- Sprawdzisz, czy Pędrak nie ma kleszczy, oraz czy niczego mu nie brakuje. Tylko uważaj, ma dość ciężki charakter. Wszystko przez Czermienia. - syknęła pod nosem, jednak prędko się opamiętała i kontynuowała, wciąż krocząc w stronę obozu. - Karmicielkom możesz wymienić posłania i dać zwierzynę. Te zadania nauczą cię szacunku do starszych i opiekujących się kociakami. To jest ważne w naszej społeczności.
Zawiesił się. I to totalnie. Przez jego głowę płynął wartki strumień myśli, który wprawiał go w gamę różnych emocji. Czy to był jakiś nieśmieszny żart? Czy los z niego drwił? Jak to możliwe, aby koty, które mieszkały tak daleko od Siedliska Wyprostowanych znały imiona dwóch kotów, które przez większość jego młodości, stały tuż obok niego! No proszę was! Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca! Nie!
Czermień.
Imię ojca dźwięczało mu w głowie, a obraz jego pyska, ton jego głosu, powrócił do niego ze zdwojoną siłą, jakby wcale nie zginął, jakby był tuż obok. Czuł na sobie jego palące spojrzenie, widział ten wyższości uśmiech i zastanawiał się... dlaczego.
Skąd on tu się wziął?!
Sprawa jego dziwnego zadania od przywódczyni zeszła na boczne tory. Trwał tak zamknięty w swojej przeszłości, niezdolny do wyrwania się z jej okowów. Uciekł... uciekł tak daleko... Zostawił za sobą wszystko, aby teraz dowiedzieć się, że to był nieśmieszny żart?
Ten raj... To miejsce, które uznał za swój dom... Okazało się dawnym domem ojca? Jego korzeniami? Nie mógł po prostu w to uwierzyć. Chciał się zaśmiać jak szaleniec i w żadnym wypadku nie przyjmując do wiadomości tego faktu.
To kłamstwo.
Ale dlaczego Szyszka miałaby kłamać? Nie wiedziała przecież o nim i jego powiązaniach z Czermieniem. Od Brzoskiwni i tak dowiedział się, że Nornica tu była i kogoś zabiła... Teraz jeszcze on....
Ten raj...
Zaczął inaczej na to patrzeć. To było jak nagłe przebudzenie z transu.
Kotka przystanęła.
- Coś nie tak? - zapytała, obserwując jego wyraz pyska.
Było bardzo nie tak. Nie mógł przecież jej powiedzieć, że był jego synem! Już to widział... "No wiesz Szyszko, tak się składa, że go znałem i mnie wychował?", brzmiało koszmarnie. Pewnie zostałby wygnany... Albo gorzej...
Co miał zrobić? Już i tak długo milczał, a podejrzenia kotki mogły tylko narastać. Był w pułapce. Musiał jednak chwycić się czegoś, aby nie utonąć w bagnie, które powoli go wsysało w swoje odmęty.
Najgorzej, że nie miał czego się chwycić. Gdyby zaczął temat o ojcu, to nie wskazałby kota, który mu o nim wspomniał. Czemu? Bo Szyszka była pierwsza! Gdyby wkopał w to Brzoskwinkę, która opowiadała mu o Nornicy, Szyszka mogła łatwo to sprawdzić, pytając ją o to. A ona przecież nic nie mówiła.
O rany, o rany...
Starając się nie pokazać na pysku gamy emocji, które targały jego wnętrzem, z kamienną miną, spojrzał na Szyszkę.
- Zrozumiałem. Zajmę się starszymi... I... nic mi nie jest... Po prostu ta troska przypomniała mi o moich siostrach. Też o nie dbałem... Przynajmniej się starałem na ile mogłem... - westchnął, próbując takim przekrętem odsunąć się od podejrzeń w znajomości z potworem. - Postaram się też pomóc członkom Owocowego Lasu - zapewnił. - W takim razie już pójdę do pracy - pożegnał się z liderką, szybko zabierając się do roboty.
***
Karmicielki dostały pożywienie, mech wymieniony, pozostała starszyzna i echo przeszłości, które w niej drzemało. Skierował się w kierunku, gdzie mieszkał Pędrak.
Kot, który znał jego ojca.
Kot, który jednym spojrzeniem na niego mógł go w jakiś sposób wydać.
Ale nie... Skoro Czermień tu mieszkał, to wiele osób musiało go znać... Więc... skoro nikt jeszcze nie wytknął mu podobieństwa... to znaczy, że jakiś starszy tym bardziej. Nawet Szyszka mu zaufała, co było dowodem na brak powodów do obaw.
- Hej...? Pędrak? Potrzebujesz czegoś? - zapytał, a widząc skulone ciało, podszedł nieco bliżej.
Starszy poderwał głowę słysząc, że ktoś wszedł i zwrócił pysk w jego stronę, odsłaniając brak jednej z łap.
"Wszystko przez Czermienia" - zadźwięczył mu w głowie głos Szyszki.
Przełknął ślinę, widząc jak kocur ocenia go wzrokiem. Jak jego pysk otwiera się, oczy rozszerzają... Nagle to jednak zniknęło, a stres jaki go ogarnął, czuć było w powietrzu.
Pędrak nie odpowiedział jednak na jego pytanie, a nadal się na niego gapił. No tak... Szyszka ostrzegała, że był... specyficzny.
- No to pozmieniam ci mech... - zaproponował i wziął się do pracy.
To było okropnie niekomfortowe... Czuł na sobie wzrok tych oczu... oczu, które wwieracały mu w plecy dziurę. Kiedy się odwracał tyłem, nie mógł dostrzec jak po ciele kocura przebiegają dreszcze. Kiedy skierowany był do niego profilem, jego niepokój mijał, lecz spięcie nie znikało.
I tak w ciszy zajął się posłaniem, choć z chęcią przerwałby to i wypytał kocura o Czermienia. Bał się jednak, że swoim wścibstwem pogrąży się tylko bardziej i jego sekret ujrzy światło dzienne. Dlatego też odpuścił.
- Jesteś głodny? - Na koniec zapytał, lecz ten pokręcił tylko głową.
Opuścił to miejsce, czując nadal dreszcze niepokoju i ten wzrok wbity w swoje plecy...
***
To całe spotkanie nie dawało mu spać. Chodził zmęczony, a przez to, że zaczął cierpieć na bezsenność, którą ignorował przez większość czasu. Nie chciał spać, nie mógł... co za różnica? We śnie tylko przeżywał od nowa swoją przeszłość. We śnie był dawnym, małym i bezbronnym Kłakiem. We śnie widział jego oczy, które przewieracały go na wylot.
Był zmęczony.
Nie wiedział ile jeszcze zdoła z tym walczyć i czy w ogóle wygra.
Raczej wątpił.
Kolejny dzień, świt dopiero nadchodził, a on siedział i czekał aż Szyszka się obudzi. Czy to deszcz czy śnieg, siedział i obserwował jak ciemność znika pod naporem światła. Kiedy cienie zaczęły się wydłużać, usłyszał szmer i zaraz po chwili wyczuł zapach przywódczyni, która zajęła miejsce obok niego.
- Wczoraj zająłem się wszystkim tak jak kazałaś. Co teraz będziemy trenować? - zapytał tonem głosu, który wskazywał na jedno... zmęczenie.
- Brzmisz na wykończonego - zauważyła.
- Nie... w porządku... spałem - skłamał, odwracając pysk w jej stronę i uśmiechając się, aby udowodnić przed nią i samym sobą, że jest okej. - To co teraz?
<Szyszka?>
Pędraku a gdzie przerażony wrzask i depresyjny lament na widok mniejszej wersji swojego oprawcy!!
OdpowiedzUsuńTego nie było w formularzu!
Usuń*dopisuje na szybko*
Usuń