Poklepał łapą kotkę po grzbiecie, która wciąż otumaniona nagłym wyrwaniem ze snu, dawała upust swojemu żołądkowi, pozbywając się jego treści. Jej ciało drżało przy każdych spazmach a sam Złota Łapa odwracał głowę najmocniej, jak tylko potrafił. Jego samemu zbierało się na rzyganie, jednakże hardo trwał w obietnicy danej starszej przyjaciółce.
Poruszył uchem, gdy gałązka trzasnęła a z legowiska uczniów wyjrzał zaspany Szafirek. Niebieski uczeń potarł ślepia, przyglądając się dwójce. Ledwie zrozumiałym tonem zapytał, co oni robią, że nie dają mu spać. Złota Łapa zapewnił jednak, że zaraz wrócą i to tylko małe niedogodności.
Niedługo później wrócili, gdy tylko upewnił się, że Ptasia Łapa czuje się już w miarę dobrze.
* * *
Czuł lekką, dźgającą go od środka zazdrość gdy Ptasia Łapa została Ptasim Jazgotem kilka księżyców temu a on nadal piastował stanowisko ucznia. Mentor powtarzał mu, że przecież uczy się szybko i nie ma się o co martwić, jednakże cynamona ta wiadomość ani trochę nie cieszyła. Oczywiście to nie było tak, że miał jakieś pretensje do Rudzikowego Śpiewu, wręcz przeciwnie! Uwielbiał swojego nauczyciela i z radością spędzał z nim chwile podczas treningów, jednakże ukłucie zazdrości nadal było mu obecne i dobrze znane.
Stwierdził jednak, że skoro trening mu nie idzie to znajdzie sobie chłopa tak, jak Aroniowa Gwiazda! Co prawda nie chciał lecieć z zalotami aż do klifiaków, dlatego na pierwszy cel postanowił szukać kogoś w klanie nocy.
Z zaciętą miną obserwował więc każdego nocniaka, który snuł się po obozie powoli zżerany przez monotonię dnia. Poruszając uszami starał się wyłapać każdy, nawet ten najcichszy dźwięk niczym urodzona plotkara.
Miał kilku kandydatów, których z pewnością powaliłby jego urok, jednakże nie miał pewności kogo wybrać. Z jednej strony miał takiego Bażanta czy Jagódka jednak mimo wszystko, jego wzrok powędrował ku komuś innemu.
Umięśnione łapy.
Smukłe ciało.
Przepiękne oczy...
Przez ciało Złotej Łapy przeszedł przyjemny dreszcz od wąsów aż po sam koniuszek ogona. Zatrząsł się, zaraz jednak potrząsając łebkiem aby wybudzić się z transu. Potarł łapami policzki, wciągając powietrze do płuc z głośnym świstem.
Rozejrzał się dookoła, zaś jego wzrok spoczął na kasztanie. Natychmiast podszedł do niego i niespostrzeżenie kopnął go w stronę czarno-białego wojownika.
Ten ze zdziwieniem popatrzył na toczący się ku niemu przedmiot a następnie na truchtającego w jego kierunku Złotą Łapę.
— Doberek Niezapominajkowy Śnie! — miauknął radośnie, pusząc futerko by pokazać się od jak najlepszej strony — Ładny kasztan, czy to twój? — poruszył wąsikami, przebierając ze stresu łapkami.
< Niezapominajkowy Śnie? >
wyleczeni: Ptasia Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz