Zimny wiatr szczypał go w oczy, gdy stojąc w wejściu do legowiska medyków, obserwował pokryte puchem tereny obozu. Koty z trudem przedzierały się przez biały zaspy, zmierzając w tylko sobie znanym kierunku. Z nieba wciąż prószyło, chociaż Pora Nagich Drzew dobiegała powoli końca.
Zmrużył oczy, widząc rude futro zmierzające w jego kierunku. Zachował poważny wyraz pyska, choć jego zazwyczaj spokojna natura zawodziła go, pozwalając jego ciału na lekkie drżenie. Kocur przed nim nie był już Miętową Gwiazdą, a Lisią. Osobnikiem, o którym zapewne słyszała większość klanów i którego okrutne czyny pozostaną we wspomnieniach niektórych na zawsze. Nawet Bluszcz, nieistniejący w tamtym okresie, był w stanie przyznać się do ogarniającego go w tym momencie lęku.
- Nie masz co robić, że tak tu stoisz bezczynnie? - rzucił bez jakiegokolwiek powitania, mijając medyka w przejściu. - Mam problem z okiem, zrób coś z tym - zażądał, siadając obok stosu z ziołami i machając ogonem na boki, jakby w akcie złości i znudzenia.
- Chwilowo nikogo tu nie było - wyjaśnił liliowy, podchodząc niepewnie do lidera i zaglądając mu w ślepie. - Infekcja - stwierdził, po chwili oględzin i poprosił Cichą Łapę o podanie mu odpowiednich medykamentów. Nie chciał, by jego uczennica musiała tyle przebywać w towarzystwie tego potwora, więc skoro tylko mu pomógł, wyprosił go kulturalnie, podpowiadając, że klan go pewnie bardzo potrzebuje.
Jeszcze tego samego dnia zawędrowała do nich Wroni Wrzask, pogryziona przez szczura. Korzeń Łopianu załatwił związany z nią problem, ale jak zwykle liliowy dodał, by ze wszelkimi dodatkowymi objawami gorszego samopoczucia, jak najszybciej zwracać się do niego, a on na pewno pomoże.
Pląsający Wiesiołek przywlókł się ze skręconą tylną łapą, a Niedźwiedzi Pazur dopadła niestrawność. Zarówno Cętkowany Ryś jak i Kozie Futro bolało gardło. Zakatarzony Barwinkowy Płatek pociągała nosem, mając problemy z oddychaniem. Gorzka Prawda narzekał na wysoką temperaturę i wyszło na to, że miał gorączkę.
Dzięki sumiennej pracy i pomocy Cichej Łapy ten dzień minął mu całkiem szybko, chociaż tak naprawdę tylko biegał od chorego do chorego, podając odpowiednie zioła i zalecając większą ostrożność w przyszłości i dbałość o własne zdrowie.
Pod wieczór odwiedził swoją matkę, która omal nie zataiła przed nim faktu zwichniętego ogona. Po dłuższej chwili jego próśb poszła za nim do legowiska medyków i pozwoliła się sobą zająć. Jak zwykle Jemioła nie odzywała się za dużo, ale jej obecność była dla niego czymś miłym
Wyleczeni: Miętowa Gwiazda, Wroni Wrzask, Pląsający Wiesiołek, Niedźwiedzi Pazur, Cętkowany Ryś, Kozie Futro, Barwinkowy Płatek, Jemioła, Gorzka Prawda
Masowe leczenie Gut. Przy okazji, kropeczka się zgubiła na końcu zdania :3
OdpowiedzUsuń