Wszedł powoli do obozu, wraz z Kwiecistą Łapą, Kozim Skokiem i swoim ojcem, Jelenim Kopytkiem. Kamienna Agonia wysłała go do prowadzenia patrolu. To już był jakiś mikroskopijny krok. Musiał jednak złożyć jej raport, a to już tak miłe nie było.
Gdy do niej podszedł, podniosła brodę, by go lepiej widzieć. Trochę krępował go fakt że kotka jest od niego o wiele niższa.- Słucham. - miauknęła, mierząc go wzrokiem. Tylko na to chłodne i obce spojrzenie zasłużył.
- N-no więc, granica z Klanem Nocy jest dobrze oznaczona. Oni sami nie zapuszczają się tam gdzie nie ich miejsce. Jest spok.. Spokojnie. Przynajmniej jak na razie.
Kotka podniosła brew.
- Coś jeszcze?
- Odnowiliśmy znaczenia zapachowe i myślę że w-wystarczą na jakiś czas. Inni na patrolu też się zachowywali normalnie.
- Przekażę Zajęczej Gwieździe w takim razie. - odparła kocica, opuszczając łeb.
- I j-jeszcze jedno.. - miauknął, bo czuł że musi to zrobić. Nie chciał wychodzić na zupełnego ignoranta, jeśli chodzi o dwójkę irytujących bachorów, którymi jednak z przymusu zajmować się musiał.
Kurwa. Jak fatalnym on był ojcem.
- Jeśli niezwiązane z patrolem to możesz sobie już iść. - przewróciła oczami zastępczyni. - Nie mam ochoty na pogawędki o wszystkim i o niczym.
- C-chcę cię przeprosić za Obłok i Głaz. Potrafią być nieznośne, a to że ciągną do ciebie jak królik do nory musi być irytujące.
Nie znosił tego jak w stresujących sytuacjach się jąkał. Był dorosły i wychodził na kociaka.
Miał nadzieję że chociaż Kamień przyjmie przeprosiny i nie nazwie go z powodu tych niewypalonych dzieciaków żałosnym.
<Kamienna Agonio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz