Gdy obca zaczęła się skradać, ciało Kminek zesztywniało. Ledwo widocznie się skuliła; ruchy obcej przypominały jej te w czasie polowania na płochliwą zwierzynę. Nie chciała musieć się bronić, nie potrafiła walczyć, a gdy kotka wstała, dostrzegła, jak wyższa od niej jest, co wcale nie poprawiało jej szans. Jej- prawdopodobnie- rówieśniczka wyciągnęła szyję do przodu i powąchała zamurowaną koteczkę. Ta nie była pewna jak na to zareagować. Co to znaczyło? Co sprawdzała?
I potem obca zaczęła zadawać pytania, jakby nie słyszała dorosłych kotów i nie było jej tutaj w ich klanowym żłobku… chociaż? Jak teraz pomyślała, to faktycznie rzadko ją widywała. Niespecjalnie też patrzyła, ale właściwie to niewiele obrazów złotej mogła przywołać.
Na przedstawienie się drugiej strony nieco się otrząsnęła, ale wciąż musiała wymyślić jak jej odpowiedzieć. Nie sądziła, że komuś będzie musiała mówić, że nigdzie nie przynależy; klanowe koty definitywnie lubiły plotki; widziała, jak potrafiły stanąć w wejściu i szeptać, kierując oczy w ich stronę. Jakby byli wystawioną na pokaz zwierzyną, która ma nadzieję na przeżycie, chwilę przed tym, jak zostaje zabita.
– Um… Cześć, Lamparcik? – przerwała na dłuższą chwilę – Jestem Kminek. Nie jestem z klanów, urodziłam się poza nimi. Więc… chyba jestem samotnikiem? – Przekrzywiła głowę, obserwując reakcję rozmówczyni bez patrzenia jej w oczy. Dyskretnie, minimalnie, otworzyła pyszczek, by zbadać jej zapach. Czuła od niej zapach tego klanu, i rozpoznała woń… tego kocura, którego łapa przygwoździła ją do ziemi; jedno z jej niewielu wspomnień z tamtej nocy. Byłaby w stanie rozpoznać go już chyba całe przyszłe życie, wśród setek jego klanowiczów. Lekko najeżyła grzbiet, ale widząc niepewne, lekkie odsunięcie się innego kociaka, szybko ją zgładziła.
– Przepraszam, nie chcę cię straszyć! – mruknęła szeptem, pamiętając o pozostałych lokatorach, dla podkreślenia swoich słów układając się w pozycji bochenka, z którego przecież ciężko byłoby jej wykonać jakikolwiek szybki ruch. Jakikolwiek atak byłby dla niej z resztą nieopłacalny; strażnicy na zewnątrz błyskawicznie by tu weszli i ją powstrzymali. Rozmowa była też miłym rozkojarzeniem od sytuacji jej i jej rodzeństwa. Może jej to pomóc w przyszłych negocjacjach… Podejrzewała, że ich nie wypuszczą z powrotem, więc znajomości były jak najbardziej mile widziane; też w razie, gdyby Skowronek się pogorszyło i potrzebowała kogoś, kto by się za nią wstawił.
Między kotkami zapanowała nerwowa cisza. Liliowa jeszcze raz powąchała powietrze. Oprócz tego kocura, wysoka zapachniała jej ziołami. Kminek zaciekawiona skierowała wąsiki do przodu.
– … Lubisz… zioła? – zagadnęła, oferując kolejną szansę przełamania tego lodowca, który je oddzielał. Spokojnie odwróciła głowę nieco w bok, nie patrząc centralnie na nią, być może doda to im obu pewności siebie. Nie chciała też pośpieszać nowej znajomej, miała przecież mnóstwo czasu.
– Są ciekawe – krótka odpowiedź (może przez to, że są obce), ale słuchać było za nią pełno entuzjazmu.
Teraz Kminek ważyła swoje opcje, nasłuchując, czy współlokatorka sama postanowi to rozwinąć. Sama nie chciała przyznać się, że zna trochę ziół. Z chęcią z resztą nauczyłaby się ich więcej, ale podejrzewała, że dopóki nie wróci do Bylicy, nie będzie mieć takiej opcji. Jeśli wyda się, że zna już trochę informacji na ten temat, mogą stwierdzić, że oni są też szpiegami, którzy mieli zrobić krzywdę klanom, czy cokolwiek im by ich mózgi innego podsunęły. Może uda się jej poznać więcej na własną łapę, choć podejrzewała, że metoda prób i błędów w medycynie była dość ryzykowna. Więc mogła zapytać co ciekawego jest w roślinach, bo jeśli znajoma jest chętna do opowiadania o swoich zainteresowaniach, ona była gotowa słuchać, by rozwinąć potencjalną przyjaźń. Mogła zapytać o coś konkretnego, na przykład o zioła na wzmocnienie dla Skowronek, ale czy obcy są chętni do dzielenia się wiedzą lub zapasami? Jakaś neutralna odpowiedź o przydatności wiedzy? Sama lubiła wiedzieć rzeczy, jakiekolwiek by to miały być, więc rozumiała chęć do nauki. Kojarzyła mniej więcej z opowieści struktury klanów, wiedziała, że byli w nich medycy z czymś, co wydawało jej się ograniczonymi prawami i wolnością. Mogła spytać o to.
Nerwowo oblizała pyszczek, nie wiedząc jak to dalej pociągnąć.
– Z chęcią posłucham, co cię w nich ciekawi. – uśmiechnęła się lekko, wybierając pierwszą lepszą odpowiedź, po czym doprecyzowała – Skoro mówisz, że są interesujące.
<Lamparcik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz