Niebieska liznęła córkę w ucho, 3 księżyce temu zostały mianowane na uczniów i była strasznie dumna. Nie powiedziałaby tego na głos, ale cieszyła się, że nie musi pilnować dzieci dłużej w żłobku. Nie wytrzymałaby. Teraz mogła normalnie pracować jako wojowniczka, polować, walczyć. Ucznia niedostała i zdaniem Burzowej Nocy dobrze, mniej problemów.
– Co u ciebie na treningu córciu? Wszystko gra? Jałowy Pył nie jest zbyt wymagający? – uśmiechnęła się do młodszej.
– Dobrze jest, nie jest taki zły. Chociaż jest trochę złośliwy.
– Trochę? Nie przeszkadza ci to? Jak chcesz to mogę z nim porozmawiać i mu wytłumaczyć, że tak się nie robi. – mruknęła niezadowolona. Nikt nie będzie JEJ córce uprzykrzał życia. Jej Kwiatuszkowi.
– Nie. Nie rób problemu, gdzie go nie ma, po prostu jest inny i nic więcej. Proszę. – mruknęła niebieska, patrząc błagalnie na matkę. Gdyby nie prośba córki Burzowa Noc przeszłaby się do kocura i wytłumaczyła mi wszystko, co jej leżało na sercu względem jego. – Obiecasz, że tego nie zrobisz?
– Obiecuję.
***
Córka Smutnej Ciszy w dotrzymywaniu słowa niebyła najlepsza, zaplanowała, że gdy pójdzie tylko na patrol z mentorem swojej córki porozmawia z nim. Okazja się trafiła kilka wschód słońca później podczas wieczornego patrolu. Niepozornie brązowooka podeszła do pręgowanego kocura.
– Jesteś mentorem Kwiecistej Łapy? – spytała dla pewności. Nie ma co mówić swojego monologu, jeżeli to zły kocur. Albo jego brat.
– Tak. – odpowiedział młodszy. – A co?
– To posłuchaj mnie, jest to moja córeczka i polecam zadbać by nic jej się nie stało na treningu. Jak się dowiem, że coś jej się stało albo psychicznie, albo fizycznie popamiętasz mnie do końca swojego życia. I ja sobie nie żartuje.
<Jałowy Pył?>
<Jałowy Pył?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz