Niespodziewana wizyta czekoladowej kotki, wyrwała Szyszkę z przejmującej nudy. Czarna uczennica, miała ochotę coś porobić. Cokolwiek. Rozmowa z tym tajemniczym kociakiem, była bardzo zachęcająca. Zwłaszcza, że okazało się, że jest to jedna ze znajdek, o których opowiadała jej Płomykówka. Świadomość, że kolejne osóbki w klanie, są takie jak ona, sprawiała, że kotka po prostu musiała się uśmiechnąć. Rozmowa toczyła się raczej normalnie. Co prawda, trzeba było wytłumaczyć czekoladowej, czym są uczniowie, ale dla Szyszki była to prawdziwa przyjemność!
- Każdy kot, gdy skończy sześć księżyców zostaje mianowany na ucznia i dostaje mentora, który szkoli go na wielkiego wojownika! No, chyba że jest medykiem - zasępiła się kotka. - Ale wtedy szkoli go na wielkiego medyka! Uczniowie mieszkają tutaj, aż do ceremonii, podczas której dostają własne wojownicze imię i przysięgają bronić klanu za wszelką cenę.
- Łaał, ale super - czekoladowej kotce udzielił się entuzjazm nowej koleżanki. Wpatrywała się w nią z iskrzącymi oczami. - Kocie rytuały?
- Tak, kocie rytuały! Przekazane nam przez Klan Gwiazdy.
- Klan Gwiazdy? - Oczy koteczki zrobiły się jeszcze szersze z zachwytu.
Poruszyła koniuszkiem ogona. Zareagowała na to pytanie delikatnym uśmiechem. Część kotów z Klanu Lisa, w ogóle nie wierzyła w wojowniczych przodków, tym bardziej miła była świadomość, że to ona pierwsza opowie o nich młodej.
- Tak, to nasi zmarli wojowniczy przodkowie. Każdy dobry kot, który zasłużył się dla klanu i podążał zgodnie z kodeksem wojownika, po śmierci dołącza do Klanu Gwiazdy i czuwa nad swoimi bliskimi z wysoka.-miauknęła zadowolona.-Mogą też zsyłać omeny i przekazywać przywódcą dziewięć żyć!
-O rajuśku, ale super!-miauknęła z ekscytacją koteczka, wpatrując się w Szyszkę szeroko otwartymi żółtymi oczami.-A co to jest ten cały kodeks wojownika?
-Zasady, których każdy kot, szkolący się na wojownika, musi się nauczyć i kierować się nimi do samego końca. Nie martw się, gdy tylko staniesz się uczennicą, szybko je zrozumiesz. Są dość łatwe do zapamiętania.-miauknęła wesoło, chcąc trochę pocieszyć kocię wizją ciężkiej nauki, która czekała każdego terminatora.-Nauczysz się polować, oraz walczyć. Poznasz całe terytorium i będziesz mieszkała w tym legowisku.
Machnęła ogonem na boki, wskazując z jednej ściany na drugą. Było dość małe, ale z pewnością znajdzie się miejsce dla tej uroczej znajdki i jej rodzeństwa.
-Wow.
Szyszka mrugnęła do niej radośnie.
-Jak się nazywasz?
-Iskra jestem.-wyprostowała się z dumą. Rzeczywiście miała do tego powód. Imię było śliczne i czarnej kotce zdawało się, że świetnie oddaje osobowość koteczki.-A tyyy?
-Ja nazywam się Szyszka.-zamruczała w odpowiedzi, strzygąc wąsami z lekkim rozbawieniem.-Powiedz mi Iskro, czy zwiedziłaś już cały obóz?
-Calusieńki. Poznałam nawet tą niemiłą medyczkę. Zachowywała się okropnie.-poskarżyła się koteczka, ale wciąż zachowywała się wesoło.
Szyszka zachichotała cicho. Iskra coraz bardziej jej się podobała. Uczennica Płomykówki, spodziewała się bardziej, że będzie wyciszona, wredna, oraz pyskata. Tym czasem, okazała się być naprawdę fajną, ciekawską koteczką. Może kiedyś wspólnie coś porobią.
-Chodzi ci chyba o Pszczółkę. Ona już taka jest, ale przyzwyczaisz się, jak ją bliżej poznasz.-miauknęła uczennica.-Teraz już, masz o jednego znajomego więcej.
<Iskro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz