- Skarbie, mogłabyś tutaj podejść? - zaskrzeczała staruszka, swoim ochrypłym głosem. Od paru dni czuła się coraz gorzej, trudno było jej wstać z legowiska, które zrobiła dla niej Gardenia. Nie chciała żeby podopieczna się o nią martwiła, więc udawała zwykły ból stawów i mówiła, że z tego wyjdzie za parę dni. Lilijka czekała cierpliwie, aż będzie mogła wyjść z Dorą na spacer nad wodę lub na piękną polanę, gdzie na wiosnę zakwitną wspaniałe kwiaty. Kocica nie chciała mówić małej, że najpewniej już z tego nie wyjdzie. Pogodziła się ze śmiercią, ale nie wiedziała jak przyjmie to kotka, która przecież tak niedawno została odtrącona przez własną matkę. Cudem było to, że ją znalazła, zanim zrobił to jakiś okropny zwierz. Jednak nie mogła tego dłużej kryć, jeśli odejdzie bez słowa, będzie jej wstyd, a jeśli Gardenia zdąży się z tym przespać, najpewniej zrozumie, że to czeka każdego. Zza kamienia wyjrzała niska, pręgowana sylwetka. Młoda podbiegła żwawo do swojej opiekunki.
- Coś się stało? Coś ci przynieść? Może jesteś głodna - zaczęła nawijać kotka. Na jej pyszczku ciągle widniał życzliwy uśmiech, który sprawiał, że Dora miała po co walczyć z czasem. Nie chciała jej zostawiać. Potrzebowała jej, nie wiedziała jak mogła przeżyć te wszystkie lata bez tej uroczej istotki. Przeniosła na nią swój zmęczony wzrok i uśmiechnęła się lekko.
- Nie. Niczego nie potrzebuje. Musze z tobą porozmawiać na bardzo ważny temat. Nie przerywaj mi zanim nie skończę, dobrze? - powiedziała cicho, a z jej pyska zszedł uśmiech, oczy się zaszkliły, nie było już po co ukrywać bólu jaki czuła mówiąc o tym. Młoda również spoważniała i spuściła smutny wzrok na swoje łapy. Pokiwała niemo głową, nie odzywała się. - Jestem już stara Gardenijko. Nie będę mogła zobaczyć jeziora skutego lodem, ani kwiatów które zakwitną. Nie w tym ciele. Tak mi przykro, nie chce cie zostawiać, jesteś moim malutkim skarbem. To paskudne, jak dużo złych rzeczy spotyka cie w życiu, a jesteś taka młoda. Życie to łajza, nie warto mu ufać. Kiedy myślisz, że coś idzie po twojej myśli, to on wszystko niszczy. - Dora chciała rozluźnić atmosferę, która była bardzo napięta. Mimo to żadna kotka się nie śmiała. Lilijka pociągnęła nosem. Jej policzki były już całe mokre od łez, płakała cały czas. Łzy nie chciały się skończyć, Gardenia powoli zaczynała się nimi dławić, tak bardzo nie chciała, żeby Dora ją opuszczała. Znowu ma zostać porzucona? Była zła. Strasznie zła. Na świat, na matkę, na ojca, na Dorę. Zwłaszcza na Dorę. Mówiła jej o bólu stawów, a nie o powolnym umieraniu. Dawała jej nadzieje. Miała z nią chodzić na spacery i zbierać kwiaty, kiedy zaczną kwitnąć. Miała się z nią ślizgać po zamarzniętym jeziorze, a teraz okazuje się, że śmierć powoli wyciąga po nią łapy. To wszystko przerosło nagle Gardenie. na siebie też była zła. Jak mogła tak szybko się przywiązać, powinna mieć wątpliwości co do starej kotki. Została porzucona, była niechciana, matka prawie ją zabiła. Nie chciała zostać znowu sama, samotność jest straszna. Chciała krzyczeć i głośno szlochać. Jednak nie mogła, nie umiała wydobyć z siebie żadnego dźwięku. W jaskini było cicho, za cicho. Staruszka chciała powiedzieć jej jeszcze wiele. Chciała ją przekonać, że zawsze będzie przy niej, że jej nie zostawia, ale nie mogła. Kiedy zobaczyła co zrobiła z ta radosną kotką było jej głupio. Mogła milczeć, mogła nic nie mówić, wtedy nie musiałaby się przynajmniej tłumaczyć z tych wszystkich kłamstw. W głębi serca cieszyła się, że Gardenia nie umie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, nie musi na nic odpowiadać, Jednak milczenie było chwilowe.
- Dlaczego? Dlaczego kłamałaś? Dlaczego nic nie mówiłaś?! Wiesz co teraz czuje?! Mam znowu zostać sama?! Znowu porzucona?! - W tej milutkiej kotce coś pękło. Wybuchła. Zaczęła krzyczeć, wyć i jęczeć jednocześnie. Trzęsła się i szamotała. Z jej oczu lały się łzy. Była tak cholernie zdenerwowana. Nie wiedziała co ma robić, więc dała się ponieść emocjom. Nie kontrolowała się, była jak dzikie zwierzę. Padła na ziemie, skuliła się i zamknęła oczy z których dalej leciały łzy. Dreszcze co chwilę nią ruszały. teraz z jej pyska wylatywało tylko żałosne skomlenie, które tak bardzo chwyciło za serce starszą kotkę, że sama zaczęła szlochać. Gardenia wyglądała po prostu żałośnie. Wszystkie emocje powoli z niej schodziły. Uspokoiła się, ale dalej leżała i szlochała. - Dlaczego...
- To skomplikowane skarbie. Nie chciałam ci tego mówić, zanim sama się z tym nie pogodzę. Jednak to się przeciągało. Odkładałam te rozmowę cały czas, bo bałam się jak zareagujesz. Przepraszam. Tak bardzo mi za siebie wstyd. - powiedziała cicho, nie oczekiwała odpowiedzi, a zwłaszcza wybaczenia. Wiedziała, że złamała jej serce, nie, ona go nie złamała, ona rozbiła je na kawałki.
- Nie wybaczę ci. Przepraszam, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Chciałabym, ale nie mogę - wyjęczała cicho kotka. Nie patrzyła w oczy opiekunki, nie chciała w ogóle na nią patrzeć. - Dziś pójdę spać w dziupli, przy jeziorze. Musze pomyśleć
- Gardenijko, posłuchaj mnie
- Idę spać!
Młoda wstała i otrzepała się. W milczeniu rozstały się, bez żadnego pożegnania, bez słowa "przepraszam"
~~~~~~~~
Gardenia stała nad ciałem Dory. Przeżyła to wczoraj, teraz już nic nie czuła. Żadnego smutku, żadnego żalu, ale tez żadnej złości czy zdenerwowania. Zupełnie nic. Podeszła do dawnej opiekunki i polizała ją po policzku. Było jej wstyd za to co zrobiła wczoraj, ale jednocześnie nie żałowała. Była zadowolona, że staruszka miała wyrzuty sumienia, bo zrobiła młodej wielkie świństwo. Bez słowa wyszła z jaskini. Nie miała po co tutaj siedzieć, nie chciała żeby cokolwiek jej przypominało o Dorze. Nie wiedziała gdzie chce iść, a przynajmniej nie teraz. Po prostu przed siebie, jak najdalej, gdzieś gdzie nikt jej nie porzuci i nie zrani. Chciała znaleźć kogoś kto zostanie z nią na zawsze, kogoś kto jej nie oszuka i nie okłamie, bała się kłamstwa bardziej niż czegokolwiek innego.
Szła długo, bez odpoczynku. Zamyślona, błądziła po lesie, nie szukała niczego, czekała aż coś znajdzie ją. Niestety kiedy weszła na zamarznięty staw, lód zaczął skrzypieć, co obudziło ją z zadumy. Chciała powoli wrócić na biały puch. Zrobiła jedne krok do tyłu, usłyszała trzask. Pęknięcie było coraz większe. Zrobiła krok do przodu, nic nie usłyszała. Powoli poruszała się przed siebie. Była już tak blisko stałego lądu. ostatnie parę kroków i naglę bardzo głośny trzask. Lód pękł pod koteczką, a ta wpadła do lodowatej wody.
<Szpak?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz