- Pamiętasz tunel, w którym zginął Jałowcowy Świt? - oznajmiła, podchodząc do niego. Rozżarzony Płomień spojrzał na nią pytająco. - To będzie odpowiednie miejsce.
Zastanowił się nad słowami kotki. Czy miejsce, gdzie zginął nierudy mogło uchodzić za święte jej pamięci? Możliwe... Postanowił przyjrzeć się tej norze. Nie chcieli w sumie sami zginąć pogrzebani pod ziemią, gdyby znów się zawaliła. Ale możliwe, że to się nie stanie, gdy już nawiążą z nią kontakt.
- Pokaż mi to miejsce - zadecydował.
Wyszli pod pretekstem polowania i skierowali kroki ku wrzosowiskom. Chciał już wykonać kolejny krok i zobaczyć czy to zadziała. Ona musiała powrócić. Musiała!
Nora była w całkiem niezłym stanie. Zapach królików nadal był tu świeży. Najwidoczniej stworzenia te wróciły do domu, poszerzając wejście. I bardzo dobrze. Wiedząc, że ziemia jest umocniona, wszedł do środka. Na ich nieszczęście obiadu tu nie było. Pewnie kicał gdzieś dalej lub leżał na ich stercie w obozie.
- Całkiem przytulnie... - stwierdził idąc głębiej, aż natknął się na całkiem sporą komorę. - O! Tu jest idealnie. - Rozejrzał się po przestrzeni.
- No i co teraz? - zapytała.
Właśnie. Co teraz? Zastanowił się nad tym, gdy w jego głowie pojawiła się odpowiedź. Kamień od Klanu Gwiazdy w legowisku medyków! Musieli wziąć kawałek, dzięki niemu ich plan się powiedzie. Nie za bardzo wiedział skąd na to wpadł, ale uznał, że przez to, że jest genialny. W końcu jak miał się skontaktować ze zmarłymi, jak nie przy użyciu czegoś co pozwala na to medykom?
- Teraz... musimy ukraść kawałek kamienia, który leży w legowisku medyków - podzielił się z nią.
- Jak to chcesz zrobić? Przecież jest tam Jeżowa Ścieżka i Wiśniowa Iskra. Wejdziesz tam i po prostu go wyniesiesz? Na pewno ktoś zauważy - ględziła swoje ciotka.
- Po to mam kuzyna i Szczypiorkową Łodygę - miauknął tajemniczo opuszczając norę. - Idź zapoluj, spotkamy się tu wieczorem - z tymi słowami opuścił kotkę, udając się na poszukiwanie tej dwójki.
***
Falująca Tafla i Szczypiorkowa Łodyga siedzieli z nim na obrzeżach obozu. Wcale nie knuli, chociaż mogło to tak wyglądać w oczach zastępczyni. Na szczęście dzisiaj jej nigdzie nie widział, więc mieli szczęście. Nie chcieli zostać pogonieni, kiedy zacznie się ich wielka akcja.
Skończył tłumaczyć tej dwójce cały swój plan. Wybrał do tego dobre koty, ponieważ ta dwójka podzieliła jego entuzjazm.
- Łatwizna! Ten nierudy idiota nie zauważy, że coś zniknęło - powiedziała kotka już układając w głowie jak podjedzie do tej dwójki.
- Nie zawiedziemy cię - dodał kuzyn.
Pokiwał głową.
- To do dzieła. Za niedługo się ściemni, mamy tylko jedną szansę.
***
- Ał! No i co robisz ty idioto!
- Przepraszam!
Dwójka kotów weszła do leża medyka, zwracając uwagę szykujących się do snu medyków. Wiśniowa Iskra od razu zjawiła się przy wojownikach, pytając o tak późne najście. Oczywiście Szczypiorkowa Łodyga zaczęła całą litanię, jak to polowała, a ten głupek na nią naskoczył, przez co oboje niefortunnie upadli i ich łapą coś się stało. Kotka nie szczędziła ostrych słów, a Falująca Tafla zaczął się tłumaczyć przed medykami jak i szylkretką. Ten harmider pozwolił mu zakraść się do kamienia przodków. Wcześniej wytaplał się w błocie, by ukryć swój płomiennorudy odcień futra, więc w mroku jaskini z łatwością dostał się do celu. Najgorsze jednak było to, że kamień ktoś otoczył cierniami. Dotknął łapą miejsca, nieoplecionego przez tą ozdobę i wygłosił cichą modlitwę. Kawałek kamienia odłamał się i spoczął mu pod łapami. Słysząc straszny wrzask Szczypior, która idealnie odwracała uwagę, złapał odłamek w pysk i szybko przemknął się w stronę wyjścia.
Gdy tylko znalazł się na otwartej przestrzeni, pomknął w stronę wrzosowisk. Szczypiorkowa Łodyga i Falująca Tafla mieli spotkać się z nimi później. Ciekaw był jak wytłumaczą się z tego, że jednak nie potrzebują pomocy medyków. Oby tylko nikt z nich nie zauważył, że to wszystko był podstęp.
***
Splątane Futro już czekała z królikiem pod łapami. Widział jak się niecierpliwiła. Od razu zaczęła wytykać mu co tak długo i że już myślała, że ją wystawił. Wypluł jej pod łapami odłamek jako dowód, że akcja się udała.
- Widzisz? Było to warte czekania. Teraz musimy urządzić wnętrze - to powiedziawszy, chwycił skałę i wszedł do nory.
Gdy tylko znaleźli się w komorze, ułożył kamień przy ścianie, a ciotka złożyła pod nim jeszcze ciepłego królika. Narysował pazurem jakiś okrąg wokół tego skromnego ołtarza, po czym pozostało im czekać.
***
Szczypiorkowa Łodyga i Falująca Tafla jakiś czas później dołączyli do nich. Widział jak kotka chcę się pochwalić, jak wykiwała medyków, lecz oboje musieli zachować ciszę. Teraz nie byli tu sami. Ten kamień był na to dowodem. Gdy usiedli, podszedł do skały i dotknął ją łapą.
- Piaskowa Gwiazdo! Zebraliśmy się tutaj, by cię pomścić! Odezwij się! Daj nam znak!
- Piaskowa Gwiazdo, odezwij się! Daj nam znak! - rozległy się głosy towarzyszy.
- Piaskowa Gwiazdo! Wzywamy cię! To ja! Rozżarzony Płomień, twój uczeń. Pojaw się nam!
- Pojaw się nam, Piaskowa Gwiazdo! - chór głosów zawtórował.
Nagle poczuł coś dziwnego, jakby nieznana moc przepływająca mu przez łapę. Zachwiał się na łapach i upadł na ziemię.
Nagle znalazł się w zupełnie innym miejscu. Czyżby zasnął? Nie czuł jednak, że śni. Wszystko było wyraźne.
- Witaj, mój płomieniu. Wiedziałam, że nie stracisz we mnie wiary.
Ten głos. Znał go. Odwrócił głowę i spotkał się ze wzorkiem dawnej mentorki. Piaskowa Gwiazda stała tuż obok! Udało się! Naprawdę udało się z nią skontaktować!
- Jak się cieszę, że cię widzę! Przez twoją śmierć wiele się pozmieniało. Ten parszywy uzurpator wygnał twoje dzieci i mianował Kamienną Agonię na zastępcę! Rudzi już nie mają przywilejów! Chcemy go zabić. Ja i ci co są ci wierni. Zabijemy go i przejmiemy władzę! Zajęcza Gwiazda skona w cierpieniu! - Splunął na ziemię.
- O tą białą gnidę już się nie martw. Mamy już iskry, potrzeba tylko cierpliwości żeby pojawił się ogień. Zając wcale nie jest taki święty, jak im się wydaje, a teraz jeszcze łatwiej będzie im pokazać jaki jest naprawdę. Ale już ja się tym zajmę, Rozżarzony Płomieniu. Tak, już ja się tym zajmę...
Te słowa sprawiły, że rozkwitła w nim nadzieja. Skoro Piaskowa Gwiazda twierdzi, że się tym zajmie to... to powinien jej zaufać.
- Dobrze. A co my mamy robić?
- Powiem wam to wszystkim, teraz się ocknij - tak jak powiedziała, tak też się stało. Ocknął się przy kamieniu i spojrzał na wyznawców, czekających na jego słowa. Zamiast jednak opowiedzieć im co się wydarzyło, każdy z nich w głowie usłyszał głos bóstwa.
- Wprowadźcie zamieszanie. Plotka tu, plotka tam, zaraz więcej kotów powinno przejrzeć na oczy. Odmawiajcie wykonywania rozkazów Zająca i tej jego pomylonej zastępczyni. Zadbajcie, żeby pamięć o mnie nie zgasła, przekazujcie ją dalej. W klanie na pewno są jakieś młode szylkrety i inne rude, które jeszcze nie znają swojej wartości i których Zając jeszcze nie zatruł swoją obrzydliwą ideologią.
Był gotów na to poświęcenie, kiwnął głową, za bardzo nie wiedząc do kogo, lecz skoro Piaskowa Gwiazda tak chciała, to niechaj tak będzie.
- A jeśli nas wygnają jak twoich synów? - głos zabrał Falująca Tafla, patrząc dookoła, w poszukiwaniu śladu dawnej liderki.
- Nie wygnają. Nie mają prawa. A jeśli ruszą chodź włos na głowie Żar... któregoś z was, zadbam o to, żeby mnie popamiętali do końca ich miernego życia.
To wystarczyło by uspokoić kocura.
- Dobrze. Mamy więc cel... Piaskowa Gwiazda zdradziła mi, że zajmie się Zajęczą Gwiazdą. Na ten moment róbmy tak jak każe. Niedługo ujrzymy jego upadek.
<Splątane Futro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz