Starsza kotka zamoczyła łapy w strumieniu. Chłodna woda miło je musnęła, oczyszczając również z błota. To osiadło się po polowaniu. Czarna kotka pochyliła się i opłukała również pyszczek. Malowało się na nim zmartwienie. Ostatnie wydarzenia w Owocowym Lesie nie były pocieszające.
— S-szyszko!
Czujne uszy przywódczyni drgnęły. Odwróciła się w stronę niosącego się echem głosu. Na widok biegnącej Uszatki poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Wyszła z wody, otrzepując łapy na brzegu i w kilku susach znalazła się przy Uszatce. Wojowniczka zatrzymała się zdyszana, łapiąc pośpieszne oddech.
— Co się stało? — w głosie Szyszki dało się słyszeć zaniepokojenie. Wbiła oczekujące i pełne zmartwienia ślepia w te należące do kotki.
— Sokół.... jest z nim gorzej.
Oczy Szyszki otworzyły się szerzej z przerażenia. Stan jej partnera pogorszył się po śmierci Gąski. Już wcześniej nie było z nim dobrze, ale to właśnie tragiczna śmierć karmicielki doprowadziła do jego przeniesienia do starszyzny. Liderka zaglądała do niego często w przerwie od obowiązków. Łapy odmówiły jej posłuszeństwa i musiała je zmusić do ruchu. Ominęła Uszatkę, puszczając się biegiem w kierunku obozu. Czuła wiatr ocierający się o jej sierść, w uszach słyszała rytmiczne odbijanie swoich kroków. Gnając przez znajomy sad modliła się jedynie do przodków, żeby nie było za późno. Jeśli to miało być ich pożegnanie, kotka musiała zapewnić go o swojej obecności.
Zahamowała w ostatniej chwili, przekraczając próg obozu. Pobratymcy zwrócili na nią uwagę, ale nic nie powiedzieli. Szyszka rozejrzała się w poszukiwaniu Wschodu. Dostrzegła go opuszczającego właśnie legowisko starszych. Prędko podbiegła do kocura.
— Uszatka mówiła, że stan mojego partnera się pogorszył. Pomogłeś mu, prawda? — spojrzała błagalnie w oczy syna Pszczółki. Ten pokręcił głową z rezygnacją. — On.... umiera, tak?
— Przykro mi, Szyszko. Na każdego przyjdzie pora, a Sokół jest już w takim wieku, że ciężko mu zwalczyć chorobę. Ostatnio miał zbyt duże problemy ze zdrowiem. Nie potrafię mu pomóc.
Kotka zacisnęła zęby. Na litość Klanu Gwiazdy, czemu tragedie muszą spotykać akurat ich?! Odprowadziła spojrzeniem medyka. Ciągnął ogon po ziemi, spoglądając na własne łapy. Kolejna śmierć na pewno nie polepszy jego wyrzutów sumienia. Westchnęła gorzko. Jak miała się pogodzić z nadchodzą śmiercią partnera? Chciała być dla niego wsparciem, ale czy sama odnajdzie w sobie dość siły, żeby pożegnać go w ostatniej drodze? Po tych wszystkich sezonach szczęśliwego życia? W jej oczach zgromadziły się łzy.
Powoli weszła do środka. Przełknęła ślinę. Jej policzki były mokre, przetarła je łapą. Rozejrzała się po wnętrzu. Jej uwagę skupił Pędrak jękający, że wszyscy umrą, że to koniec, że śmierć wyzwoli cierpiących. Czarna kotka na widok Sokoła, podeszła do niego pośpiesznie. Niemal rzuciła się w znajome niebieskie futro. Pachniał powietrzem, lasem, ale również śmiercią. A to ostatnie wcale jej się nie spodobało. Wtuliła się w jego futro pozwalając, by ich ogony się ze sobą złączyły. Kocur położył głowę na wyciągniętych łapach. Jego bok coraz słabiej się unosił w rytm zwalniającego oddechu. Oczy starszego wojownika zaszły mgłą. Zakaszlał kilka razy z widocznym wysiłkiem.
— Cześć. — przywitał partnerkę cichym głosem. Szyszka liznęła go łagodnie za uchem. — Cieszę się że wtedy na mnie wpadłaś.
Słyszała to już, ale te słowa zawsze potrafiły sprawić, że zrobiło jej się cieplej na sercu. Ona również się cieszyła. Gdyby wtedy na siebie nie wpadli, może nie byliby obecnie partnerami. Miała szansę zostać partnerką i matką. Nigdy nie żałowała, że ich historia właśnie tak się potoczyła. Bliskość futra Sokoła, jego głos i obecność były dla niej bardzo ważne. I chociaż w ich życiu czasami było pod górkę, to ważne, że znaleźli stały grunt.
— Ja też. — miauknęła łamiącym się głosem.
Czy jeszcze kiedyś się spotkają?
Znali się tak długo, że po jego odejściu nastąpi pustka, której nie będzie potrafiła zapełnić.
Jedno serce, dwa koty.
— Powiedz dzieciom... że jestem... dumny. — Sokół mówił coraz słabiej, ale w jego oczach widziała prawdziwą miłość. — Kocham was... jesteście... moją rodziną...
Zacisnęła mocno ślepia żeby nie pozwolić łzą spaść na ziemię. Szorstki język partnera przejechał po jej pyszczku. Zlizał łzy swojej partnerki i dotknął ją nosem w czułym geście.
— Walcz.... dla nas...
Otworzyła oczy, które z ogromnym bólem i rozpaczą spoglądały w te zmęczone i pełne tęsknoty Sokoła. Syn Płomykówki otarł się policzkiem o ten jej, a ona ponownie się w niego wtuliła, słuchając bicia jego serca. Kocur kaszlnął kolejny raz z trudem, ale nie skarżył się na ból. Typowy Sokół. Nie lubił słabości i nigdy jej nie okazywał. Nie chciał nigdy współczucia, litości... był prawdziwym, dobrym wojownikiem. Oddanym do samego końca swoim wartością, rodzinie i ich grupie.
Dlaczego to nie mógł być koszmar, z którego łatwo się obudzić?!
— Kocham cię, ty mysi móżdżku. Obiecałeś mi, że mnie nie zostawisz. Nasze dzieci muszą mieć ojca, Sokół! Tak bardzo nie chce... — pokręciła głową. — Jeszcze wiele wschodów słońca przed tobą...
Ich pyszczki... dopiero teraz dostrzegła, że mieli na nich siwe włoski. Oznaka starszego wieku, niestety tak bardzo nieuniknionego i czekającego wszystkich. Przeleciały jej przed oczami wszystkie wspomnienia związane z kocurem; ich pierwsze spotkanie, wspólne polowanie, pierwsza kłótnia, jego przeprosiny Nostalgii, opieka nad jego młodszym rodzeństwem, wspólna wędrówka, narodziny ich kociąt i wiele wiele pięknych i smutnych chwil. Nie wyobrażała sobie życia, w którym miało go zabraknąć.
— Obiecałeś...
Jego wzrok zaszedł mgłą.
— Nie mogłem sobie... nawet wyobrazić... lepszego zakończenia. — wymruczał. — Zawsze sądziłem... że zginę podczas walki... jak wojownik...
Jego wzrok przesunął się gdzieś poza Szyszkę. Czarna kotka podążyła za nim, lecz nic nie dostrzegła. Pełen bezsilności i łez wzrok ponownie skierowała na kocura. Uśmiechnął się smutno.
— Myszołów...
Serce ścisnęło kotkę z niewyobrażalnego bólu. Bezsilnie była świadkiem odchodzenia partnera. Ich ogony pozostały złączone, a Szyszka cały czas tuliła się swoim bokiem do tego jego. Słuchała słabnącego bicia serca kocura. Sokół zamknął oczy. Zapanowała niebezpieczna cisza. Kolejne uderzenia serca zdawały się trwać wiecznie. Czas stanął.... podobnie jak oddech kocura. Jego bok przestał się unosić.
Szyszka przysunęła nos do szyi niebieskiego.
— S-sokół?
Nie odpowiedział.
Trąciła go nosem. Raz.... drugi....
— S-s-sokół? — powtórzyła kolejny raz. — Nie.... N-nie.... NIE!
Nie żył. On.... on naprawdę ją zostawił. Kotka wydarła się na całe gardło. Jej krzyk pewnie rozniósł się echem w obozie.... zapewne zaraz ktoś przyjdzie zobaczyć co się stało.... zaczną się szepty, składanie kondolencji, płacz jej najbliższych.... teraz nic nie miało znaczenia. Widziała już tyle śmierci, a to dalej bolało tak bardzo. Straciła jednego z bliższych kotów.... nie mogła mu pomóc, gdy umierał na jej oczach. Wtuliła się w jego sierść, ciągle podświadomie licząc, że się jeszcze obudzi.... że zaśmieje się, poliże ją po policzku i obiecuje wspólny spacer. Nie poruszył się, gdy płakała w jego futro.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Jeszcze podczas szczególnie upalnej Pory Zielonych Liści, na patrol napada para lisów. Podczas zaciekłej walki ginie aż trójka wojowników - Skacząca Cyranka, która przez brak łapy nie była się w stanie samodzielnie się obronić, a także dwoje jej rodziców - Poranny Ferwor i Księżycowy Blask. Sytuacja ta jedynie przyspiesza budowę ziołowego "ogrodu", umiejscowionego na jednej z pobliskich wysp, którego budowę zarządziła sama księżniczka, Różana Woń. Klan Nocy szykuje się powoli do zemsty na krwiożerczych bestiach. Życie jednak nie stoi w miejscu - do klanu dołącza tajemnicza samotniczka, Zroszona Łapa, owiana mgłą niewiadomej, o której informacje są bardzo ograniczone. Niektórym jednak zdaje się być ona dziwnie znajoma, lecz na razie przymykają na to oko. Świat żywych opuszcza emerytka, Pszczela Duma. Miejsce jej jednak nie pozostaje długo puste, gdyż do obozu nocniaków trafiają dwie zguby - Czereśnia oraz Kuna. Obie wprowadzają się do żłobka, gdzie już wkrótce, za sprawą pęczniejącego brzucha księżniczki Mandarynkowe Pióro, może się zrobić bardzo tłoczno...W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
17 lutego 2021
Od Szyszki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz