– Część, jestem Burza.- Macham lekko ogonkiem. Wreszcie jakiś kot! Nudziło mi się strasznie.
– Jestiem Świerścik.- Biały usiadł.
– Dziękuje za Kwiatek.- Uśmiechnęłam się mocno.
– Proszę.- Biały macha lekko ogonem.
– Może będziesz … chciał się pobawić?- proponuje cicho. Chętnie się z nim pobawię. Nudziło mi się, więc chętnie.
– Diobzie, tilko moziesz mi pomóc zerwić kwiatek? Potziebuje jeście jednego i zaniosię je rodzinie.- Biały wstał.
– Chętnie!- Wstaje pełna energii. Każde zajęcie jest dobre, póki nie jest to chodzenie za kimś. Wtedy jest super! Ale i to się potrafi znudzić. Świerszczyk idzie przede mną. Jest mniejszy. Jest mniejszy od Stokrotki, a ona jest mniejsza, niż ja! Idziemy do kwiatków. Zostało kilka.
– Pomozies mi wir wiać? Mnie juz łaplki bolią.- Biały patrzy się na kwiatka.
– Chętnie!- Podbiegam do rośliny próbując nie zrzucić kwiatka, które mam za uchem. Łapie łodygę zębami i wyrywam kwiatka. Nie jest to takie trudne. Kładę kwiatka obok białego kocurka. Zawiach chłodniejszy wiatr. Zimniej jest ostatnio, mówią, że jakaś pora się zmieniła.
– Dziękuje.- Świerszczyk bierze kwiatka w zęby. Zawiał mocniejszy wiatr. Zimno!- Poczikasz chwilię?- Kiwam głową na Tak. Biały biegnie z kwiatami w pyszczku w kierunku żłobka. Pewnie poszedł dać je komuś. Miło mi, że mi też dał. Ziewam zmęczona. Nudno tu teraz.
– Tio w cio się biawimy?- Napięłam mięśnie. On już jest? Podnoszę wzrok na białego.
– Może w berka? Poprosimy inne koty by dołączyli i będzie super!- Pokazuje ogonem na siostry Świerszczyka.- Chce się bawić z nami?
Kotki kiwają głowami na tak. Uśmiecham się mocno.
– Tio ktio goni? I jak masz na imię?- Brązowa mierzy mnie wzrokiem.
– Mogę ja, jestem Burza.- Wstaje i odbiegam od reszty.
– Jestem Tupio, a tio ...- pokazuje ogonem na największą z rodzeństwa.- Niebo.
Tupot jest brązowa, Niebo liliowa, a Świerszczyk Biały. Nie są tak podobni jak ja ze Stokrotką.
– Uciekajcie! Gonie!- Piszczę głośno i zaczęłam gonić. Nie jesteśmy daleko od żłobka, więc nikt nie powinien nam przerwać! Za cel wziąłem kocurka. Dogoniłam go z łatwością i złapałam.- Teraz ty!
***
Niedawno zostałem uczniem. Nie odwiedzałam od tej pory Świerszczyka. Pójdę ich odwiedzić. I tak obowiązki dziś zrobiłam. Wyczyściłem legowisko Starszyzny. Rozumiem czemu Wiewiór nie lubił jak za nim chodziłam. Wchodzę do żłobka.
– Dzień dobry!- Macham ogonem.
– Burza! Burzowa łapa, jesteś już uczniem!- Biały podbiega do mnie. Urósł trochę.
– Hej Świerszczyk, urosłeś.- Uśmiecham się i siadam.- Co u ciebie?
– Dobrze, a u ciebie? Opowiesz mi jak to jest być uczniem?- Biały przekręca głową. Hmm.
– U mnie dobrze, bycie uczniem jest fajne. Chodzę na treningi … czyszczę legowisko starszyzny.- Śmieje się.- Chcesz się … pobawić? Mam czas.
<Świerszczyk? Chcesz się pobawić jak za wcześniej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz