Posłała swojemu zastępcy delikatny uśmiech. Myszołów szybko do nich podszedł, mrużąc z niezadowoleniem oczy. W takich chwilach bardzo przypominał jej Sokoła, chociaż sama nigdy nie doświadczyła na sobie zirytowania czy też gniewu partnera. Kocur zatrzymał się przed nią, wywracając następnie oczami.
— Nostalgio, ja cię widzę. — burknął zastępca. Koniuszek jego ogona poruszył się z niezadowoleniem. Nostalgia musiała mu czymś mocno podpaść. — Miałaś wyjść na polowanie dla Leszczyny, a nie urządzać sobie ploteczki!
— Właśnie miałam iść, lisi bobku. — fuknęła szylkretka, wystawiając głowę zza ciała czarnulki.
Liderka posłała swojemu zastępcy spokojne spojrzenie.
— Wyjdziemy razem. Wiesz, że uwielbiam polować. — miauknęła łagodnie. Myszołów nie miał tu za dużo do gadania. Cieszyła się, że jej zastępca jest dobrze ogarnięty i że wszystko jest gotowe na czas. Musieli teraz przykładać szczególną uwagę do punktualności.
— Niech będzie. Potem zajrzę do Leszczyny i kociaków upewnić się, że na pewno dostała jedzenie. Mirabelek ostatnio urósł. — miauknął Myszołów, zmieniając nagle temat, by pochwalić się synem.
Szyszka westchnęła. Uwielbiała kociaki przyjaciółki i brata Sokoła, ale nie lubiła faworyzowania, jakie zapewnił jedynemu synowi Myszołów. Miał przecież jeszcze trójkę uroczych córek. Martwiła się, że rodzeństwo odtrąci przez to wszystko Mirabelka.
— Cała czwórka urosła. Zanim się obejrzysz zostaną uczniami. — miauknęła liderka.
Pożegnała kocura skinieniem głowy, po czym wraz z Nostalgią, oddaliła się znacząco od obozu, ruszając głęboko w tereny Owocowego Lasu.
Znacznie lepiej znała już nowe terytorium. Nie raz zapuszczała się głębiej z towarzyszącym patrolem, by poznać jak najwięcej tajemnic miejsca, gdzie owoce spadają na łeb. Zdecydowanie tutaj zostaną jeszcze przez wiele pokoleń.
— Wschód ma dobry pomysł. Jeśli wypali, zyskamy ukryte legowiska. — miauknęła czarnulka. — Najlepiej zająć się tym jak najszybciej. Plus trzeba ogarnąć legowisko medyków. Nostalgio, słuchasz mnie?
Trąciła szylkretkę łapą w bok, zwracając na siebie jej uwagę.
— Co? Tak, tak słucham.
— Wpadłaś jeszcze na jakiś pomysł? Ja na razie myślałam jeszcze o specjalnej formułce. Wiesz, gdy mianuje się uczniów, wypowiada się oficjalne słowa. Ale skoro nie kierujemy się zasadami Klanu Gwiazdy, powinniśmy mieć swoją własną. — miauknęła czarna kotka.
— To jest jakiś pomysł, Szyszko.
— Poza tym powinniśmy ograniczyć wychodzenie poza ogrodzenie. Najlepiej puszczać tylko medyków, ale przecież ktoś powinien im towarzyszyć. Uh, wiem, że mi doradzisz, zawsze to robiłaś. — posłała wojowniczce ciepły uśmiech. — Z resztą Golec też bardzo pomogłaś, nawet samą obecnością. Teraz ma ciężko, ale wierzę, że jeszcze jej życie się ułoży.
Liderka posłała swojemu zastępcy spokojne spojrzenie.
— Wyjdziemy razem. Wiesz, że uwielbiam polować. — miauknęła łagodnie. Myszołów nie miał tu za dużo do gadania. Cieszyła się, że jej zastępca jest dobrze ogarnięty i że wszystko jest gotowe na czas. Musieli teraz przykładać szczególną uwagę do punktualności.
— Niech będzie. Potem zajrzę do Leszczyny i kociaków upewnić się, że na pewno dostała jedzenie. Mirabelek ostatnio urósł. — miauknął Myszołów, zmieniając nagle temat, by pochwalić się synem.
Szyszka westchnęła. Uwielbiała kociaki przyjaciółki i brata Sokoła, ale nie lubiła faworyzowania, jakie zapewnił jedynemu synowi Myszołów. Miał przecież jeszcze trójkę uroczych córek. Martwiła się, że rodzeństwo odtrąci przez to wszystko Mirabelka.
— Cała czwórka urosła. Zanim się obejrzysz zostaną uczniami. — miauknęła liderka.
Pożegnała kocura skinieniem głowy, po czym wraz z Nostalgią, oddaliła się znacząco od obozu, ruszając głęboko w tereny Owocowego Lasu.
Znacznie lepiej znała już nowe terytorium. Nie raz zapuszczała się głębiej z towarzyszącym patrolem, by poznać jak najwięcej tajemnic miejsca, gdzie owoce spadają na łeb. Zdecydowanie tutaj zostaną jeszcze przez wiele pokoleń.
— Wschód ma dobry pomysł. Jeśli wypali, zyskamy ukryte legowiska. — miauknęła czarnulka. — Najlepiej zająć się tym jak najszybciej. Plus trzeba ogarnąć legowisko medyków. Nostalgio, słuchasz mnie?
Trąciła szylkretkę łapą w bok, zwracając na siebie jej uwagę.
— Co? Tak, tak słucham.
— Wpadłaś jeszcze na jakiś pomysł? Ja na razie myślałam jeszcze o specjalnej formułce. Wiesz, gdy mianuje się uczniów, wypowiada się oficjalne słowa. Ale skoro nie kierujemy się zasadami Klanu Gwiazdy, powinniśmy mieć swoją własną. — miauknęła czarna kotka.
— To jest jakiś pomysł, Szyszko.
— Poza tym powinniśmy ograniczyć wychodzenie poza ogrodzenie. Najlepiej puszczać tylko medyków, ale przecież ktoś powinien im towarzyszyć. Uh, wiem, że mi doradzisz, zawsze to robiłaś. — posłała wojowniczce ciepły uśmiech. — Z resztą Golec też bardzo pomogłaś, nawet samą obecnością. Teraz ma ciężko, ale wierzę, że jeszcze jej życie się ułoży.
<Nostalgio? Możesz zaproponować nową zasadę imion :hehe_ćma:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz