Ten cholerny, gruby kociak dotykał jej futra. W dodatku robiła to całkowicie świadomie i z premedytacją! Tak to nie będzie!
Odwróciła się gniewnie, mierząc ją spojrzeniem pomarańczowych oczu. Nie dość, że pyskowała, to jeszcze zaczepiała.
Niestety, trafiła na niewłaściwego kota. Płomień mająca w dupie konsekwencje, po prostu łapą ją odepchnęła.
Kotka potoczyła się na parę długości myszy od niej, cicho pisząc.
- Nie waż się mnie tykać, grubasie głupi. - Warknęła.
Czyja ona w ogóle była? Fasoli? Śnieżki? Czy Borsuk? Zresztą, nieważne! Jak nie umiały bachora wychować, to ona to zrobi. Pazurami i siłą! Mógłby trzymać ją na sznurku czy czym tam, żeby nie biegała gdzie popadnie. Gówniara jedna.
- Wracaj do matki - rozkazała, ogonem pokazując jej drogę.
Koteczka napuszyła się zdenerwowana. Komiczny widok! Okrągły pysk i jeszcze z takim grymasem. Wystąpiła do przodu, podskakując starszej.
- Siama wlacaj do matki, ty rudy badylu! - Miauknęła dziarsko, strosząc sierść.
Płomień zamrugał parę razy, nim nie machnęła gniewnie ogonem.
- Ty czarny gnoju! - Syknęła. - Jestem starsza od ciebie i nie muszę nigdzie wracać! A ty lepiej to zrób bo cie matka zje!
- Onia ni je kotiów! Miusisz być baldzo głupia, skiolo myśliś, zie mni zje! - odparła naburmuszona, a jednocześnie dumna, że pomimo faktu, iż jest młodsza, to ma większą wiedzę.
Płomień po chwili wpadł do głowy pomysł. Skoro nie odgoniła kociaka w poprzedni sposób, zmieni taktykę. Przy okazji zrobi sobie z niej żarty.
- O, to masz problem, bo ja jem kociaki! - Wyszczerzyła kły. - Więc lepiej stąd zmiataj bo będziesz moim obiadem!
W środku wrzała ze śmiechu z samej siebie.
Spięła się i wykonała krok do tylu. Nie znała zbyt wielu kotów i ich obyczajów
Prawdziwy wojownik jednak nigdy by nie uciekł, więc musi tu stać pomimo strachu.
- Jia tież mogię ziacząć jieść! - rzuciła odważnie - A ti... wygliądasz apietycznie!
Płomień nie mogła już dłużej, więc po prostu w pysk się zaśmiała kociakowi.
Strasznie bawiła ją ta mała gnida.
- No pewnie! Cała jestem apetyczna! - Zaśmiała się, ale nie mówiąc tego na poważnie. Kociak i tak nie zrozumiał zapewne.
- No skolo tiak wyglądiasz, tio tak właśnie jieśt - spojrzała na ogon kotki i skoczyła w jego stronę, kąsając go. Nie miała jeszcze zbytnio zębów, więc nie bolało to jak prawdziwe ugryzienie. Prócz futra w pysku, nie czuła żadnego dobrego smaku. Mleko jej matki było lepsze.
Chwilę jej zajęło ogarnięcie, co ten glut zrobił.
- Ty tłusty szczurze! - Syknęła, zrzucając ją z ogona. - Nie dotykaj mnie, mówiłam Ci już!
Prychnęła w jej stronę. Co za niepojętny, natarczywy kociak!
- Twoje fiutlo smakuje jak giówno - oświadczyła, wysuwając język i starając się pozbyć nieprzyjemnego smaku z pyska. - Błe.
Płomień otworzyła pysk, chwilę trawiąc odpowiedź. Ile ona mogła mieć? Pół księżyca? I już taka pyskata?? Pomijając, że ona w jej wieku była nawet gorsza.
- A ty jesteś gównem, cholero jedna! - Odpyskowała.
Skała była totalnie zdumiona. Ta ruda serio musiałabyć głupia, skoro pomyliła kota z kupą. Nie mogła dać się tak poniżać, ale jeśli ta była upośledzona, to niestety - musi być tolerancyjna.
- Ti jieśteś juś wiojownicką? - zmieniła gwałtownie temat, zastanawiając się nad dojarzałością nieznajomej.
Zastrzygła uchem. Nie zaszkodzi trochę jej nakłamać... Poza tym przecież niedługo zostanie wojowniczką! Na pewno!
- Oczywiście, że jestem, kłaku głupi. - Odparła.
- Iniaciej wyoblażałam siobie wiojowników - miauknęła cicho. - Jeśteś twalda? - spytała niespodziewanie. Zastanawiało ją, czy ruda serio jest takim kozakiem, czy tylko go zgrywa.
- A nie widać? Oczywiście, że jestem! Drży przede mną cały klan! - Miauknęła wyraźnie. - Wojownicy muszą bronić takich miękkich dup jak Twoja, okaż mi szacunek!
Posłała jej górujące spojrzenie.
<Skała? Hihi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz