Wył i kwiczał, gdy tylko wróciła mu przytomność. Wierzganiem próbowal uciec od bólu, bezustannie wypruwając swoje gardło. Jego wrzaski roznosiły się po całym obozie, skupiając uwagę Klanowiczów na leżu medyków.
Szczypiorkowa Łodyga usilnie próbowała uspokoić syna, na zmianę mrucząc mu ciepłe słowa i przeklinając pod nosem więźnia, który skrzywdził jej pierworodnego.
Pożar wtulił się w futro matki. Zasmarkany, próbował wziąć coraz to głębsze oddechy, by nieco się uspokoić.
– Jest złamana – stwierdziła Wiśniowa Iskra, oglądając ranną łapę kocura. Maluch kątem oka spojrzał na swoją kończynę. Nie mógł nią ruszać! Nic a nic! Czuł w niej jedynie ból, gdy tylko ruszył się, nawet o ucho myszy.
– Ile zajmie wyleczenie? – zapytała zmartwiona szylkreta, otulając rudego ogonem. Pożar nie słuchał już dalszej rozmowy kotek. Jego wzrok wbity był w środek obozu, uszka położone po sobie, a na pysku ból mieszał się z czystą furią.
To wszystko wina tego więźnia. Tego zasranego rybojada od biedy. To przez niego teraz miał skazę na łapce. Już nigdy nie będzie miał idealnego futra. Straci w oczach mamy, Płomień i rudej społeczności. I przodkowie wiedzą ile zajmie mu dojście do zdrowia! A co jeśli nie będzie już chodził normalnie?
Skrzywdzenie go w taki sposób oznaczało jedno. Wojnę. Nienawidził tego ohydnego kocura. Nienawidził całej jego rodziny, nawet jeśli ich nigdy nie poznał i nie pozna.
Od tamtej pory Pożar wziął sobie za największy cel, jak najbardziej uprzykrzyć życie kocura, który połamał mu łapę. Nadal nie rozumiał, jak ktoś mógł skrzywdzić jego osobę. Jego! Najlepszego kocura w Klanie Burzy, przyszłego najwspanialszego płomiennego wojownika! Jak śmiał?! Czy w Klanie Nocy nikt nie szanuje rudej sierści? Plugawy Klan. Dobrze się stało, że ich zniszczyli. Szkoda, że nie udało się wszystkich powybijać. Jak robactwo. Obrzydliwe. Potem przychodzą do obozu i atakują niewinnych. Ale skończyło się bycie miłym. Teraz Rybka pozna prawdziwy gniew Pożaru.
Dzielnie szedł z usztywnioną łapką w stronę legowiska więźnia. Okropne miejsce. Piekielna szczelina. I przyznał się przed sobą, że obleciał go strach. Jednak nie miał zamiaru tego pokazywać. Nawet jeśli został odarty z honoru, wciąż miał dumę. Nie przyzna się przed jakimś oblechem, że się go boi. Usiadł przed szczeliną i spojrzał w oczy wrogowi.
– Jesteś zepsuty. I obrzydliwy. I śmierdzi ci z paszczy – syczał, czekając na jakąś reakcję. Kocur jednak się nawet nie ruszył. Próbował przypomnieć sobie, co ostatnio wkurzyło tego potwora.
Gryzienie. Ale dopóki nie upewni się, że nocniak nie ma siły, nie podejdzie do niego. Usłyszał, że ich więzień nazywa się Rybka. Żałosne. Na pewno uwielbia swoje imię. Postanowił to wykorzystać. – Rybka! Rybka! Oślizgła, ofujna Rybka! A wiesz, że ci pasuje? Nawet ryjec masz jak jedna!
Kocur skrzywił się.
– Widziałeś kiedyś rybę? Wątpię smrodzie – burknął, wciąż pozostając w swojej pozycji.
– Widziałem, staruchu! I wyglądała dokładnie tak samo jak ty! I nawet pachniała jak ty – powiedziawszy to, skrzywił nos. – Gdzie twoje płetwy, Rybulu?
– A gdzie twój mózg? Zgubiłeś podczas porodu? – prychnął. Pożar już nawet nie myślał, że gdyby więzień miał sprawne kończyny, to jak nic kopnąłby kociaka aż do nieba, byle się zamknął. Na szczęście dla malucha, Rybka był całkowicie bezbronny. Jedynie cięty.
– Jest w łebku, tam gdzie powinien! W przeciwieństwie do twojego! Wypłynął przez tą twoją szramę!
– Wracaj do matki, bo znów ci porachuje kości - zagroził kocięciu, chociaż pewnie nie zdołałby tego w swoim stanie powtórzyć. Pożar napuszył się, niezadowolony z gróźb. Uniósł dumnie łeb i próbował patrzeć na dwa razy większego od siebie kocura z wyższością.
– Moja mama cię spierze jak mnie dotkniesz. Nie boję się ciebie – prychnął, unosząc dumnie łepek. Jednak mimo pewnych słów, czy dumnej postawy, dało się od niego poczuć swąd strachu zmieszanego z niepokojem. Rybka parsknął pod nosem.
– Widziałem jak sprała. Uciekła z podkulonym ogonem z tobą, rycząc jak bóbr – powiedział, przypominając sobie tą chaotyczną sytuację. Pożar zmarszczył brwi, gniewnie piorunując kocura wzrokiem.
– Bo się o mnie martwiła! Jesteś powalony! Nic dziwnego, że chciała mnie szybko zabrać od takiego obleśnego potwora – syknął rudzielec ostro.
– To mogłeś nie drzeć się i nie iść tak chętnie w moje łapy. Sam to sobie zgotowałeś.
Pożar prychnął, wywracając oczami. Niedorzeczne. Doprawdy niedorzeczne.
– Jesteś głupcem, że uznałeś, że nic ci nie będzie jak połamiesz mi łape. Mama powiedziała, że razem z Zajęczą Gwiazdą wiedzą jak ci dokopać. A ja przyszedłem ci to ładnie przekazać – zamruczał, z chytrym uśmieszkiem na pysku. – Sam dałeś białasowi taki pomysł, więc dziękować będziecie mogli tylko tobie.
Warknął pod nosem, spuszczając zły uszy.
– Jeżeli to wszystko to zjeżdżaj. Dokopie ci ponownie innym razem.
– Chciałbyś – i wymierzywszy, z celnością zawodowca, napluł kocurowi prosto w pysk.
– Pierwsze co chciał zrobić, to obić mu pysk jak to zrobił jego matce. Ale gdy tylko się uniósł, ból powalił go na ziemię.
– Taki odważny teraz jesteś z daleka. – wycedził, wycierając ślinę z pyska. – Podejdź bliżej, tchórzu.
– Nie jestem tchórzem! Ty jesteś! - miauknął, a na dowód swoich słów postawił kroczek bliżej i znowu splunął na poharatanego. Ten znów wytarł ślinę ze swojego pyska, szczerząc groźnie kły do malca.
– Chodź tu, wyrwę zaraz ci ten język i wsadze w twój tyłek!
– Oblech, oblech, oblech! – wykrzyczał na pożegnanie, po czym odkuśtykał od szczeliny, zadowolony z udanej sesji podburzania więźnia.
Następnego dnia, z niecierpliwością wyczekując zwołania Klanu. I gdy białe futro Zająca błysnęło na skale, w oczach Pożara odbiła się satysfakcja. Nareszcie jego wróg dostanie po pysku. Cóż, może nie dosłownie, ale w jakiej pięknej przenośni!
– Makowa Furio, przyprowadź do nas Rybkę – rozkazał Zając, wskazując ogonem szczelinę więźnia. Oh, jakie wspaniałe uczucie! Zając załatwił Rybce miejsce w pierwszym rzędzie! Szczypiorkowa Łodyga już się rozgrzewała, z niezwykle zaciętym wyrazem pyska. Zaraz też Falująca Tafla przyprowadził jeden z nowych nabytków Klanu Burzy - Orzechową Łapę. Zaniepokojony kocur rozglądał się niepewnie, szukając wzrokiem jakiejś poszlaki, dlaczego akurat jego wyprowadzają na środek. I wtedy, w zasięgu wzroku Pożaru pojawił się Rybka. Z trudem utrzymywał się na swoich przednich łapach, szurając złamanymi po ziemi.
– Klanie Burzy! Może zdążyliście się już dowiedzieć, jednak dla niedoinformowanych - więzień, którego udało nam się schwytać podczas zgromadzenia, brutalnie skrzywdził jedno z naszych kociąt. Bestialsko znęcał się nad nim, na oczach matki bezbronnego malucha – Zajęcza Gwiazda wskazał łapa rudzielca, a ten przybrał najbardziej pokrzywdzoną, smutną, przygnębiającą i niewinną minkę, specjalnie eksponując swoją usztywnioną łapkę. – Rybka uprzednio zaatakował również Szczypiorkową Łodygę. I tak, jak Szczypiorkowa Łodyga wymierzyła kocurowi sprawiedliwość, tak pokuta za skrzywdzenie kocięcia wciąż nie została wykonana. W ramach sprawiedliwości, Szczypiorkowa Łodyga dostaje pozwolenie na skrzywdzenie Orzechowej Łapy.
Pożar uśmiechnął się obrzydliwie, widząc, jak jego mamusia wychodzi na środek obozu. I ten uśmiech przepełniony satysfakcją i chora radością, posłał Rybce.
< Rybko? >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz