego mina mówiła wojownikowi, że chyba nad czymś rozmyślał. Oby to nie były czarne scenariusze!!
-Drozd? - Mruknął delikatnie. Ogonem pozwolił sobie go dotknąć. - Wszystko w porządku? Jesteś gotowy na trening?
Chciał uchronić swojego pierwszego ucznia od wszystkiego co złe. Ba, nawet jakby był trzecim, to i tak by go chronił. Schowa pod swoim puchatym ogonem, odganiając to, co go przeraża. Sprawi, że wyrośnie z Drozda prawdziwy wojownik!
Dlatego czekał cierpliwie, aż bury zdobędzie się na odwagę i mu odpowie na pytanie. Nie chciał w końcu go przestraszyć, ani do siebie zniechęcić. Zresztą, jeśli nie teraz, to może później Drozd się przed nim otworzy. Wystarczy cierpliwość, czas oraz duuużo miłości od Barwinka!
<Drozd? Możesz zrobić skipa po tym uwu>
<3
OdpowiedzUsuń