Płomień uśmiechnęła się w ten sposób, w jaki często się uśmiechała - promiennie, ale z nutą kpiny. Zaśmiała się cicho z gracją.
— Twój dziadek jest nierudy? No nieźle — miauknęła. — No nie mów, że szanujesz ten plebs. Po co? Dobrze wiesz, że jesteśmy od nich wszyscy lepsi. Daj spokój, zniżasz się do tego... poziomu — dodała z obrzydzeniem — tylko dlatego, że to jest twój dziad czy inne takie?
— Mój "dziad" to wspaniała osoba. On jest normalny. Zachowuje się jak prawdziwy rudy z krwi i kości i to się liczy.
Ruda przekrzywiła lekko głowę, wpatrując się w starszą. No tak, to była jej rodzina, mogła być z niej dumna... Ale dla Płomień posiadanie kogoś nierudego w bliskiej rodzinie było upokarzające. To był jeden plus z niewiedzy, kto ją spłodził. Żyła w słodkiej nieświadomości i nikt nie mógłby jej wytknąć, że ma nierudego członka rodziny. To było dziwne, jednak rodziny zawsze trzeba bronić, bo kto obraża rodzinę, obraża ciebie.
— Mama mówiła, że wszyscy nierudzi to plebs. — stwierdziła. — Nie mogła się mylić.
— Czasy, gdy tak było już dawno minęły. — zamrugała do kotki.— Chociaż wielu z nich może mieć orzech na pajęczej sieci w głowie, sporo ma swój rozum. Spójrz na niektórych rudych z naszego Klanu, nawet plebs je przerasta mentalnie. — spojrzała się na legowisko uczniów.
Na płomiennorudym pyszczku zalśnił zawadiacki uśmiech. Wierzyła kotce. Biedacy... Rudzi powinni być dumni i mądrzejsi od plebsu. Ona ich naprowadzi na właściwą ścieżkę!
— To wstyd dla Klanu Burzy — miauknęła córka Szczypiorkowej Łodygi. — Są lepsi, więc powinni to okazywać. Moja siostra też okropnie nas reprezentuje — prychnęła. — Ale jeszcze ją nauczę, jak być prawdziwym rudzielcem.
— Wyrwa, prawda? To słodkie, że się tak o nią troszczysz.
Płomień parsknęła.
— Troszczę się o każdego rudego. Musimy się jakoś trzymać. Poza tym Wyrwa przynajmniej nie wpycha się przede mnie do mleka matki. Pożar jest godnym rudzielcem, ale nie mam do niego cierpliwości. Nawet nie wiesz, jak często mam ochotę wkopać mu w jego głupi zad.
— Ah, te dzieciaki. — szepnęła na wpół do samej siebie. — Ciesz się, że nie jesteś jedynakiem tak jak ja. Żałowałabyś gorzko.
— Czy ja wiem? Rodzeństwo jest wkurzające. Musisz się dzielić jedzeniem i takie tam... Nie idzie z nimi wytrzymać.
— Ale macie teraz problemy. — zachichotała.
Pomarańczowooka przewróciła oczami.
— Żadne problemy, po prostu stwierdzam fakt. — rzuciła, po czym zastanowiła się chwilę. — Ej, co wy robicie na treningach? Kto jest twoim mentorem?
<Narcyz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz