Dziwnie się czuł już od jakiegoś czasu. Może to było spowodowane tym, że Brzoskwiniowa Bryza tak nie cierpiała? Ziarna maku pomagały na jej dolegliwość i czuł, że jeszcze się jej poprawi. Wróciła już do legowiska starszych, przez co mógł spędzać z nią więcej czasu. Leżał wtulony w jej bok, słuchając jej oddechu i bicia serca.
- Kochanie? - Kotka zwróciła łeb w jego stronę. Dzisiaj nawet coś zjadła, z czego był bardzo zadowolony.
- O co chodzi? - zapytał, liżąc ją w policzek.
- Ile to już księżyców minęło? Pamiętasz jak się poznaliśmy?
Co za pytanie. Oczywiście, że pamiętał. Uśmiechnął się do vanki, oplatając swoim ogonem jej ogon.
- Jak mógłbym zapomnieć? Przyniósł cię do obozu Deszczowa Gwiazda, gdy tylko o tym usłyszałem od razu pobiegłem do legowiska medyka, by cię zobaczyć.
- Tak. Pamiętam co wtedy mi powiedziałeś - zaśmiała się.
Zaskoczony przekrzywił łeb. Mu już nieco pamięć szwankowała, więc nie wiedział dokładnie o jakie słowa chodziło. Kremowa widząc jego zmieszanie, postanowiła mu przypomnieć.
- Zapytałeś czy zesłał mnie Klan Gwiazdy i czy przypadkiem nie istnieję magiczne drzewo, z którego zleciałam.
Och! No rzeczywiście to było dość... dziwne pierwsze powitanie. Był jednak wtedy kociakiem! Teraz inaczej by do tego podszedł. Pamiętał, że wtedy Brzoskwinka bardzo wierzyła, że jej rodzice po nią wrócą. Tak się jednak nie stało. Może takie było przeznaczenie? By się spotkali, przeżyli trudy życia i spoczęli razem?
- A pamiętasz jak wyznałeś mi miłość? - kolejne pytanie sprawiło, że się uśmiechnął.
- Owszem. Byłem strasznie zdenerwowany. Myślałem, że odmówisz... Zabrałem cię nad rzekę, o świcie.
- To była piękna chwila.
Zgodził się z nią. Pierwsza randka zawsze zapadała głęboko w pamięć. Tak samo jak narodzenie dzieci i wychowywanie. Cieszył się, że mimo trudów, udało mu się przeżyć ten okres. Teraz był starcem. Odpoczywał... Klan miał się dobrze.
Otworzył już pysk, by nieco bardziej powspominać dawne dzieję, lecz vanka już zapadła w sen. Nie chcąc jej budzić, sam zatracił się we wspomnieniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz