- Pręgowane Piórko, mam pytanie, poszłabyś ze mną na polowanie? - zapytał kocur wchodząc do dawnej mentorki. Ta była zajęta ożywioną rozmową z dwiema kotkami.
- Oczywiście, Kaczeńcowy Pazurze. - pręgowana przytaknęła uczniowi i wraz z nim wyszła ze żłobka. Drogę spędzali na zwykłych pogaduszkach, choć i tak mało mieli do powiedzenia, bo bardzo często się widywali. Przykładowo co myślą o nowym liderze, jak się czują po licznych stratach i tym podobne. W pewnym momencie, gdy byli już daleko od obozu, syn Żmijowej Łuski przystanął. Z początku wojowniczka myślała, że coś usłyszał lub wyczuł, jednakże po próbie wywęszenia i zastygnięcia bezruchu żaden dźwięk, ani zapach zwierzyny do niej nie dotarł.
- Coś się stało, mój drogi? - mruknęła.
- Ja... - zająknął się. - ja... od dłuższego czasu czuję do ciebie więcej niż przyjaźń... i... chciałbym zostać twoim partnerem oraz... mieć z tobą kocięta.
W momencie, gdy kocur wypowiedział ostatnie zdanie, kocica zamarła. Być może w głębi duszy coś do niego czuła, ale jej serce wciąż należało do wojownika Klanu Wilka. Ojca jej dzieci, Płonącego Grzbieta. Co prawda coraz rzadziej się widywali, ale dalej coś do siebie czuli... przynajmniej ona.
- Zrozumiem jeśli nie przyjmiesz uczuć... - mruknął coraz bardziej zdenerwowany burzowicz. Nie mogła go zranić. Nie chciała.
- Ja... też cię kocham, Kaczeńcu. - pod presją i klimatem coś, co siedziało na samym jej dnie cicho jak kamień, wreszcie przemówiło. W głębi dusz oba koty wiedziały, że nie jest to stu procentowa miłość. Klanowicze wtulili się w swoje futra mrucząc. W oczach Pręgi można było dostrzec przeźroczyste łzy. Teraz nie zdradzała klanu, a ukochanego. Szybko je odgoniła i przewróciła "partnera" w pobliskie krzewy i wysokie trawy. Te chwile są ich. Nikt nie wie, czy to przez atmosferę, klimat, presje czy coś zupełnie innego, ale stało się. Kocur pewnie nawet nie świadomie złapał kotkę za kark, tak jak kiedyś Płonący Grzbiet. Zdarzyło się to, co zdarzyć się miało. Nowi członkowie wkrótce odwiedzą Klan Burzy.
***
Ze wspólnego polowania wrócili wtuleni w siebie z uśmiechem. Może tylko Pręgowane Piórko była nieco smutniejsza, jednak kogo nie boli wbijanie kłów w skórę? Ustalili, że przekażą tą szczęśliwą wiadomość liderowi i tak się wkrótce stało. Parze przez długi czas gratulowano. Nikt nie wiedział, że serce wojowniczki krwawi. I nikt dowiedzieć się nie miał.
<Ktoś z KB?>
"Co prawda coraz rzadziej się widywali, ale dalej coś do siebie czuli... bynajmniej ona."
OdpowiedzUsuńBynajmniej to nie przynajmniej bro, bynajmniej to takie "na pewno nie", więc wychodzi na to, że ona nie kocha Płonącego. Panie, nie używaj słów, których nie znasz >:((
~Srebreu