dawno temu
Schowała się za najbliższym kubłem. Wciąż dobiegał z niego smród jedzenia Dwunożnych. Nieświeże owoce, warzywa, mleko, mięso i inne dobrodziejstwa. Ryjówka zmarszczyła nos z wyraźnym niezadowoleniem. Jednak jej ciało wciąż pozostawało w bezruchu. Do uszu szylkretowej samotniczki docierały wściekłe syknięcia tutejszych brudnych, agresywnych kotów. Ryjówka spędziła w mieście kilka księżyców i miała dość. Każda z jej przygód - Klan Burzy, Klan Wilka, Klan Klifu, Klan Nocy, Owocowy Las i każda zdobyta dzięki temu umiejętność - nie były przydatne tutaj, w mieście. Stalowe, zimne ulice odpychały od wychylania nosa. Gorzej szło z szukaniem jedzenia. Gdy tylko natknęła się na coś kuszącego i zjadliwego, zaraz pojawiały się kocie gangi, kradnąc jej cenny łup. Ryjówka wychudła przez ten czas, stała się również o wiele bardziej milcząca. Niczym cień pokonywała ulice, szukając miejsca na nocleg. Ale jej również zdarzało się wplątać w bójki. Czasami je wygrywała, ale umiejętności walki nie miała jakiś powalających. No cóż, nigdy nie przykładała do tego takiej uwagi, jak do polowania. W mieście była jednym z wielu bezdomnych kotów. Unikała Dwunożnych, starała się ignorować tutejsze koty. Robiła wszystko byle przeżyć w mieście.
- Tutaj jesteś. - szyderczy głos rozległ się za jej plecami.
Ryjówka zjeżyła futro. Odskoczyła, zderzając się z innym kocurem. Wysunęła pazury, ale nim zdążyła udrapać, została otoczona przez trzech intruzów. Zmrużonymi oczami wpatrywała się w rudzielca, przywódcę, jak zdążyła zaobserwować. Uwielbiał brać udział w walkach na arenie. Jego pomocnicy nie byli tak charakterystyczni, zwykłe burki.
- Mówiłem, że jeszcze cię dorwę. - wysyczał jej prosto do ucha.
- Tak, tak, nie będziesz okradać Blizny! - pochwalił niższy buras, niemal śliniąc się do swojego szefa. Ryjówka spiorunowała go wzrokiem. - Na co się patrzysz, leśny chwaście?
Inaczej było być kotem urodzonym w lesie. To budziło pewne zainteresowanie. Nie należała do świata murów, ulicznych walk o przetrwanie. Była inna. Nie pierwszy raz.
- Masz mi coś do powiedzenia? - ponownie odezwał się Blizna jadowitym, nieprzyjemnym głosem.
- Nie sądziłam, że taki lisi bobek złapie coś innego niż własny ogon. - prychnęła.
- Lisi co? - drugi, wysoki bury kocur z bliznami na pysku, rzucił pytające spojrzenie swoim towarzyszą. - Ona znowu bredzi.
- Uważasz, że jesteś sprytna? - syknął Blizna, zbliżając się coraz pewniej. Ominęła jego towarzyszów, wpadając na ścianę za kubłem. Poczuła na sobie oddech rudego kocura, gdy stanął zdecydowanie zbyt blisko, gromiąc ją wściekłym spojrzeniem pomarańczowych oczu. - Oni wszyscy myślą, że są niepokonani. Dopóki nie zderzą się z rzeczywistością.
Przejechał ogonem po boku Ryjówki. Kotka syknęła ostrzegawczo. Wciąż była przyciśnięta do ściany, nie miała jak wykonać odpowiedniego ruchu. Poczuła język rudzielca za swoim uchem, schodzący coraz niżej. Wzdrygnęła się.
- Nie lubisz dotyku? - wycharczał. - Jaka szkoda, że nie masz wyboru.
Ryjówka zamknęła oczy. Od strony burych kocurów słyszała szydercze śmiechy. Na swoim ciele czuła przesuwanie szorstkiego języka tylko po to, by pysk kocura przesunął się w stronę jej karku. Właśnie wtedy Ryjówka ugryzła go w szyję. Blizna warknął z niezadowolenia. Wychylił się, żeby ją złapać, ale samotniczka już biegła kolejną uliczką. Przyspieszała, słyszał za sobą krzyki i stukot łap o podłoże. Gonili ją. Jeśli zostanie złapana, tym razem nie uda jej się uciec. Wykonywała różne manewry, ale nie znała aż tak dobrze miasta. Pozostała jej ostatnia możliwość.
Zmieniła trasę, skręcając bardziej do centrum miasta. Tutaj roiło się od Potworów, sprawnie przecinających Drogę Grzmotu. Od psów, witających ją szczekaniem. Najwięcej zaś było tutaj Dwunożnych, właściwie codzienne i o każdej porze. Ryjówka wbiegła na plac i odwróciła się w biegu. Nikt jej nie gonił. Zatrzymała się za stolikiem. Uniosła pyszczek, zerkając na odległe Siedlisko. Tam dalej rozciągał się las.
- Pora wracać do siebie. - mruknęła pod nosem, udając się w wyznaczonym kierunku. Mogła uznać, że kolejne miejsce zostało odwiedzone. Więc pora na nowy cel nieskończonej wędrówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz