Siedział na skale, obserwując powoli spadające z nieba płatki śniegu. Delikatnie kręciły się, opadając na ziemię i jego nos. Niby to takie małe i nieszkodliwe, a jaką miały siłę, gdy zebrało się ich więcej. Mróz z ich małych ciałek powalał nawet najsilniejsze zwierzę. To było genialnie przemyślane. Przyroda bywała równie pomysłowa co okrutna.
Leniwie skierował swój wzrok na wracające z terenów Klanu Burzy koty. Poselstwo chyba się udało, bo jego zastępczyni pokiwała głową, wskakując tuż obok niego na skałę. - Zajęcza Gwiazda zgodził się, niedługo przyjdzie. Wiedziałeś, że zmieniła się władza? Piaskowa Gwiazda już nie stąpa po tym świecie.
Naprawdę? Nie wiedział o tym. To zmieniało postać rzeczy. Dobrze pamiętał, że w Klanie Burzy zastępcą był rudy wojownik o imieniu Wiewiórczy Pazur. Czyżby jego domysły o tym, że w Klanie Burzy źle się działo były trafne? Zrobili zamach stanu? W takim razie musiał ocenić potencjalnego sojusznika. Wybrał się przecież tutaj, nie bez powodu. Chciał zawrzeć sojusz z Klanem Burzy. Czasy stawały się dość niepewne, a po tym co zaobserwował na zgromadzeniu, to lider Klanu Klifu stracił rozum. Nie miał zamiaru pozwolić na ponowne osłabienie ich społeczności. A co mógł zrobić, by go uchronić przed kolejną klęską? Zdobyć większą siłę. Klan Burzy był najbliżej i szybko ruszą z pomocą w razie czego. Byli idealnym wyborem, zwłaszcza że co nieco wiedział o nim od pewnej czarnej kotki.
Huraganowe Wzgórze wraz z resztą przysiedli pod skała, czekając na przybycie gości. Chłód dawał nieźle po łapach, ale siedział niewzruszony, pusząc tylko sierść, która idealnie chroniła go przed mrozem.
- Jak to wyglądało? - zwrócił się do Wiśniowego Świtu.
- Są zasypani, ale nie widać po nich już takiego wychudzenia. Jedna czarna kotka mordowała nas tylko wzrokiem - zdała raport.
Na jego pysk wstąpił drwiący uśmiech. Ach tak... czyli to widziała. Pewnie już pytała nowego lidera co tu robili. Mógłby przysiąc, że widział jak jej emocję szaleją, jakby ta stała tuż przed nim. Nigdy mu się nie znudzi doprowadzanie jej do wściekłości. Była cudowną rozrywką, kawałkiem rozgrzanego węgla, który może sparzyć, ale i rozbawić swoimi małymi iskierkami lecącymi w niebo.
Teraz, gdy miał ochronę od Mrocznej Puszczy, nie obawiał się jej ani trochę. Nie zginie od jej tępych pazurków i kiełków. Był... niezwyciężony... To słowo cudownie muskało jego język.
- Idą. - Głos wojowników z dołu, skierował jego wzrok w stronę wolno poruszających się plamek.
Przybrał bardziej wyniosłą postawę, prostując grzbiet. Teraz czas było na dyplomację i zaprezentowanie się z jak najlepszej strony.
Zajęcza Gwiazda szedł przodem, był biały przez co zlewał się z śniegiem, dając przez to idealny kontrast na... czarną furiatkę. Kamienna Agonia? Co ona tutaj robiła? Zauważył jak jej wzrok od razu powędrował na niego, a pysk ozdobił grymas niezadowolenia. Poczekał aż towarzystwo zbierze się, a lider burzaków wskoczy na głaz. Kamień tu byłby niestosowny, patrząc na imię kotki, która wskoczyła tuż zaraz za swoim przywódcą. To nieco go zdezorientowało. Jednak nie zauważył innego kota, który zająłby prawice białego. Czyżby...
- Witaj, jestem Zajęcza Gwiazda, a to moja zastępczyni Kamienna Agonia - przedstawił ich kocur.
Nie dał po sobie poznać, że był bardzo zaskoczony wieścią o jej awansie. Był pewien, że nie zdobyła go bezkrwiście. Rebelianci nie działali sypiąc kwiatkami, inaczej Piaskowa Gwiazda i jej zastępca nadal by byli u władzy.
- Witajcie. - Uśmiechnął się do nich przyjaźnie, ignorując fakt, że z kotką się dobrze znał. - Nie wiedziałem o zmianie władzy w waszym klanie. Mimo to cieszę się, że przyszedłeś ze mną porozmawiać, Zajęcza Gwiazdo. Nie wiem czy widziałeś co działo się na ostatnim zgromadzeniu. Bardzo zaniepokoiły mnie te wydarzenia. Pragnę więc ustanowić sojusz pomiędzy naszymi klanami, by w razie czego wspomóc się nawzajem w przypadku kłopotliwego położenia.
Czyjś kaszel zwrócił jego uwagę, przez co jego wzrok spoczął na zastępczyni burzaków.
- Coś nie tak? - Oba kocury wbiły wzrok w czarną, która wyglądała na naprawdę oburzoną jego słowami.
Czekał aż odpowie, ponieważ pierwszy raz widział ją w takiej roli. Jego zdaniem nie nadawała się na wsparcie dla Zajęczej Gwiazdy. Miała zbyt wybuchowy charakter i pałała nienawiścią do niego, co nie było mu teraz na łapę.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Sojusz w Porze Nagich Drzew, gdy klany są najsłabsze? Skąd pewność, że możemy ci zaufać?
Był pod wrażeniem, że nie uniosła głosu. Najwyraźniej się bardzo starała równie dobrze wypaść, co on.
- Właśnie dlatego jest idealny do zawierania sojuszu. Kto wie, co się stanie? Pragnę pokoju, nie wojny. Zależy mi tylko na wspólnym dobru. A łącząc siły, będziemy silniejsi i pokonamy każdą wichurę.
Zajęcza Gwiazda milczał przez chwilę. Podniósł wzrok, który zdawał się nie skupiać na niczym co było w pobliżu. Spoglądał w horyzont, a na uderzenie serca w jego zielonych ślepiach pojawił się niepokój, być może połączony nawet z nutą strachu. Jednak gdy tylko mrugnął, emocja rozproszyła się i zanikła, pozostawiając po sobie jedynie poważny spokój i chłodny wyraz pyska.
- Zgadzam się na twoją propozycję, Jastrzębia Gwiazdo. W Porze Nagich Drzew, szczególnie tak trudnej, potrzebujemy pokoju i sojuszników, którzy w razie problemów będą skłonni nam pomóc. Gdy Klan Wilka będzie w potrzebie, Klan Burzy zrobi wszystko, by was wspomóc. Tego samego oczekuję w zamian - powiedział w końcu, spoglądając bez jasnego wyrazu w oczy Jastrzębiej Gwiazdy.
Pokiwał głową.
- Oczywiście, tak będzie - zapewnił.
Poszło całkiem nieźle. Nawet Kamienna Agonia nie zdołała pokrzyżować im planów. Chociaż przez chwilę czuł obawę, że jej słowa przekonają lidera burzaków do nie zawierania żadnej umowy. Na szczęście tak się nie stało. Zajęcza Gwiazda przyznał mu rację, więc mógł ze spokojem uznać spotkanie za zakończone.
Wymienił z nową władzą pożegnanie, po czym zeskoczył z kamienia, wprost na biały puch. Jego zastępczyni ruszyła tuż za nim, a za nią reszta towarzystwa. Nie obejrzał się za siebie, chociaż czuł palący wzrok czarnej zastępczyni na swoim futrze. Powinni porozmawiać w bardziej ustronnym miejscu. Trzeba było pogratulować jej awansu.
<Kamienna Agonio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz