— Lisia Gwiazda idzie po ciebie. — odpowiedział z powagą Jesionek, sprawiając, że po grzbiecie Pigwy przeszły ciarki. — Idzie cię zjeść za te wszystkie kłamstwa. Patrz... — wskazał łapą w stronę wyjścia ze żłobka.
Kocurek niepewnie spojrzał wskazywane miejsce. Mrok i ciemność panująca na zewnątrz nie ułatwiał mu sprawy. Przetarł łapkami zaspane ślipia i zauważył To. Coś zbliżało się do żłobka. Towarzyszący przy tym szelest jeszcze bardziej upewnił kociaka, iż to faktycznie istota żyjąca. Czując jak z każdym uderzeniem serca jest coraz bliżej niego i zaraz, zgodnie z tym co mówił Jesionek, go zje, Pigwa poczuł jak strach go ogarnia. Nie chciał odchodzić tak młodo. Jeszcze niczego nie przeżył. Poczuł jak do ślipi napływają mu łzy i rozejrzał się zrozpaczony po kociarni. Wszyscy oprócz nich spali. Nikt go nie uratuje. Nawet... nawet mama!
— M-mamo! — zaczął zawodzić, zanosząc się płaczem kociak. — Ma-mamo! J-ja nie chce być zjedzony-ny... — ryczał, mając nadzieję, że jakkolwiek mu to pomoże. — Mamooo...
Jesionek widząc jak ten się coraz bardziej rozkleja, szybko czmychnął z powrotem do swojej mamy, by nie zostać przyłapanym. I mądrze, bo swoim zawodzeniem Pigwa w dość krótkim czasie obudził pół żłobka, o ile nie obozu.
— Klej wary, boi dudku — syknęła Lód, chcąca dalej spać.
Oblodzona Sadzawka nawet nie skarciła córki, najwidoczniej też miała ochotę powiedzieć coś podobnego malcowi. Szturchnęła mocno szylkretową królową, która spała w najlepsze, nie zdając sobie sprawy z płaczu syna. Młodsza karmicielka brutalnie obudzona i lekko nieprzytomna podniosła łeb.
— Pigwo, co się stało? — spytała zaspana jeszcze Lśniąca Łapa, starając się zlokalizować śpiącym spojrzeniem kociaka. — Kto cię chce zjeść, kochanie?
Kocurek siorbnął nosem i podbiegł do rodzicielki. Wtulił się w jej trójkolorowe futerko.
— M-mamo — miauknął cicho, próbując się uspokoić. — B-bo Jesionek powiedział, że L-lisia Gwiazda mnie zje — mruknął jak najciszej potrafił, żeby rudy kociożerca go nie usłyszał.
Uczennica Bobrowej Kłody rozejrzała się ospałym wzrokiem po kociarni.
— Jesionek? Przecież on śpi, kochanie — poformowała kociaka, spoglądając na wtulonego w braci kocurka. — Poza tym spokojnie Pstrągowy Pysk i mamusia na pewno cię obronią przed tym rudą łajzą — dodała i liznęła kociaka pocieszająco w czoło.
Pigwa spojrzał niepewnie na mamę, a to na wejście do żłobka, po czym szybko czmychnął pod rodzicielkę. Nawet jeśli Pstrągowy Pysk strzegła obozu była tyci, taka super tyci tyci, szansa, że straszliwy lider Klanu Klifu mógł się przemknął. Dlatego też Pigwa zagrzebał się na sam spód legowiska i pod sam brzuch mamy, mając nadzieję, że chociaż tam go nie znajdzie.
* * *
Pomimo zapewnień mamy Pigwa i tak całą noc nie zmrużył oka i teraz ledwo co kontaktował. Przerażony ostrzeżeniem Jesionka nie mógł pozwolić by oddać się w objęcia Morfeusza, bo co jeśli Lisia Gwiazda tylko na to czekał? Przysiadł na niewielkim wzniesieniu w żłobku, z którego miał idealny widok na wejście do żłobka. Uważnie i przepełniony strachem obserwował je, dostając palpitacji za każdym razem, gdy ktoś w nich stawał. Trudno było opisać zdziwienie Oszronionego Płatka, gdy Pigwa wrzasnął przerażony na jej widok. Jej momentami rude futerko zbyt bardzo go zmyliło. Pomimo paru pomyłek siedział wytrwale, a bardziej przerażony do szpiku kości na wzniesieniu. Ślipia zaczęły mu się powoli zamykać, jednak niespodziewany komunikat skutecznie im w tym przeszkodził.
— Uważaj, bo zaraz zaśniesz i cię Lisia Gwiazda zje — zaśmiała się Agrest, popychając brata tak, że ten o mało co nie zleciał.
— O-on naprawdę tam był — zarzekał się Pigwa. — N-naprawdę go widziałem, Jesionek też!
Agrest pokręciła łbem zawiedziona.
— Wiedziałam, że jesteś mysią strawą, ale nie, że też takim wstrętnym kłamczuchem! — wykrzyczała mu w pysk, sprawiając, że kocurek mało co się nie rozpłakał. — I nie wciągaj w to Jesionka, on jest porządnym kotem, nie to co ty — dodała z pogardą i odeszła od brata.
Kocurek opuścił uszka. Nie rozumiał czemu siostra mu tak nie wierzyła, ale wiedział co widział. Poza tym Jesionek też to widział, może on będzie wiedział jak to odkręcić. Zerwał się na równe łapki, przez co prawie się wywalił, i zaczął szukać czekoladowego futerka. Trochę to potrwało, gdyż kociak słabo kontaktował z rzeczywistością, ale gdy już zlokalizował brata Gruszki, poszedł do niego niepewnie. Siedział ku zdziwieniu malca samotnie i obgryzał kijek.
— J-jesionku — zaczął nieśmiało, podchodząc powoli do starszego.
Niebieskie ślipia spojrzały na niego niechętnie i kocurek zaprzestał męczenia patyka.
— Tak? — zapytał od niechcenia.
Pigwa wlepił błagalne spojrzenie w niego jakby czekoladowy był jego jedynym wybawieniem. Coś w pewnym w sensie w umyśle Pigwy nawet był.
— C-co mam zrobić by L-lisia Gwiazda mnie nie zjadł? — wydusił z siebie, bojąc się o tym mówić głośno.
Jesionek uśmiechnął się zadowolony i stał.
— Musisz przyznać się mojej mamie, że kłamałeś i mnie wrobiłeś oraz przeprosić przy wszystkich — rozkazał czekoladowy kocurek, spoglądając na młodszego oczekująco.
Pigwa przekręcił łebek, nie zrozumiawszy jednego z podpunktów.
— A-ale w co cię wrobiłem?
<Jesionku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz