*pierwsza pora zielonych liści po wygnaniu Bylicy (Szeptu)*
Pora zielonych liści która nastała różniła się znacznie od poprzedniej.
Było ciepło. Wręcz bardzo ciepło. Wiał jednak wiatr, nieustannie ruszając liśćmi, przez co tworzył się szum. Co jakiś czas przychodziły burze z piorunami co cieszyło srebrną.
Niebieska siedziała na drzewie obserwując otoczenie. Wiatr muskał jej futro. Kocica patrzyła akurat na średniej wielkości ciemnego ptaka, który zleciał na ziemię, najpewniej by zjeść jakieś ziarenko. Niedaleko niego mały wróbel dziobał ziemię, a gdzieś z boku nornica chrupała jakąś roślinkę.
Niby Bylica mogła by je spróbować upolować, jednak nie chciała tego robić. Wolała po prostu patrzeć na spokojną chwilę życia tych zwierzątek, które nie musiały się teraz martwić, że jakiś kot lub inny drapieżnik je zje.
Uniosła głowę do góry, by spojrzeć na błękitne niebo przysłonięte przez liście drzewa na którym siedziała. Szare chmury zbierały się na nim, tworząc jak na razie niewielką grupę, która mimo to zwiastowała, że burza może niedługo się pojawić. Kotka postanowiła, że póki co zostanie jeszcze na gałęzi.
Spojrzała na grupkę niewielkich ptaków lecącą po niebie. Po chwili te ze świstem przeleciały niedaleko pobliskiego drzewka, następnie skręciły nad dużym krzakiem jeżyn, by w końcu stanąć na ziemi niedaleko obserwowanych wcześniej przez Bylicę zwierząt.
Wyglądało na to, że stworzonka postanowiły zrobić sobie małą wspólną ucztę.
Siostra Dzikiego Gonu patrzyła na tę spokojną scenę niezakłócając jej.
Może i było to coś zwyczajnego, ale obserwacja była czynnością, którą Bylica lubiła wykonywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz